Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Halina Borowska - Blog Żony / 02.09.05 / Powrót

Trasa.

Pojechałam, zobaczyłam, usłyszałam, przeżyłam.
Ale po kolei.
Wtorek, w tym tygodniu, spędziłam z mężem „w trasie”.
Byliśmy w Sochaczewie, Zduńskiej Woli i Kaliszu. Stopień zainteresowania kampanią parlamentarną różny, ale na ogół przyjazny.
Zdarzały się też ataki, zwłaszcza na bazarach, których główne ostrze skierowane jest przeciwko niezrealizowanym obietnicom składanym przez lewicę przed wyborami w 2001 r.
Ludziom żyje się kiepsko, sprzedają klientom, zamiast dwóch kilogramów pomidorów każdemu, zaledwie po kilka sztuk i martwią się, że ich sprawy (Sochaczew), którymi posłowie powinni się zająć, pozostają niezałatwione.
Przez cały dzień pogoda nam sprzyjała a więc spacer po Zduńskiej Woli i koncert w Kaliszu wypadły więcej niż zadawalająco, bo ludzie wyszli z domów.
A przecież dzisiaj, na otwartych spotkaniach politycznych, rzadko można spotkać ponad 2 tysiące osób – a tyle zgromadził piknik w Kaliszu.
Zgromadził też, jak mnie poinformowano, wielu członków SLD, którzy – jak mówili informatorzy – przyszli nie tylko po to aby posłuchać muzyki. Nie dopytywałam się po co, bo wiem, że z prezentowanych przez Marka poglądów mogliby się wiele nauczyć – ze wskazaniem na autora oczywiście!!!
Do domu wróciłam zmęczona, późno (około północy) a Marek, jak zawsze świeży, został w Kaliszu aby kontynuować zadanie w kolejnych miastach.
I niech mu się wiedzie!

Powrót do "Halina Borowska - Blog żony" / Do góry