Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 24.05.00 / Powrót

Kto trafi, dostanie kryształową kulę
Dział: O prognozach gospodarczych

Nasi progności gospodarczy mają w ręku niebezpieczne narzędzie, którym powinni posługiwać się niezwykle odpowiedzialnie - pisze Marek Borowski * i ogłasza doroczny ranking prognostów

Jednym z nowych elementów polskiego pejzażu ekonomicznego jest rozkwit różnego rodzaju ekspertyz i prognoz. Każda szanująca się firma (zwłaszcza banki) ma swojego analityka, którego zadaniem jest przepowiadanie przyszłości makroekonomicznej. Korzystają z tego (lub na tym tracą) inwestorzy grający na zwyżkę lub zniżkę kursów walut i akcji na giełdzie. Ekspertyzy makroekonomiczne nie są jeszcze tak namiętnie słuchane i czytane jak prognozy meteorologiczne, ale i na to przyjdzie czas.

Dyżurni eksperci
Wśród licznych autorów ekspertyz wyróżnia się grupa szczególna, rodzaj arystokracji prognostycznej. Są to ludzie, których telefony mają wszystkie redakcje i którzy są zawsze pytani o zdanie, gdy tylko GUS ogłosi kolejny meldunek lub jakikolwiek parametr makroekonomiczny odchyli się od normy. Większość z nich powiązana jest z jakimś instytutem badawczym, ale niekoniecznie. I tak panowie Witold Orłowski i Leszek Zienkowski to NOBE (Niezależny Ośrodek Badań Ekonomicznych), Mirosław Gronicki to CASE (Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych), Władysław i Aleksander Welfe to LIFEA (Institute of Forecaste and Economic Analyses), Tadeusz Chrościcki to RCSS (Rządowe Centrum Studiów Strategicznych), a Wojciech W. Charemza i Krystyna Strzała (czasem dołącza do nich Wojciech Misiąg) to IBnGR (Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową). Jako wolny strzelec działa Stanisław Gomułka. Prognozują także rząd (układając budżet) i Narodowy Bank Polski, w którego imieniu w sposób najbardziej pełny wypowiada się na ogół Paweł Durjasz.

W zasadzie wszystko jest w najlepszym porządku - działalność prognostyczna czy wróżbiarska nie jest w Polsce zakazana, a jej uprawianie nie wymaga licencji. Problem jednak w tym, że wypowiedzi i przewidywania przedstawiane publicznie przez wyżej wymienionych ekspertów nie są tylko opisywaniem rzeczywistości i niewinnym wieszczeniem, ale od czasu do czasu wywierają wpływ na rzeczywistość.

W zależności bowiem od tego, jak przewidują ukształtowanie się podstawowych parametrów makroekonomicznych, eksperci proponują podjęcie lub powstrzymanie się od konkretnych działań. Opinie te z uwagą odnotowywane są przez licznych już dziś w Polsce inwestorów i wpływają na podejmowane przez nich decyzje. Czasami bierze je także pod uwagę rząd. Interesują się nimi również partie polityczne, wykorzystując je przy kształtowaniu swojego stanowiska w różnych szczegółowych kwestiach.

Niebezpieczne narzędzie
Mamy więc do czynienia z całkiem poważną i odpowiedzialną działalnością. Progności nastawieni zbyt optymistycznie demobilizują rząd i polityków, zniechęcają do podejmowania działań, które być może należałoby podjąć, rozbudzają w społeczeństwie wygórowane, grożące rozczarowaniem oczekiwania. Z kolei prognozy nadmiernie pesymistyczne sugerują podejmowanie decyzji bardziej drastycznych, niż to potrzebne, co może doprowadzić do napięć społecznych i politycznych, a czasem do paniki rynkowej.

Nasi progności mają więc w ręku niebezpieczne narzędzie, którym powinni posługiwać się niezwykle odpowiedzialnie. Który z nich jednak wykonuje swą pracę najlepiej? Kogo inwestorzy, politycy i zwykli obywatele powinni obdarzać największym zaufaniem, a czyje prognozy traktować wstrzemięźliwie? Krótko mówiąc: kto jest prawdziwym lekarzem specjalistą, a kto znachorem?

Aby odpowiedzieć na te pytania, trzeba zacząć porównywać prognozy przedstawiane przez poszczególnych ekspertów, czyli przeprowadzić swego rodzaju ranking prognostów.

Ponieważ kwestią tą z racji mojej profesji zainteresowany byłem osobiście, pozwoliłem sobie podjąć taką próbę i dziś mogę zaprezentować jej wyniki. Dla najlepszego prognosty ustanowiłem symboliczną nagrodę w postaci Kryształowej Kuli, dla najgorszego - tytuł Prognostyczny Knot.

Za podstawę do oceny posłużyły mi prognozy na 1999 r., przedstawione na początku ubiegłego roku w prasie lub fachowych wydawnictwach przez czołowe polskie ośrodki badawcze. Analizowane wskaźniki to: tempo wzrostu PKB, inflacji i inwestycji oraz wskaźnik bezrobocia. Brakuje tu wyraźnie salda obrotów bieżących, niestety, nie udało mi się odnaleźć prognoz dotyczących tego wskaźnika dla większości analizowanych ośrodków, dlatego też nie uwzględniłem go w rankingu. Dla objętych rankingiem to może i lepiej, bo w tym zakresie błąd w prognozie, obniżający ogólną ocenę, mógłby okazać się szczególnie duży.

O metodzie
Zastosowana metoda oceny była stosunkowo prosta. Za akceptowalne odchylenie wartości prognozowanej od wartości rzeczywistej uznałem odchylenie maksimum 20 proc., a w przypadku tempa wzrostu inwestycji - ze względu na większe wahania tego wskaźnika - nawet 40 proc. Jeśli różnica była dokładnie taka, oceniany otrzymywał 100 pkt. ujemnych, jeśli mniejsza lub większa - proporcjonalnie mniej lub więcej. Sumę punktów podzielono przez cztery, a w przypadku p. Durjasza z NBP przez trzy, gdyż ten ostatni jako pracownik banku centralnego z oczywistych powodów nie mógł upubliczniać swoich oczekiwań inflacyjnych. Niektóre prognozy podawane były nieostro, tzn. w przedziale od do - w takim przypadku do rankingu przyjmowano wielkość średnią. Dane dla pierwszych czterech ośrodków pochodzą z ?Rynku kapitałowego? nr 3/99, dla CASE - z ?Raportu kwartalnego CASE? 1/99, dla IBnGR - z ?Biuletynu nr 21? IBnGR styczeń 1999 i dla rządu - z ustawy budżetowej na 1999 r. W przypadku, gdy udało się ustalić nazwiska autorów prognoz, podano je obok nazw ośrodków.

W stosunku do prognoz rządu należy jednak poczynić pewną uwagę - choć raczej dotyczącą prognozy na rok bieżący, a nie ubiegły. Otóż niektóre wskaźniki stanowiące podstawę konstrukcji budżetu państwa są niekiedy ustalane na poziomie, o którym rząd z góry wie, że nie jest realny. Czyni tak jednak ze względów politycznych, nacisków wewnętrznych albo dlatego, aby tą drogą osiągnąć jakieś inne cele, które uważa za ważne, ale których nie może realizować wprost. Taka ?chytra? polityka dotyczy głównie wskaźnika planowanej inflacji, który bywa celowo zaniżany, co pozwala uzyskać inflacyjną rentę budżetową.

Nie ma to wprawdzie znaczenia dla oceny trafności prognoz na 1999 r., bo wtedy rząd raczej zawyżył wskaźnik inflacji, ale prawdopodobnie będzie miało spory wpływ na tę ocenę za 2000 r., gdyż wskaźnik inflacji 5,7 proc. był niewiarygodny już w końcu ubiegłego roku, ale rząd musiał go bronić w obawie o całość projektu budżetu, przynajmniej do chwili jego uchwalenia.

Jak zatem prognozowała elita naszych instytutów i ekspertów? Jak widać z wykresu 1., w prognozowaniu tempa wzrostu PKB najlepsi byli Paweł Durjasz z NBP i Witold Orłowski z NOBE, bezrobocia i inwestycji - Tadeusz Chrościcki z RCSS i CASE, a inflacji ponownie Witold Orłowski. Najsłabiej - i to w każdym przypadku - prognozował rząd.

Po przeliczeniu odchyleń na punkty wyniki są następujące: zwyciężyło Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych - 53,8 pkt. ujemnych. Drugie miejsce zajął Niezależny Ośrodek Badań Ekonomicznych (Orłowski) - 62,4 pkt., a następnie: RCSS (Chrościcki) - 72,1 pkt., NBP (Durjasz) - 77,2 pkt., LIFEA (Welfe) - 89,5 pkt., IBnGR - 96,8 pkt. oraz MF - 148,5 pkt.

Czwórka dla zwycięzcy
Niestety, nie są to wyniki rewelacyjne. Biorąc pod uwagę, że idealne prognozowanie oznaczało zero punktów ujemnych, a bardzo złe od 100 pkt. w górę - na ocenę bardzo dobrą nie zasłużył nikt. Zwycięskiemu CASE należy się czwórka, a następnemu w kolejności NOBE - cztery minus. RCSS i NBP zasłużyły na trzy z plusem, a LIFEA na słabą trójkę. IBnGR to już niestety trójka na szynach, a rząd ulokował się poza wszelką klasyfikacją - w szkole byłaby to ocena bardzo niedostateczna.

Całość wyników sprawia, że na wręczenie Kryształowej Kuli jest jeszcze za wcześnie. Przyznaję zatem dwa wyróżnienia dla CASE i NOBE oraz - niestety! - Prognostycznego Knota rządowi.

To dopiero pierwszy ranking, więc na daleko idące wnioski jeszcze za wcześnie. Poczekajmy zatem do przyszłego roku. Jak nasze ośrodki badawcze zaplanowały rok 2000 - patrz wykres 2.

Znając rezultaty pierwszego kwartału, już teraz można stwierdzić, że i tym razem o Kryształową Kulę będzie trudno, natomiast kandydatów do Prognostycznego Knota może być więcej niż jeden. Jedno jest pewne: nasze ośrodki badawcze muszą jeszcze udoskonalić swój warsztat, aby zdobyć mocną i trwałą pozycję w środowisku inwestorskim i ekonomicznym.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Powrót do "Publikacje" / Do góry