Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 08.09.09, 20:19 / Powrót

Lekcja historii na Westerplatte

Obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte były największym od lat spotkaniem przywódców światowych w Polsce. Już tylko z tego powodu uroczystości te należałoby ocenić pozytywnie, ale sam ich przebieg także był sukcesem - pisze Marek Borowski w TEMI. Wydarzenia relacjonowały wszystkie europejskie kraje. Całkiem dobrze zaprezentowali się polski prezydent i premier. W rezultacie rola Polski na arenie międzynarodowej z całą pewnością wzrosła.
Wśród gości największe zainteresowanie i emocje budził oczywiście Władimir Putin. Podobnie jak 2/3 Polaków uważam, że dobrze się stało, iż został zaproszony i przyjechał. Opowieści Jarosława Kaczyńskiego, że premier Rosji zrobił sobie naszym kosztem darmową reklamę i utrwalił w światowej opinii własną wizję historii, wynikają z jego uprzedzeń. Nawet jeśli Putin miał taki zamysł, to spalił on na panewce, ponieważ zagraniczne media krytycznie się odniosły do jego wystąpień. Np. zdaniem angielskiej prasy, Rosja jest daleka od otwarcia uczciwej debaty na temat swojej stalinowskiej przeszłości. Rozczarowanie postawą Putina wyraziła też niemiecka prasa.
Ja nie jestem aż tak krytyczny, bo mimo wszystko to, co Putin powiedział (i czego nie powiedział) pozwala z pewnym optymizmem patrzeć w przyszłość. Potępił pakt Ribbentrop-Mołotow, napomknął o „błędach przeszłości” swego kraju. Podczas konferencji prasowej mówił o zamordowaniu przez Sowietów w Katyniu polskich oficerów i zadeklarował gotowość udostępnienia polskim historykom rosyjskich archiwów na ten temat. To wszystko oczywiście mało. Polacy oczekiwali czegoś więcej, może przeprosin. Było to jednak wyraźne odcięcie się od niektórych wcześniejszych pseudonaukowych publikacji rosyjskich o tym, jak to Polska knuła z Niemcami, by wspólnie zaatakować ZSRR, (dowodem miał być pakt o nieagresji, który Polska podpisała z Niemcami w 1934 r.), czy też o zbrodni niemieckiej w Katyniu. Putin pozostawił jednak niedomówienie, jakoby w Polsce po wojnie z bolszewicką Rosją wymordowano 20 tysięcy jeńców rosyjskich.
Bardzo podobało mi się przemówienie kanclerz Angeli Merkel, która jednoznacznie określiła odpowiedzialność Niemców za tragedię II wojny światowej. Doceniła bohaterstwo Polaków, a jednocześnie tylko lakonicznie wspomniała o krzywdach swoich rodaków w ostatnim okresie wojny (wypędzenia), o których z takim ogniem od lat mówi Erica Steinbach.
Z naszej strony widoczny był podział ról między prezydentem (głównie o przeszłości) i premierem (raczej o przyszłości). Należy przede wszystkim docenić przypomnienie niechlubnej roli Polski w rozbiorze Czechosłowacji w 1938 r. Okupacja Zaolzia mocno ciążyła na naszym sumieniu i dobrze, że doczekała się jednoznacznego potępienia ze strony prezydenta.
Nie wykorzystaliśmy natomiast kwestii związanych z paktem Ribbentrop-Mołotow. W kontekście tego paktu i prezydent, i premier mówili wyłącznie o Polsce, tymczasem dotyczył on też Litwy, Łotwy i Estonii, których terytoria zostały wtedy zajęte. Umożliwił też Stalinowi atak na Finlandię. Jeśli Polska chce pretendować do roli lidera w regionie, to nie może zapominać o tych, którym lideruje.
W sumie na Westerplatte usłyszeliśmy pouczającą lekcję historii. Po wielu jawnych kłamstwach i przeinaczeniach wypowiadanych pod adresem Polski w Niemczech, a ostatnio przede wszystkim w Rosji, możemy odczuć pewną satysfakcję. A przynajmniej nie czuć bólu. Bo nic tak nie boli, jak mówiona w oczy nieprawda. Stajemy wobec niej bezradni, upokorzeni, często wściekli. Taka nieprawda rodzi też agresję, a ta zamyka drogę do wyjaśnienia czegokolwiek. Dla nas, Polaków, zawsze było jasne, że okrutną wojnę rozpętał Hitler, a cios w plecy zadał nam Stalin. Jedni i drudzy, choć w różnej skali i w różny sposób, wyniszczali obywateli Rzeczypospolitej. Dwa totalitarne reżimy, hitlerowskie Niemcy i stalinowski ZSRR zatruły jednak świadomość swoich obywateli w takim stopniu, że nawet po 70 latach nie można mówić o całkowitym wyzdrowieniu.
Po uroczystościach na Westerplatte nigdzie nie powinno już być jednak wątpliwości, że II wojna światowa zaczęła się od agresji na Polskę, która pierwsza powiedziała Hitlerowi: „nie!”

Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI - 9 września 2009 r.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry