Chłopcy jedli, pili, zapalali wszystkie światła, ściągali z półek co się tylko dało, nastawiali kuchenkę elektryczną - mimo ostrzeżeń - i oczywiście bawili się deklarując raz miłość a innym razem obrażając się.
Wpadł także na ciepły posiłek ich Tata, którego nie powitali radośnie słusznie przewidując, że dolce vita zbliża się ku końcowi.
Po uzyskaniu obietnicy, że dostaną na drogę słodką mambę - ubrali się
i zaczęło się pożegnanie.
Byliśmy wykończeni!
Przed wyjściem, już po całuskach, zapewnili nas radośnie :
„My tu jeszcze wrócimy”!
Są to jedyne bliźniaki, których groźby przyjmujemy z radością.
Powrót do "Halina Borowska - Blog żony" / Do góry