Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 12.10.05 / Powrót

Polska i solidarna, i liberalna
Dział: O polityce i politykach

Podczas kampanii wyborczej na prezydenta Polski, podobnie jak w trakcie kampanii wyborczej do parlamentu, mieliśmy – mamy nadal - do czynienia z próbą wmówienia Polakom, że są tylko dwie drogi: albo Polska solidarna - Lecha Kaczyńskiego i PiS, albo liberalna - Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej.
Podział ten został zaproponowany przez Lecha Kaczyńskiego po to, by pognębić Donalda Tuska, wiadomo bowiem, że liberalizm to pojęcie negatywnie przyjmowane przez Polaków – znacznie chętniej słuchają tego, że potrzeba nam społeczeństwa solidarnego, gdzie każdy będzie miał opiekę i wszystkim będzie dobrze. Jest to jednak podział sztuczny i warto go odkłamać oraz zastanowić się o co naprawdę chodzi politykom, którzy – bez względu na ostateczny wynik wyborów prezydenckich - będą w najbliższych latach rządzić Polską.
Chyba wszyscy mniej lub bardziej intuicyjnie zdajemy sobie sprawę z tego, że społeczeństwo, które nie jest solidarne, właściwie nie istnieje - te dwa pojęcia w zasadzie się wykluczają - albo jest ułomne. Polska zatem musi być solidarna i powinien to zapewniać m.in. system ekonomiczny. Propozycje PO typu progi podatkowe „3 razy 15”, prywatyzacja służby zdrowia czy bon oświatowy będący niczym innym jak dopłacaniem do szkół przez rodziców są zaprzeczeniem solidarności.
Z drugiej jednak strony sypanie obietnicami bez pokrycia, co czyni PiS, też nas do niej nie przybliża. Znany liberał i ekonomista Miltor Friedman powiedział, że nie ma darmowych obiadów, zawsze ktoś za nie płaci. Bracia Kaczyńscy skrzętnie jednak unikali i unikają odpowiedzi na pytanie, kto wyłoży 23 mld zł na realizację ich programu – pisałem o tym tydzień temu.
Pan prawie- premier, Kazimierz Marcinkiewicz, najpierw w ogóle nie zajmował się kosztami programu PiS, a potem oświadczył, że wyniosą 12 – 14 mld zł, ale nadal nie wiadomo, skąd te pieniądze będą wzięte. Podatnicy ich nie zapłacą, bo równocześnie PiS zapowiada przecież obniżenie podatków.
Jest to wyjątkowa manipulacja i oszustwo przedwyborcze. Teraz będziemy obserwowali wycofywanie się PiS rakiem ze swoich obietnic.
Polska solidarna to jest jednak coś znacznie więcej niż stwierdzenie, że nie może to być kraj tylko dla bogatych. (Notabene Lech Kaczyński stosunkowo późno sobie o tym przypomniał). To jest także Polska, w której każdy czuje się dobrze, jak u siebie w domu, zatem również liberalna, ale w innym sensie. Społeczeństwo musi być liberalne światopoglądowo, tolerancyjne dla inności, pozbawione ksenofobii. Powinna być zapewniona swoboda wyrażania poglądów i działalności twórczej. Wyznawanie różnych religii lub niewyznawanie żadnej nie może być dla nikogo przyczyną kłopotów.
W tym kontekście udramatyzowane stwierdzenie Lecha Kaczyńskiego, że do końca życia pozostanie katolikiem, wzbudziło słuszne zaniepokojenie. Czy w Polsce rzeczywiście trzeba tego rodzaju deklaracji? Szukanie poparcia u ojca Rydzyka, listy do proboszczów pokazały, że Lech Kaczyński zamierza łączyć ze sprawami urzędu prezydenckiego, do którego aspiruje, kwestie światopoglądowe, wyznaniowe. To nie jest recepta na Polskę, w której każdy dobrze się czuje.
Podobnie zamiary ujęte w projekcie konstytucji PiS - pomysł na wielką Komisję Prawdy i Sprawiedliwości, rozszerzenie zakresu lustracji z obecnych 25 tys. do 100 tys. osób nie oznaczają Polski solidarnej.
Przypomnę, że do tej pory zlustrowano 17 tys. ludzi, zatem według tego projektu musielibyśmy się jeszcze lustrować przez 20 lat. Jest to zatem recepta nie na Polskę solidarną lecz skłóconą, w której PiS i bracia Kaczyńscy będą określali kto ma prawo do stanowisk publicznych i do czucia się obywatelem I kategorii, a kto nie.
Reasumując, o Polsce solidarnej będziemy mogli mówić dopiero wtedy, gdy będzie to Polska otwarta - walcząca z szowinizmem, z ksenofobią, szanująca prawa kobiet, w tym prawo do świadomego macierzyństwa, akceptująca prawa mniejszości i rzeczywiście neutralna wyznaniowo. A także Polska odpartyjniona, zwrócona obywatelom. Niestety z zapowiedzi liderów PiS i PO wynika, że przedwyborcze postulaty odpolitycznienia i odpartyjnienia administracji publicznej także możemy włożyć między bajki.

Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry