Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Forum / 02.10.07 / Powrót

Panie Marku, jakie jest Pana zdanie o debacie Kaczyński - Kwaśniewski, kto wypadł w niej korzystniej, czy wobec tego, że Pan Kwaśniewski nie jest kandydatem w tej kampani ma ona jakiekolwiek znaczenie dla wyborców?

Oceniałbym wynik tej debaty na 2:1 dla Kwaśniewskiego, choć niektórzy zwolennicy lewicy, jak wynika z komentarzy, czują niedosyt. Są rozczarowani, bo Kwaśniewski nie zmiażdżył Kaczyńskiego. Nie biorą jednak pod uwagę, że demagoga i populisty, jakim jest Jarosław Kaczyński, zmiażdżyć nie sposób, ponieważ ucieka on od argumentów. Np. kiedy Kwaśniewski stwierdził, że polityka karna Ziobry jest nieskuteczna, bo na początku kadencji Kaczyńskiego po ulicach chodziło 30 tys. skazanych przez sądy przestępców, dla których nie było miejsc w więzieniach, a po dwóch latach liczba ta wzrosła do 43 tys. - po Kaczyńskim spłynęło to jak woda po gęsi. Z uporem powtarzał, że on jest po stronie ofiar, a Kwaśniewski najwyraźniej po stronie przestępców. Kiedy Kwaśniewski jasno wskazał, że to rząd ponosi całkowitą odpowiedzialność za kryzys w służbie zdrowia, za zwalnianie się lekarzy i ewakuację szpitali, bo dysponował ogromnymi pieniędzmi (19 mld zł), które utopił w obniżce składki rentowej zamiast przeznaczyć na zdrowie i oświatę - Kaczyński stwierdził, że dzięki niemu ludzie mają więcej pieniędzy. Demagog i populista ma to do siebie, że ucieka jak może od merytorycznej dyskusji, bo wie, że wtedy polegnie. Gra natomiast na emocjach, używa takich słów, jak "bronimy zwykłych ludzi", "nie klękamy przed nikim", "jest dobrze, ale komuś chyba zależy, żeby było źle", "wszystkiemu winien jest układ" itp. Dlatego Kwaśniewski stał przed niezwykle trudnym zadaniem, tym trudniejszym, że był osłabiony Kijowem i praktycznie nie był obecny w polityce przez ostatnie półtora roku. A mimo to wygrał. Uważam, że to był jego sukces i prawdziwy come-back na scenę polityczną. Niestety, dziennikarze wypadli w debacie blado. Widać, że ugrzęźli już w tej naszej komiksowej i plotkarskiej polityce na dobre i (poza red. Skowrońskim, który naprawdę próbował czegoś się dowiedzieć) nie byli w stanie sformułować istotnych pytań. A jakie pytania, takie odpowiedzi. Znaczenie i sukces tej debaty polegały głównie na tym, że ona się w ogóle odbyła. Przez 4 tygodnie byliśmy przecież świadkami kampanii komiksów, spotów telewizyjnych, a tu jednak doszło do jakiegoś dialogu, bezpośredniego starcia i wymiany poglądów na oczach milionów wyborców.

Powrót do "Forum" / Do góry