Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 28.04.10 / Powrót

Polska przed wyborami
Dział: O polityce i politykach

Wciąż wraca pytanie o przyszłość polskiej polityki po tragedii pod Smoleńskiem. Zastanawiając się nad tym, nie można zapominać, czym się charakteryzowała nasza debata publiczna sprzed katastrofy. Otóż, często była miałka, płytka, na pokaz, pełna zagrań PR-owych. Politycy prześcigali się w atakach, popisywali się i prowokowali, a media chętnie to podchwytywały. Posługiwano się okropnym językiem, używano słów raniących, królowały podejrzenia i oskarżenia. Wręcz w dobrym tonie było budowanie właśnie w taki sposób swojej pozycji politycznej i dotyczy to niestety polityków ze wszystkich ugrupowań. To wszystko bardzo absorbowało media. Pojawiły się programy i dziennikarze specjalizujący się w plotkarskich dysputach i podszczuwaniu jednych na drugich.
Nadzieje, że po śmierci wielu czołowych polityków i głowy państwa coś się zmieni, studzi refleksja, że mentalność ludzi łatwo się nie zmienia. Jedno wydarzenie, choćby najbardziej dramatyczne to za mało. Rzeczywiste, trwałe zmiany w sposobie prowadzenia debaty publicznej idą najczęściej w parze z rozwojem gospodarczym kraju, budowaniem jego pozycji międzynarodowej, zmniejszaniem obszarów biedy i sprawniejszym funkcjonowaniem państwa. Wtedy maleje wzajemna agresja, a dyskusje siłą rzeczy stają się bardziej merytoryczne. Natomiast gdy państwo działa źle, brakuje jawności, obywatele nie mają poczucia, że sprawiedliwość jest po ich stronie, gdy biedni ludzie są pozostawieni sami sobie, to zawsze dochodzą do głosu politycy, którzy nie tyle chcą te wady wyplenić, ile zbić na nich kapitał polityczny.
Co się tyczy mediów, to walczą one o byt, a byt to słuchacze, widzowie, czytelnicy - pieniądze. Takie są prawa wolnego rynku (choć, szczerze mówiąc, od niektórych nagradzanych dziennikarzy można by oczekiwać większej powagi i rozsądku w podejmowanych tematach). Jeżeli świat mediów jest oparty na pieniądzu, to ma to swoje konsekwencje, politycy nie mogą wszakże biernie się temu przyglądać. Alternatywą są media publiczne, które edukują, proponują wzorce, uczą myślenia i dają nam szansę na udział w mądrej debacie. Na taki cel nie można żałować pieniędzy publicznych. Bardzo źle o nas świadczy, że od kilku lat nie tylko nie poprawiliśmy stanu mediów publicznych, ale z roku na rok jest z nimi coraz gorzej.
Zatem, mimo że jeszcze przez jakiś czas pamięć o ofiarach spod Smoleńska i nieprawdopodobnym przeżywaniu żałoby przez Polaków wywoła pewną wstrzemięźliwość w atakowaniu przeciwnika, radykalnych zmian trudno się spodziewać. Tym bardziej, że czeka nas prezydencka kampania wyborcza. W interesie PiS i PO jest polaryzacja sceny politycznej, dlatego także podczas tej kampanii będą pokazywać, że wybór jest tylko między nimi. PiS będzie się starał narzucić w dyskusji ton patriotyczno - nostalgiczny („trzeba realizować testament Lecha Kaczyńskiego"). Platforma będzie odwoływała się do sukcesów własnych rządów - prawdziwych i domniemanych. Realne jest, niestety, niebezpieczeństwo żerowania na tragedii przez stosowanie moralnego szantażu wobec krytyków polityki Lecha Kaczyńskiego. Wprawdzie są tacy, którzy dziś powinni milczeć, lub przeprosić (niektórzy to zrobili), bo zachowywali się wobec prezydenta niegodnie, a niekiedy wręcz chamsko. Pamiętajmy tylko, że działało to w obie strony - z otoczenia prezydenta Kaczyńskiego, a czasem i od niego samego, również padały ostre, a nawet bardzo ostre wypowiedzi. Są jednak także inni - mam nadzieję, że zostanę do nich zaliczony - którzy szanując głowę państwa, wyrażali krytyczny stosunek do jego konkretnych decyzji i zachowań, ale też potrafili przyznać mu rację. Uważam np., że weta do ustawy zdrowotnej i medialnej były uzasadnione.
By jednak zakończyć choć trochę optymistycznie: Ujęło mnie nasze społeczeństwo, które nosiło żałobę nie tylko po prezydencie, ale w ogóle po politykach. Jestem już wiele lat w „tej branży” i boli mnie, gdy słyszę, jak określa się nas mianem złodziei, łajdaków, krętaczy itp. Myślę, że ludzie zobaczyli, że jesteśmy do czegoś potrzebni, poczuli się z nami związani. Czy politycy to zrozumieją, wyciągną z tego wnioski, zaczną przekształcać kraj i siebie? Wciąż w to wierzę, bo inaczej uprawianie polityki nie miałoby sensu.

Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry