Właściwie to nie muzeum; to miejsce walki, kanały, lądowiska dla samolotów, fotoplastikon, przekazy radiowe o sytuacji i kartki z kalendarza informujące o kolejnym dniu zrywu wolnościowego.
To wspaniałe przedsięwzięcie dokumentujące, w nowoczesny
i ciekawy sposób, ważne dla Warszawy i Polski, historyczne wydarzenia!
Brakuje mi tylko Stasia Soszyńskiego, który w dniach powstania, w którym uczestniczył, miał 15 lat.
Mieszkał na Starówce; ma wiele zdjęć i oprócz opowieści o walczących ludziach potrafi też pięknie opowiadać o zwierzętach, które na swój sposób przeżywały powstańcze, wojenne sprawy.
Powrót do "Halina Borowska - Blog żony" / Do góry | | | |
|