Od rodzeństwa uczyłam się pisać,czytać,tańczyć i śpiewać.
Od Mamy uczyłam się gotowania - chociaż nigdy Jej nie dorównałam.
Tata natomiast uważał,że główne moje zdolności to gra na akordeonie
i różne gry kombinacyjne.
Od 10-go roku,siedząc na kolanach Taty,uczyłam się grać w bridża,kierki
i w prawie zapomnianą,niełatwą grę pod nazwą "66".
Dzięki tym różnym umiejętnościom,które zdobyłam nigdy się nie nudziłam.
Wielokrotnie byłam zapraszana na różne imprezy,na których grałam
i śpiewałam,a także na turnieje bridżowe i inne rozgrywki.
Tam nie było plotek;tam był tylko wysiłek umysłowy,aby dobrze wypaść
i wygrać czasami z lepszym przeciwnikiem.
Tata zabierał mnie na mecze - głownie lekkoatletyczne.
Raz nawet wyskakiwaliśmy z pociągu na stacji Warszawa-Stadion,gdzie pociąg mógł tylko zwolnić. To był ten słynny mecz Polska-USA.
Z największym wzruszeniem wspominam to, co robił w dniu moich imienin- gdy już się usamodzielniłam.
Mył truskawki i czereśnie wcześniej kupione i przynosił mi do pracy,abym mogła poczęstować osoby składające mi życzenia.
I jak tu nie pamiętać takiego Taty !
Pamiętam i kocham,a w Dzień Ojca myślę szczególnie ciepło o moim mądrym,serdecznym i przystojnym Tacie.
Powrót do "Halina Borowska - Blog żony" / Do góry