Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 16.09.09 / Powrót

Kontra skrajnościom
Dział: Inne

Podczas ostatniego posiedzenia Sejmu posłowie - głównie PO i lewicy, ale także niektórzy z PiS, odrzucili w pierwszym czytaniu obywatelski projekt nowelizacji Kodeksu karnego, zabraniający wykonywania w Polsce – pod karą 3 lat więzienia - zapłodnienia metodą in vitro. Za eksperymenty na embrionach pozyskanych tą metodą groziłoby nawet 25 lat więzienia, czyli traktowane byłyby jak najbardziej brutalne zabójstwo. Projekt, poparty przez 160 tys. osób, zgłosił Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Contra in Vitro”, który swoje stanowisko wywodzi z nauczania kościoła katolickiego.
Kto miałby podlegać karze? – dobrze nie wiadomo, bo sformułowanie „kto doprowadza do zapłodnienia” daje pole do rozlicznych interpretacji. Może to być lekarz, ale mogą być także rodzice, czy jeszcze inne osoby. Zresztą słowa mają tu wielkie znaczenie. A gdyby tak zapisać: „kto pomaga innym ludziom mieć dzieci podlega karze” itd.? Wszak w tym wypadku chodzi o to samo. Czy wtedy też udałoby się zebrać 160 tys. podpisów? Pojęcie „eksperyment” także budzi w tym kontekście wątpliwości, bo polskie prawo dopuszcza eksperyment medyczny na embrionie, mający na celu ratowanie jego życia lub zdrowia. Embriony powstałe drogą naturalną można byłoby więc ratować, ale tych z in vitro już nie? Z jakiej racji? Bo są gorsze, czy też naznaczone grzechem? A w ogóle to jak można uznać za przestępstwo doprowadzenie do powstania ludzkiego życia i wsadzać za to do więzienia tak samo jak za odebranie życia? Autorzy projektu co i raz wikłają się w takie sprzeczności i niekonsekwencje. Nie bardzo też wiadomo, kogo mają właściwie na myśli pisząc w uzasadnieniu do Ustawy, że „każdy człowiek ma prawo do tego, by do jego poczęcia doszło w organizmie matki”. Do tej pory fundamentaliści katoliccy dopominali się o prawa „dzieci” poczętych. Teraz idą jeszcze dalej. Tylko dokąd?
Przy okazji debaty padło, przede wszystkim ze strony posłów PiS, którzy z nielicznymi wyjątkami opowiedzieli się za dalszymi pracami nad projektem, wiele kłamliwych stwierdzeń o tym, że procedura in vitro związana jest z niszczeniem istot ludzkich, ponieważ nie wszystkie zarodki zostają wykorzystane, w dodatku jest niebezpieczna dla zdrowia, a niekiedy nawet życia kobiet, które się jej poddają, powoduje istotny wzrost wad wrodzonych wśród rodzących się dzieci itp. Jeden z posłów porównał ją nawet do eksperymentów dokonywanych w obozach koncentracyjnych. Pobrzmiewały w tych wypowiedziach echa listu do posłów Rady Episkopatu ds. Rodziny, w którym dzieci poczęte metodą in vitro nazwane zostały „przedmiotami, które można kupić”. W liście napisano również, że "poczęcie dziecka metodą in vitro powoduje śmierć jego braci i sióstr w stanie embrionalnym".
Jak mają się poczuć słuchając tych słów, a padają one nie tylko z trybuny sejmowej, ale także np. z ambon i to w jeszcze ostrzejszej formie osoby, które przyszły na świat dzięki tej metodzie, a także ich rodzice i najbliżsi? Jak słusznie zauważył jeden z pionierów leczenia metodą in vitro w Polsce, debata w Sejmie była w istocie sądem nad 30 tysiącami obywateli, którzy zostali niegodnie poczęci.
Padły też słowa o społeczeństwie obywatelskim, potrzebie jego budowania. Jedną z form wyrazu społeczeństwa obywatelskiego jest właśnie obywatelska inicjatywa ustawodawcza i choćby z tego względu należałoby ją uszanować i poddać dalszej procedurze legislacyjnej, a nie wyśmiewać i odrzucać w pierwszym czytaniu – mówili posłowie z PiS. Oczywiście, też jestem za budową społeczeństwa obywatelskiego. Tak się jednak dziwnie składa, że obywatele w Polsce są motywowani głównie do działań skrajnych. A to w sprawie przywrócenia Święta Trzech Króli (które przecież istnieje!), a to karania za in vitro - metodę, która jest powszechnie i standardowo stosowana na całym świecie, a w większości krajów UE refundowana. Osobom, dla których zapłodnienie pozaustrojowe jest moralnie niedopuszczalne, nikt nie nakazuje, by mu się poddawali.
Stosowanie procedur in vitro wymaga nadzoru i regulacji prawnych. Mam nadzieję, że się ich w Sejmie dopracujemy. Póki co, nawiązując do nazwy „Contra in vitro”, przydałoby się powołanie Komitetu „Kontra Skrajnościom”. Nie tylko w sprawie in vitro.

Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry