Nie dlatego, że się boję.
Ja się obawiam, że utwierdzana w poglądzie o braku antysemityzmu
w Polsce mogę ostatecznie przestać w ten brak wierzyć.
Kiedy w jednym z polskim banków, po wyjściu bez załatwienia sprawy,
mój przyjaciel usłyszał: żydowi w życiu nie pomogę - było mi przykro.
Kiedy w 1968 roku Krysia i Stefan wyjeżdżali z Polski z biletem w jedną stronę - było mi smutno.
A kiedy o Ojcu mojego męża, osobie dobrej, tolerancyjnej i powszechnie
szanowanej, jedna z dziennikarek pisała jako o czerwonej kanalii
- nie wiedziałam czy płakać czy przeklinać.
Wiem, że zawsze mogą się trafić zachowania haniebne.
I staram się wierzyć, że dzisiaj zachowania antysemickie są marginesem, któremu nie warto poświęcać czasu.
Dlatego też książkę J. T. Grossa, która opisuje wydarzenia z połowy ubiegłego wieku, pozostawię historykom.
Powrót do "Halina Borowska - Blog żony" / Do góry