Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 02.01.08 / Powrót

In vitro tylko dla bogaczy?
Dział: O rządzie

Wśród życzeń, jakie składamy sobie z okazji Świąt i Nowego Roku są i te dotyczące narodzin dzieci - pisze Marek Borowski w TEMI. Życzymy swoim bliskim syna, córki, czasem bliźniaków, a tym, którzy mają już dorosłe dzieci – wnuków. W większości przypadków życzenia te nie są trudne do spełnienia, niestety są pary, według statystyk światowych 8–18%, w Polsce według różnych źródeł 14– 20%, które bezskutecznie marzą o własnym dziecku. Dla wielu z nich, gdy zawiodą inne sposoby leczenia, jedyną drogą do posiadania potomka jest zapłodnienie in vitro.
Na świecie żyje już ponad 1,5 mln dzieci poczętych tą metodą. Pierwsze, słynna Luisa Brown, ma blisko 30 lat.
W Polsce zapłodnienie in vitro zastosowano po raz pierwszy 20 lat temu. Rocznie wykonuje się ok. 5 tys., takich zabiegów, przy zapotrzebowaniu ocenianym na 15–20 tys. Większości par nie stać jednak na zabieg, który kosztuje ok. 10 tys. zł.
Wielkie zatem nadzieje obudziła minister zdrowia, Ewa Kopacz, gdy zapowiedziała finansowanie metody in vitro przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Także premier oświadczył, że "idea jest warta wsparcia". Zrobiło się naprawdę sympatycznie. To jednak, co działo się potem, już sympatyczne nie było. Niezwłocznie po tej wypowiedzi min. Kopacz gniewnie odezwali się biskupi. W liście do polskich parlamentarzystów Rada Episkopatu Polski do spraw Rodziny nazwała metodę in vitro „niegodziwą i niedopuszczalną”. Ta metoda to, ich zdaniem, wyrafinowana aborcja. Pani minister odważnie powtórzyła, że chociaż jest katoliczką, to jednak obstaje przy swoim, ale zaraz dodała, że finansowanie tych zabiegów będzie możliwe, jeśli… znajdą się pieniądze! W ten sposób odtrąbiła odwrót od dopiero co ogłoszonej idei. Kropkę nad „i” postawił na koniec sam Donald Tusk, który oświadczył ni mniej ni więcej, tylko to, że nie widzi uzasadnienia, aby te zabiegi finansować ze składki na NFZ.
A problem niskiego przyrostu naturalnego w Polsce? A tragedia wielu par, które nie mogą mieć własnego dziecka? Adopcja to przecież nie to samo. Poza tym procedury adopcyjne często ciągną się latami ze względu na skomplikowaną sytuację prawną podopiecznych domów dziecka. Czy premier tego nie wie? Niepłodność została uznana przez Światową Organizację Zdrowia za chorobę społeczną. Polska jest jedynym krajem w Europie, które nie refunduje ani jednego etapu leczenia niepłodności. Koszty refundacji in vitro byłyby mniejsze niż koszty wprowadzenia tzw. becikowego.
Dwie rzeczy są w tym wszystkim dla mnie zadziwiające. Po pierwsze, postawa biskupów. Dopóki z metody in vitro korzystali tylko ludzie zamożni, stając się szczęśliwymi rodzicami, specjalnie ich to nie interesowało. Nie zabierali głosu, nie protestowali. Zapłonęli świętym oburzeniem z chwilą, gdy okazało się, że metoda ta może być dostępna także dla osób niezamożnych. Czy taką postawę można nazwać chrześcijańską? Czy następnym krokiem będzie zakazanie w Polsce zapłodnienia in vitro? Skąd w ogóle taka znieczulica wobec autentycznej potrzeby posiadania dzieci?!?
Po drugie, zadziwiająca i zasmucająca jest dla mnie rejterada premiera. Jest ona kolejnym dowodem na to, że Donald Tusk ma problemy z jasnym i zdecydowanym przedstawieniem swojego stanowiska w wielu sprawach. Wycofał się już z obietnicy radykalnej podwyżki płac nauczycieli, przyjęcia Karty Praw Podstawowych, szybkiego wejścia Polski do strefy euro, skontrolowania niejasnych interesów o. Rydzyka („o. Rydzyk może spać spokojnie" – oświadczył), teraz z finansowania zabiegów in vitro. A wszystko w ciągu zaledwie miesiąca premierowania! Mottem jego expose było: „Potrzeba nam więcej miłości i zaufania". Jak tak dalej pójdzie, z expose zostanie tylko „miłość" (jak wiadomo, jest ślepa), bo z „zaufaniem" będzie już kłopot.
Kościół może być zadowolony podwójnie. Nie dość, że postawił na swoim w sprawie zapłodnienia in vitro, to udało mu się też uszczknąć sporą sumkę z budżetu na 2008 rok, który Sejm przyjął tuż przed świętami. Rządząca koalicja, naginając i naciągając (a w istocie omijając) prawo przyznała mu 30 mln zł na budowę Świątyni Opatrzności Bożej.
Lewica i Demokraci złożą w styczniu projekt ustawy o refundacji zapłodnienia in vitro oraz zorganizują kampanię społeczną na rzecz tej metody.

Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry