ale też i dla jego niełatwego życia.
Kiedy nasz syn zdał w 1992 maturę i dostał się na studia nasi przyjaciele zaproponowali mu pogłębienie znajomości języka angielskiego za granicą.
Trochę się denerwował – przecież po raz pierwszy leciał za ocean i to sam.
Radził się jak ma się zachować w sytuacjach trudnych / kłopotliwych.
Podpowiedzieliśmy:
podnieś w górę dwa palce w kształcie litery V i mów: Waleza, Poland!
Od tego czasu nic się nie zmieniło; to nazwisko zna cały świat! To nazwisko otwiera wszystkie drzwi i sprawia, że jesteśmy traktowani z sympatią
a nierzadko też z podziwem.
I niech tak zostanie.
Powrót do "Halina Borowska - Blog żony" / Do góry