Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 20.09.06 / Powrót

Rozmowa kontrolowana?
Dział: O rządzie

Czy politycy PiS zlecili inwigilację opozycji, szukanie na nią „haków”? Czy krakowska prokuratura lub jakieś inne organy chciały, by policja założyła podsłuch u prezydenta Krakowa, prof. Jacka Majchrowskiego, a odmowa szefa małopolskiej policji, generała Adama Rapackiego, stała się przyczyną jego dymisji? Politycy PiS, na czele z ministrem sprawiedliwości – Prokuratorem Generalnym Zbigniewem Ziobro, gwałtownie zaprzeczają informacjom prasowym na ten temat, czemu trudno się dziwić, byłby to bowiem niebywały skandal. Równocześnie są strasznie oburzeni na centrolewicę (SLD, SDPL, PD i UP), że zamierza złożyć projekt uchwały o powołanie do zbadania tych doniesień komisji śledczej. Min. Ziobro nazwał reakcję polityków centrolewicy histerią oraz obrzucił ich niewybrednymi inwektywami, choć to tylko on sam zachowuje się histerycznie. Nie spodziewam się jednak, że stać go będzie na taką refleksję.
Jeżeli dziś toczą się spory o to, czy komisje śledcze są potrzebne czy nie, to mamy właśnie do czynienia z klasycznym przypadkiem, którym taka komisja powinna się zająć. Polska powinna dążyć do standardów demokratycznych, które nakazują wyjaśniać na poziomie parlamentu sprawy, w których pojawia się choć cień podejrzenia, że rządzący wykorzystują swoją władzę do inwigilowania opozycji. Prof. Majchrowski rządzi Krakowem od czterech lat. Jako kandydat centrolewicy będzie się ubiegał o reelekcję w wyborach samorządowych i ma duże szanse na ponowny wybór. Sygnały, że być może jego telefon jest na podsłuchu oraz że prowadzone są w stosunku do niego i podległych mu urzędników nielegalne czynności operacyjne docierały do niego już od pewnego czasu. Ma oświadczenia na piśmie na ten temat, a także świadków, którzy gotowi są zeznawać. Powierzenie prokuraturze sprawy, w którą jest ona – być może – zamieszana, byłoby dość zabawne.
Gdy w Stanach Zjednoczonych dziennikarze ujawnili, że ludzie prezydenta Nixona podsłuchiwali przeciwników politycznych (słynna afera Watergate), sprawę badała komisja parlamentarna. Gdy w Polsce wybuchła afera Rywina, w której pojawiły się zarzuty wobec ówczesnych przedstawicieli najwyższych władz państwowych, powołana została - także głosami lewicy, mimo iż zarzuty jej dotyczyły - sejmowa komisja śledcza. Tak samo stało się, gdy prezes Orlenu został zatrzymany na polityczne polecenie przez służby specjalne. Można dziś mieć zastrzeżenia do działalności komisji orlenowskiej (włączyła się aktywnie do walki politycznej, zamiast wyjaśniać sprawę), trudno jednak nie uznać, że powołanie każdej z tych komisji było uzasadnione. Ze względu na uwikłanie osób z układu rządzącego istniało domniemanie, że we wszystkich tych przypadkach organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości nie będą obiektywne. Czy można być śledczym i sędzią we własnej sprawie?
Podobnie rzecz się ma z inwigilacją opozycji parlamentarnej i samorządowej przez PiS i szukaniem „haków” na popularnego prezydenta Krakowa. Tylko komisja śledcza mogłaby i powinna to wyjaśnić. Jest to konkretna sprawa w przeciwieństwie do tego, czym zajmuje się obecnie - utworzona niewykluczone, że z naruszeniem konstytucji, bo bez jasno określonego celu - komisja bankowa.
Użycie przez rządzących służb specjalnych do walki z opozycją jest dla każdej demokracji niezwykle niebezpieczne. Min. Ziobro, zamiast podjąć merytoryczną dyskusję na ten temat, wylał w swej zadziwiającej, histerycznej reakcji kubeł pomyj na tych, którzy to niebezpieczeństwo dostrzegli i usiłują przed nim uchronić naszą, polską demokrację. Każdego, kto ma inne niż on zdanie uważa jeśli nie za przestępcę, to za uwikłanego w związki z przestępcami. Trudno dyskutować z takim nastawieniem, jednak przeświadczenie ministra sprawiedliwości, że opozycja to sami przestępcy nie oddala przecież potrzeby powołania komisji śledczej, o którą wnioskuje centrolewica.
Nie wiem, a bardzo chciałbym wiedzieć, czy jako kandydat w wyborach samorządowych mogę spokojnie rozmawiać przez telefon w osobistych sprawach. Wprawdzie nie boję się inwigilacji - nie mam nic do ukrycia, wolałbym mieć jednak poczucie prywatności w takich sytuacjach.
Przed politykami – opozycji, ale także koalicji – ważny test: z obrony demokracji.

Marek Borowski

Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry