Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Forum / 11.07.03 / Powrót

Panie Marszałku, poniżej fragment z nr 26 Newsweek Polska : " Zyta Gilowska na początku kadencji Sejmu chciała jednocześnie pracować na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, ale dała sobie spokój, gdy marszałek Marek Borowski poinformował ją, że nie może pobierać dwóch pensji: posła zawodowego i wykładowcy. Taki zakaz wynika z ustaw o wykonywaniu mandatu posła i senatora i o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Borowski nie poinformował jednak Gilowskiej, że wielu jej kolegów obchodzi ten zakaz - z uczelniami podpisują jedynie umowy o dzieło, bo takiej formy zarobkowania prawo im nie zakazuje." Po tej lekturze mam kilka pytań :dlaczego moralność Kalego nadal kwitnie w Polsce? Miało już tak nie być! dlaczego członkowie rządu i posłowie za informowanie społeczeństwa o polityce społeczno-gospodarczej państwa ( = wykłady i odczyty pp. Jaskierni, Hausnera ) w godzinach urzędowania biorą za to dodatkowe, niemałe pieniądze, podczas gdy zawiesza/cofa się emerytom i rencistom ich wypłaty, gdy troszkę przekroczą próg? Dlaczego takich progów nie ma na górze? Informacja o mnie: jestem od lat sympatykiem i wyborcą SDRP/SLD. W najbliższych wyborach najprawdopodobniej nie będę głosować, bo nie ma już uczciwych ludzi. Pan Marszałek do lektury jw. był dla mnie i mojej rodziny chlubnym wyjątkiem od reguły. Teraz zaczynam mieć wątpliwości. Pozdrawiam.

Po pierwsze, ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora, podobnie jak inne przepisy prawne, obowiązuje wszystkich parlamentarzystów, nie tylko "wybranych", czy też członków określonej partii, trudno więc tu mówić o moralności Kalego. Po drugie, umowa o dzieło to nie stosunek pracy. Osoba, która podpisuje taką umowę, wynagradzana jest nie z tytułu zajmowania określonego stanowiska, zasiadania w radzie nadzorczej itp. - wprowadziłem zasadę, że wszelkie tego typu dodatkowe dochody z pracy pomniejszają uposażenie posła - lecz wykonania określonego zadania. To normalne, że posłowie, którzy są wybitnymi specjalistami w jakiejś dziedzinie, mają wysoki cenzus naukowy - a dotyczy to zarówno profesora Jerzego Jaskierni - prawnika, jak i Pani prof. Zyty Gilowskiej - ekonomistki oraz innych posłów koalicji i opozycji, proszeni są np. o wygłoszenie cyklu wykładów, odczytów, napisanie podręcznika, artykułu i podpisują - na podstawie prawa autorskiego - związane z tym umowy. Nie ma tu żadnego obchodzenia prawa - po prostu prawo na to zezwala. W przypadku profesora Hausnera, zgodnie z ustawą o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, może mu być przyznane wynagrodzenie ryczałtowe z tytułu stałej dodatkowej pracy w charakterze nauczyciela akademickiego. Trudno posłom, czy też członkom Rady Ministrów zabraniać takich kontaktów z uprawianą wcześniej dyscypliną naukową i ze studentami - myślę, że są one korzystne dla obu stron. Oczywiście, pod warunkiem, że jakość tych kontaktów, czyli np. poziom wykładów, jest wysoka, a praca na uczelni nie odbija się niekorzystnie na pracy w parlamencie czy w rządzie, ale o tym powinni decydować przełożeni i zleceniodawcy posła lub ministra, a także wyborcy. Wynagrodzenia w postaci honorariów autorskich posłowie wpisują do Rejestru korzyści, który jest jawny - można się z nim zapoznać na internetowych stronach Sejmu. Jest tam również wyszczególniona tematyka wykładów czy referatów - z reguły bardzo specjalistyczna. Nie są to informacje o "polityce społeczno-gospodarczej państwa". Oczywiście, patrząc np. na aktywność naukową i dydaktyczną niektórych posłów, można się zastanawiać, w jaki sposób znajdują na to czas i jak to godzą z obowiązkami parlamentarnymi. Dopóki jednak godzą - nie ma sprawy. Dochody z prawa autorskiego oraz z umowy o dzieło nie wchodzą do puli dochodów powodujących zawieszenie lub zmniejszenie emerytury - pod warunkiem, że umowa nie jest podpisana z pracodawcą, który zatrudnia emeryta, a więc nie podlega obowiązkowi ubezpieczenia społecznego, zatem tu także nie ma mowy o moralności Kalego, czy też nierówności wobec prawa. Wbrew temu, co Pan (Pani) pisze "progi", czyli ograniczenia zarobków "na górze" istnieją. Są one zawarte w tzw. ustawie kominowej (o wynagrodzeniu osób kierujących niektórymi podmiotami prawnymi) oraz w ustawie o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, posłów i senatorów. Ograniczenie możliwości zarobkowania emerytów ma inny charakter. Dotyczy wyłącznie osób, które nie osiągnęły podstawowego wieku emerytalnego, czyli 60 lat kobiety, 65 - mężczyźni, a zatem skorzystały z możliwości przejścia na wcześniejszą emeryturę, stworzonej dla złagodzenia problemu bezrobocia. Byłoby nielogiczne i niesprawiedliwe wobec osób pracujących, gdyby "wcześniejsi" emeryci i renciści pobierali świadczenia, a równocześnie zarobkowali bez ograniczeń. Obecne kompromisowe rozwiązanie też ma zresztą wielu przeciwników i co jakiś czas odżywa dyskusja na ten temat. Na koniec: informacja "Newsweeka" była nieprawdziwa. Pani poseł Gilowska nie ma do mnie żadnych pretensji.

Powrót do "Forum" / Do góry