Panie Przewodniczący, czy na miejscu obecnego prezydenta pojechałby pan na obchody rocznicy zakończenia wojny do Moskwy?Oczywiście, że pojechałbym. Po pierwsze, prezydent nie pojechał tam dla Putina, ale dla żołnierzy, którzy walczyli i ginęli, by podziękować im i złożyć hołd. Trzeba pamiętać, że Związek Radziecki uniemożliwił hitlerowcom eksterminację narodów Europy. Po drugie, pojechałbym, ponieważ uważam, że prezydent Polski powinien być tam, gdzie są przywódcy całego świata. Nie możemy mieć kompleksu małego państwa, bo nim nie jesteśmy. Nieobecność polskiego prezydenta w Moskwie byłaby spełnieniem oczekiwań rosyjskiej dyplomacji, która - przy pomocy różnych prztyczków i afrontów - usiłuje wywołać nerwowe reakcje Polski po to, by następnie powołując się na te reakcje przykleić nam etykietkę rusofobów i odsunąć nas w związku z tym - jako kraj obsesyjnie antyrosyjski - od wpływu na politykę wschodnią Unii Europejskiej. Musimy zachowywać się roztropnie. Nie możemy pozwolić się wypchnąć z kształtowania polityki wschodniej.
Powrót do "Forum" /
Do góry