Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 20.07.05 / Powrót

Odważni Luksemburczycy
Dział: O polityce i politykach

Po niepomyślnych wynikach referendów we Francji i Holandii w sprawie ratyfikacji Traktatu Konstytucyjnego oraz fiasku szczytu budżetowego w Brukseli Europa znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Atmosfera euforii, w jakiej przywódcy europejscy podpisywali europejską konstytucję ustąpiła miejsca nastrojom przygnębienia i niepewności, a kształt i przyszłość Unii Europejskiej stały się przedmiotem burzliwej debaty politycznej.
Zdaniem ekspertów, podstawową przyczyną obecnych kłopotów jest długotrwała sytuacja niskiego wzrostu gospodarczego w większości „starych” krajów Unii oraz problem bezrobocia. We Francji i Niemczech, dwóch najbardziej wpływowych krajach Unii, przekroczyło ono 10 proc., a w krajach strefy euro wynosi blisko 9 proc. Stąd niechęć do integracji, bo w jej wyniku zaostrzyła się wewnątrz Unii rywalizacja o miejsca pracy - jej symbolem stał się we Francji polski hydraulik. Stąd zademonstrowany podczas debaty budżetowej w Brukseli brak gotowości najbogatszych członków Unii do finansowania pomocy dla nowych krajów członkowskich, czyli do solidarności, która legła u podstaw Unii. Porozumienia w tej sprawie (wymagana jest jednomyślność) nie zdołała uratować, skądinąd bardzo pozytywnie oceniana, postawa Polski i innych nowych członków, którzy zaproponowali zmniejszenie swoich korzyści z budżetu, byle został uchwalony. Stąd coraz częstsze uznawanie euro – do spółki z Europejskim Bankiem Centralnym – za źródło wszelkiego zła. Politycy włoscy i niemieccy zastanawiają się nawet nad scenariuszami rozpadu systemu euro, chociaż jego wprowadzenie przyniosło ewidentne korzyści dla rozwoju wspólnego rynku, zmniejszając m.in. koszty transakcyjne dla przedsiębiorstw i inwestorów finansowych.
Europa wiele razy przeżywała kryzysy i wychodziła z nich cało. Z tego też wyjdzie. Jestem o tym przekonany. Zawsze jednak można to zrobić wcześniej, z lepszymi wynikami, albo później. Skądś musi jednak popłynąć silny impuls. Mógł popłynąć z Polski. Dlatego konsekwentnie opowiadałem się za tym, aby nie rezygnować z referendum, lecz spróbować na nowo je zdefiniować. Tu już nie chodzi bowiem tylko o konstytucję, o 10 (sic!) spraw, które ona załatwia. (Opowieści o tym, jaka to ona jest skomplikowana, jak trudno ją przeczytać i zrozumieć nie mają nic wspólnego z rzeczywistością). Chodziło mi o to, aby w referendum Polacy mogli powiedzieć: Przyjmujemy konstytucję, bo ona jest dobra dla Polski oraz dlatego, że to na Polsce spoczął kawał odpowiedzialności za przyszłość Europy i my ją podejmujemy. Mogliśmy pokazać Francuzom, Brytyjczykom, Holendrom i ich przywódcom, że Polska jest nowym motorem Unii, który pociągnie innych. Niestety, Sejm zdecydował, że nie będzie kontynuować prac nad ratyfikacją traktatu – większość posłów, w tym z Platformy Obywatelskiej, wypowiedziała się przeciwko wprowadzeniu do porządku obrad uchwały w tej sprawie.
Szczególnie postawa PO była dla mnie wielkim rozczarowaniem. Są w Polsce politycy opowiadający się przeciw projektowi Unii Europejskiej, przeciw integracji. Platforma Obywatelska weszła jednak na scenę polityczną jako ugrupowanie proeuropejskie, które uczyło innych Europy, mówiło o sobie: jesteśmy forpocztą. Na skutek rozgrywek wewnętrznych, populizmu i skłonności do kabotynizmu stało się inaczej.
Ostatecznie to nie Polacy lecz Luksemburczycy dali sygnał, (57 proc. głosowało za konstytucją europejską), co premier tego kraju Jean-Claude Juncker, skomentował: „Trzeba mieć odwagę, żeby powiedzieć po podwójnym ", a niemiecki minister spraw zagranicznych Joschka Fischer, uznał, że to dobry dzień zarówno dla Luksemburga, jak i dla Europy. Tym samym 13 krajów - ponad połowa powiedziało „tak” dla unijnej konstytucji. (Już po przegranych referendach we Francji i Holandii konstytucję ratyfikowały parlamenty Cypru i Malty). Szkoda, że zmarnowaliśmy szansę wejścia do I ligi europejskiej. Drugi raz nie możemy tego zrobić, dlatego nie może zabraknąć silnego głosu Polski w debacie nad wizją jednoczącej się Europy. A powinna ona dotyczyć m.in. polityki makroekonomicznej w sferze euro, koordynacji polityk ekonomicznych UE oraz większego wsparcia z budżetu Unii rozwoju nowoczesnej gospodarki.

Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry