Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 26.10.05 / Powrót

Sejm się nie popisał
Dział: O polityce i politykach

Inauguracyjne posiedzenie nowego Sejmu było bezprecedensowe. Po raz pierwszy nie został wybrany marszałek, a obrady przerwano.
Nie ulega wątpliwości, że Sejm powinien na pierwszym posiedzeniu wybrać swojego przewodniczącego. Faktu, że tego nie uczynił nie nazwałbym jednak kompromitacją, czy też niebezpiecznym precedensem, jak niektórzy oceniają. Przesadne są zwłaszcza obawy o kryzys konstytucyjny spowodowany brakiem drugiej osoby w państwie. Zgodnie z konstytucją, gdy marszałek Sejmu nie może zastąpić prezydenta, czyni to marszałek Senatu, a jak wiadomo został nim Bogdan Borusewicz.
Niemniej jednak Sejm się nie popisał, a to co obserwujemy jest przejawem kryzysu politycznego, który co bystrzejsi obserwatorzy przewidywali jeszcze przed wyborami parlamentarnymi.
Do tej pory marszałkiem Sejmu zostawał zawsze przedstawiciel największego ugrupowania. W 1993 r. był to Józef Oleksy z SLD, w 1997 r. Maciej Płażyński z AWS, w 2001 r. Marek Borowski z SLD. Wyjątki od reguły miały miejsce w trakcie kadencji. Np. po objęciu funkcji premiera przez J. Oleksego marszałkiem został Józef Zych z koalicyjnego i mniejszego PSL.
Przed tymi wyborami dwie przodujące w sondażach partie obiecały sobie wzajemnie, że ta, która wygra desygnuje premiera, a druga – marszałka Sejmu. Było to ryzykowne, bo zakładało, że umowa koalicyjna zostanie zawarta bez większych problemów, mimo zasadniczych różnic programowych między obiema partiami. Platforma Obywatelska opowiada się za podatkiem liniowym 3x15, PiS - za podatkiem progresywnym, PiS chce zmienić sposób finansowania służby zdrowia na budżetowy – Platforma się na to nie zgadza, Platforma chce przyspieszenia prywatyzacji, PiS wprost przeciwnie. W dodatku program PiS zawiera całą masę różnego rodzaju obietnic przyjemnych dla ucha, ale kosztownych, na które nie ma pieniędzy.
Kiedy PO prowadziła w sondażach i wydawała się niekwestionowanym zwycięzcą, a Jan Rokita był już nazywany premierem z Krakowa, Platforma nie przejmowała się tymi różnicami w przekonaniu, że będzie realizować własny program. Aby więc zachęcić PiS do koalicji zaproponowała zasadę: nasz premier (J.M. Rokita) – wasz marszałek. Wyborcy sprawili jednak niespodziankę. Wygrało PiS, desygnowało premiera, a ten zaczął forsować program gospodarczy własnego ugrupowania. PO widząc, że będzie musiała żyrować pomysły, które wpędzą kraj w kłopoty finansowe i doprowadzą do utraty poparcia dla koalicji, zaczęła przemyśliwać jakby się z tego układu rakiem wycofać udzielając jedynie poparcia autorskiemu rządowi Kazimierza Marcinkiewicza. Stanowisko marszałka chętnie by jednak wzięła, dlatego zaproponowała nieuzgodnioną z PiS kandydaturę Bronisława Komorowskiego. PiS z kolei zorientowało się, że do koalicji może nie dojść, a marszałek pozostanie w rękach PO. Natomiast wysunięcie przez PiS własnego kandydata, np. Jarosława Kaczyńskiego, dałoby PO pretekst do zerwania rozmów. Stąd przełożenie decyzji o wyborze marszałka. Chociaż więc mówi się, że jest to związane z wyborami prezydenckimi, to moim zdaniem bardziej z problemami z wyłonieniem wspólnego rządu PiS i PO.
Wszystko razem to gry polityczne – całkowicie naturalne, trudno zatem krytykować PiS czy PO za to, że je prowadzą. Przykre i kompromitujące jest coś innego. Otóż ugrupowania, które zauroczyły większość biorących udział w wyborach (bo nie większość Polaków) szły do wyborów - jedno (PiS) z programem nierealnym, czyli kiełbasą wyborczą, a drugie (PO) bez programu – miał go stworzyć J. M. Rokita po wygranych wyborach. Teraz to wszystko się mści i nie najlepiej o nich świadczy.
Ciekawe były wyniki głosowania nad odroczeniem obrad. Liga Polskich Rodzin chciała głosować nad kandydaturą B. Komorowskiego i nie zgadzała się na przełożenie posiedzenia, chociaż generalnie sprzyja PiS. Jej kalkulacja była jednak taka, że Komorowski przepadnie a PiS zwróci się ku LPR.
Samoobrona i PSL poparły wniosek o odroczenie, jedni i drudzy pragną bowiem stanowiska wicemarszałka, co w ich przypadku nie jest pewne, a bez zgody PiS – wręcz wykluczone.
Czyli każda z tych decyzji jest podszyta interesem partyjnym, a czy jest on zgodny z interesem państwa i obywateli, to niech już Czytelnicy sami ocenią.

Marek Borowski

Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry