Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Forum / 13.11.03 / Powrót

Witam serdecznie, Panie Marku. W związku z Pańską odpowiedzią na pytanie o związki partnerskie, mam kolejne pytania. Jakim prawem, na jakich przesłankach Pan bazuje, odbierając przywileje ludziom o orientacji homoseksualnych, aby mieli normalne związki małżeńskie, a nie związki partnerskie. Czyżby ludzie o odmiennej orientacji seksualnej byli kategorią podludzi z niemieckiego "untermenschen" którzy nie są godni posiadać pewnych standardowych przywilejów, np. adopcji dziecka? Czy Pan myśli, że Ci ludzie nie stworzyliby o wiele lepszych warunków dla tych dzieci niż warunki, które na nich czekają w placówkach opiekuńczych, domach dziecka itp. ? Pozdrawiam. Robert

Zgodnie z art. 18 Konstytucji RP, małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny. Taka też jest definicja encyklopedyczna - jest to "uznany przez prawo związek kobiety i mężczyzny /.../ Z socjologicznego punktu widzenia małżeństwo jest jedną z najstarszych instytucji społecznych, stanowiącą podstawę rodziny, występującą u wszystkich znanych ludów /.../". (Cytat za Wielką Encyklopedią Powszechną PWN). Po to jest język, po to ludzie dysponują ukształtowanym przez wieki, bogatym zasobem pojęciowym, by rzeczy, zjawiska, relacje itd. precyzyjnie nazywać. By dawać im właściwe słowo. Związek mężczyzny z mężczyzną czy też kobiety z kobietą nie jest małżeństwem, a skoro tak, to wymaga odrębnej regulacji prawnej. Pogląd ten nikogo nie dyskryminuje. Jest po prostu uznaniem dla faktów, niezależnie od przemian w obyczajowości, niezależnie od uznania, że bycie hetero- i homoseksualistą jest tak samo ludzkie. Z szacunku dla faktów, dla biologii, bierze się też moja negatywna opinia na temat umożliwienia związkom homoseksualnym adoptowania dzieci. Jeśli rodzicami naturalnymi mogą być tylko kobieta i mężczyzna, to i przybranymi powinna być para mieszana. W Polsce nie brakuje małżeństw, które chciałyby adoptować dziecko. Przeciwnie, chętnych jest znacznie więcej niż dzieci, które mogą być adoptowane. Te, które przebywają w placówkach opiekuńczych, na ogół mają rodziców. Są to tzw. sieroty społeczne. Nie mogą być adoptowane, ponieważ ich rodzice nie zrzekli się swoich praw do nich. Zatem argument, że osoby żyjące w związkach partnerskich stworzyłyby tym dzieciom lepsze warunki niż są im w stanie zapewnić domy dziecka czy inne palcówki, opiera się na fałszywych przesłankach i jest czystą sofistyką.

Powrót do "Forum" / Do góry