Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Publikacje / 01.12.99 / Powrót

Zawracanie historii
Dział: Prywatyzacja i reprywatyzacja

Rządowy projekt reprywatyzacji prawie nikogo nie zadowala. Co gorsza, może być groźny.

Nie zadowala liczącej około 200 tys. osób grupy byłych właścicieli i ich spadkobierców (przy czym tych drugich jest 4-krotnie więcej), ponieważ zakłada, że odzyskają oni tylko połowę utraconego majątku (pierwsza wersja mówiła o 60%). Tylko na tyle bowiem, zdaniem rządu, stać dziś państwo. Nie zadowala i budzi lęk blisko 40% społeczeństwa, które w badaniach wypowiada się przeciw reprywatyzacji, choć nie zna skutków ustawowych zamierzeń. Rząd, jak zwykle, nie uznał za stosowne rzetelnie poinformować o nich opinii publicznej. Sądzę, że gdy reprywatyzacja nabierze tempa, jej przeciwników zacznie przybywać.
Przyjrzyjmy się zagrożeniom, jakie niesie rządowy projekt.
Pierwsze odczuwają już na własnej skórze lokatorzy budynków mieszkalnych oddawanych przez gminy byłym właścicielom. Ze skarg i listów, które nadchodzą do parlamentu i gazet, przebija bezradność i uzasadnione obawy o utratę dachu nad głową. Nowi byli właściciele z reguły rozpoczynają sprawowanie własności od dotkliwej podwyżki czynszów lub prób eksmisji lokatorów. Proces ten, wraz z wejściem ustawy reprywatyzacyjnej w życie, jeszcze się nasili.
Drugie zagrożenie dotyczy budżetów lokalnych. Rząd zakłada oddawanie byłym właścicielom obiektów, które pełnią dziś różne funkcje publiczne, a więc szkół, szpitali, domów dziecka, domów opieki społecznej, przedszkoli, instytucji kultury itp. Przez pięć lat obowiązywałby okres ochronny, to znaczy właściciel musiałby utrzymać obecne funkcje tych budynków, ale potem mógłby wypowiedzieć władzom samorządowym umowy najmu. Koszty wybudowania lub zaadaptowania nowych siedzib spadną na gminy lub budżet państwa. Jakie one będą i ile to pociągnie za sobą konfliktów - trudno przewidzieć.
Następne zagrożenie, tym razem dla dzierżawców gruntów oraz pracowników rolnych, wiąże się z propozycją przeznaczenia na cele reprywatyzacji 2 mln ha z zasobów Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Są to bowiem ziemie w większości już rozdysponowane. Kolejne dotyczy zasobów leśnych. Rząd wycofał się, na szczęście, z pomysłu zwracania lasów w naturze, nowy pomysł - renty leśnej - jest jednak równie niebezpieczny. Zmuszone do jej wypłaty Lasy Państwowe albo zaczną prowadzić rabunkową gospodarkę leśną, albo sięgną po dotacje z budżetu państwa. I jedno, i drugie jest nie do przyjęcia.
Część roszczeń reprywatyzacyjnych ma być pokrywana akcjami prywatyzowanych przedsiębiorstw. Przewiduje się oddanie na ten cel majątku o wartości 20,5 mld zł z 81 mld zł wartości akcji ogółem. Nie wiadomo, czym to się skończy dla rynku papierów wartościowych, wiadomo natomiast, iż zostaną przez to bardzo ograniczone możliwości pokrycia wydatków na poprawę stanu oświaty, nauki, bezpieczeństwa obywateli, a także kosztów wdrażania reformy ubezpieczeń społecznych, integracji polskiej armii z NATO i dostosowania gospodarki do wymagań Unii Europejskiej. 20,5 mld zł to prawie tyle, ile wynosi koszt dostosowania do wymagań Unii całego polskiego rolnictwa, albo tyle, co łączne roczne wydatki budżetowe na bezpieczeństwo publiczne, wymiar sprawiedliwości, szkolnictwo wyższe i naukę.
Generalnie zatem projekt rządowy uderza w codzienne potrzeby milionów obywateli, a w stosunku do części z nich stanowi zagrożenie dla normalnego życia. Narusza też stan posiadania i finanse gmin, powiatów i samorządów wojewódzkich oraz utrudnia albo wręcz uniemożliwia szybszą modernizację i rozwój kraju. Niestety, rząd i koalicyjna większość nie widzą potrzeby lub nie chcą o tym rozmawiać ani z opozycją, ani z obywatelami, o czym świadczy odrzucenie w pierwszym czytaniu poselskiego projektu ustawy o reprywatyzacji oraz wniosku o referendum w tej sprawie.
Zgadzam się, że bolesny okres historii należy zamknąć, ale trzeba to tak uczynić, aby rekompensowanie jednych krzywd nie rodziło następnych i nie wywoływało poczucia niesprawiedliwości u przytłaczającej większości obywateli. Dlatego trzeba zapytać ludzi w referendum, czy dopuszczają zwrot w naturze zagospodarowanych nieruchomości i jaki koszt odszkodowań akceptują. Reprywatyzacja może i powinna być dokonana, ale jako rodzaj zadośćuczynienia za krzywdy i bezprawne decyzje, i tylko w takim zakresie, na jaki stać państwo. Tak stało się na Węgrzech, gdzie byli właściciele dostali bony, przy czym im większy był skonfiskowany przez państwo majątek, tym mniejszą jego część rekompensowano. W Polsce rząd chce zawracać historię. Forsuje projekt, którego skutków nie będzie ponosił, bo zostaną one w większości przerzucone na następne rządy i pokolenia. Jest to niemoralne.

Źródło: "Businessman Magazyn"

Powrót do "Publikacje" / Do góry