Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Forum / 03.11.04 / Powrót

Wybory prezydenckie w USA nie są bezpośrednie i jest możliwa sytuacja, w której kandydat, na którego w skali kraju zagłosuje więcej obywateli -przegra. Proszę wytłumaczyć jakie są zasady tych wyborów.

Amerykański system wyborów prezydenckich jest dwustopniowy i ostatecznego wyboru prezydenta dokonuje Kolegium Elektorskie. O tym jak to wygląda w szczegółach przekazuję na podstawie informacji agencyjnych. Otóż, we wtorek, 2 listopada wyborcy w 50 stanach i w stołecznym Dystrykcie Kolumbii wybierają 538 przedstawicieli do Kolegium Elektorskiego. Głosując na George'a W. Busha, Johna Kerry'ego lub innego kandydata, oddają zarazem głos na listę elektorów reprezentujących tego kandydata, którego chcą wysłać do Białego Domu. Najludniejsze stany, Kalifornia i Teksas, wysyłają do Kolegium Elektorskiego odpowiednio aż 55 i 34 przedstawicieli, podczas gdy małe i słabo zamieszkane, jak Montana czy Delaware, tylko po trzech. Wszystkie stany z wyjątkiem dwóch rozdzielają głosy elektorskie zgodnie z zasadą "zwycięzca głosowania powszechnego bierze wszystko". Oznacza to, że ten kandydat, który w danym stanie wygra wybory - nawet znikomą większością - otrzymuje wszystkie przypadające dla tego stanu głosy elektorskie.
13 grudnia elektorzy zbiorą się w stolicach swoich stanów i będą głosować na prezydenta oraz wiceprezydenta, a opieczętowane wyniki głosowań prześlą do Waszyngtonu władzom federalnym.
Wprawdzie nie istnieje żadne prawo federalne, które nakazywałoby elektorom głosować zgodnie z wynikami głosowania powszechnego w danym stanie, ale wypadki naruszenia przez nich zasad lojalności i dyscypliny partyjnej zdarzają się niesłychanie rzadko. W całym XX wieku nielojalnych elektorów było tylko sześciu, a ich głosowanie miało charakter czysto symbolicznej demonstracji i ani razu nie wpłynęło na ostateczny wynik pojedynku.
6 stycznia koperty z głosami elektorskimi zostaną otwarte na wspólnym posiedzeniu obu izb Kongresu USA, po czym nastąpi obliczenie głosów. Aby wygrać, kandydat na prezydenta musi otrzymać co najmniej 270 z 538 głosów. Nie musi jednak mieć większości w głosowaniu powszechnym. Cztery lata temu Bush uzyskał o 540 tysięcy głosów mniej niż jego rywal Albert Gore, ale dzięki pomyślnemu dla siebie rozkładowi wyników głosowania powszechnego w poszczególnych stanach, zdobył 271 głosów elektorskich, cztery więcej niż Gore, i został prezydentem. Gdyby głosy elektorskie rozłożyły się po równo między dwóch współzawodników (269:269), prezydenta wybiera Izba Reprezentantów, a wiceprezydenta - Senat. Ponieważ w obu izbach większość mają Republikanie, impas w Kolegium Elektorskim oznaczałby zwycięstwo Busha i Dicka Cheneya, kandydującego po raz drugi na urząd wiceprezydenta.

Powrót do "Forum" / Do góry