Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Publikacje / 08.07.09 / Powrót

Wielka woda
Dział: O polityce i politykach

Klęska powodzi znowu nawiedziła Polskę, posłowie chcieli się więc dowiedzieć, co rząd robi dla usuwania jej skutków oraz pomocy poszkodowanym. Temat jest poważny, ale przysłuchując się sejmowej debacie można było często odnieść przeciwne wrażenie. Miała być debata niepolityczna, ale się nie udało, miała być merytoryczna – ale do tego niewielu mówców było przygotowanych.
Rząd, w którego imieniu występował wicepremier Grzegorz Schetyna, dowodził, że od początku w pełni panuje nad sytuacją oraz demonstrował poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Nie dał się zaskoczyć żywiołowi, choć woda zalewała inne tereny niż w 1997 r. Przewidział nawet, że „krytycznym miejscem mogą być Ropczyce”, choć ostatnia powódź była tam w 1927 r., dlatego zawczasu udał się tam komendant główny Państwowej Straży Pożarnej, żeby koordynować akcję ratowniczą. Później dojechał sam wicepremier, „żeby wyciągnąć wnioski” i były one więcej niż pozytywne: „Akcja była prowadzona mimo nocnej pory w sposób profesjonalny”.
Jak powszechnie wiadomo, wielka woda atakuje w dzień.
Jeśli chodzi o pomoc dla poszkodowanych, została uruchomiona. Są wypłacane bezzwrotne pieniężne zasiłki celowe dla gospodarstw domowych w wysokości do 6 tys. Będą udzielane kredyty preferencyjne (na 2%) na remonty i odbudowę mieszkań. Będzie też pomoc dla rolników i dotacje dla samorządów.
Posłowie PO podbijali rządowi bębenka i dziękowali premierowi. „Jak państwo wiecie, ta akcja była świetnie skoordynowana. Na pewno przyczyniły się do tego rozwiązania, które przyjęliśmy w Sejmie. Między innymi dobre regulacje, zarządzanie kryzysowe, krajowy system ratowniczo-gaśniczy, system łączności i alarmowania - to na pewno pomogło w tej sytuacji. I na pewno o tym wszystkim warto rozmawiać” – dowodziła jedna z posłanek. Tylko po co, chciałoby się zapytać. „Dzisiejsza debata i dzisiejszy czas pokazują, że szybkie, zdecydowane działanie rządu, rządu Donalda Tuska, daje rezultaty. To nawet chyba opozycja dostrzega…”
Oczywiście, opozycja nie mogła ścierpieć takiego samozadowolenia. PiS wytknęło rządowi, że zaniechał realizacji jego programów przeciwpowodziowych - nawet ich nie przeczytawszy - tylko dlatego, że były PiS-owskie. Rząd na to, że nie były to programy tylko hasła wyborcze na kartce papieru. Skończyło się jak zwykle licytacją, który rząd więcej zrobił i bardziej się zasłużył w walce z powodziami. Tymczasem prawda jest taka, że wszystkie równo zaniedbywały inwestycje w tej dziedzinie. Skoro jednak ta kwestia stale wraca, niech Najwyższa Izba Kontroli dokona przeglądu tych inwestycji od 1989 r., ustali co za której kadencji wykonano i skończmy tę dyskusję, bo szkoda na nią czasu. Trzeba też pamiętać, że są to najczęściej inwestycje wieloletnie. Nieszczęsna zapora w Świnnej Porębie towarzyszy mi od 1991 r. czyli od momentu, kiedy zostałem posłem.
Ze strony posłów padały podobnie sformułowane pytania, tak jakby nikt nie słuchał swoich poprzedników, ale do tego obserwatorzy sejmowych obrad zdążyli się już chyba przyzwyczaić. Było wiele słów współczucia dla powodzian, mniej lub bardziej obrazowych opisów sytuacji na zalanych terenach, a równocześnie autopromocji, bo posłowie byli na miejscu, rozmawiali, zapoznawali się, koordynowali. Pojawiła się propozycja, by powołać podkomisję sejmową, albo sejmową i rządową, która „zajęłaby się kompleksowo przeciwdziałaniem powodziom”. Może poprawiłoby to samopoczucie niektórym posłom, ale nie wróżę jej powodzenia. Był też apel, by przyjeżdżać do Kotliny Kłodzkiej, która „nadal wabi swoją urokliwością, zabytkami i atrakcjami. Mimo powodzi, która dotknęła południe Polski, nie ma żadnych utrudnień komunikacyjnych na drogach /…/ a trwa okres wakacyjny”. Trochę się pogubiłem, bo informacje wydały mi się cokolwiek sprzeczne.
W mało komfortowej sytuacji byli posłowie z terenów, których nie nawiedziła powódź, bo nie bardzo mieli się czym pochwalić, ale niektórzy znaleźli sposób, by zaistnieć. Jak zauważył jeden z posłów ziemi pomorskiej, „wielka woda z południa Polski dotrze także pod Tczew, pod Gdańsk”.
Cóż, na naprawdę wielką wodę nie ma rady. Inni też się z nią zmagają. A czy uda się kiedyś postawić tamę tej płynącej z trybuny sejmowej? O tym zdecydują wyborcy.

Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry