Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 27.11.09, 11:27 / Powrót

Marek Borowski w "Sygnałach Dnia"

Henryk Szrubarz: Panie pośle, co się panu nie podoba w działalności rządowo–kościelnej komisji majątkowej?

Marek Borowski:
Nie podoba mi się to, co – jak mi się wydaje – nie podoba się wielu Polakom, także politykom, którzy te tematy podnosili, mianowicie, że ta komisja działa wbrew wszelkim regułom i zasadom, które powinny obowiązywać wtedy, kiedy przekazuje się majątek. Majątek, który należy w tym wypadku z reguły do gminy, a więc zgodnie z Konstytucją jest to pewnego rodzaju świętość, przekazuje się w trybie niejawnym, bez udziału zainteresowanego, czyli gmina na przykład dowiaduje się po decyzji, że musi oddać określone tereny, a z tymi terenami już wiązała określone plany.

Mało tego, ta niejawność - donosiła o tym prasa - powoduje także zjawiska korupcyjne. Ostatnio bardzo szeroko rozpisywano się o tym, w jaki sposób te decyzje były podejmowane i już jest postępowanie prokuratorskie w tych kwestiach.

No i wreszcie na koniec mamy do czynienia z sytuacją, w której również w trybie niejawnym wycenia się ten grunt. Wycenia bardzo nisko, co powoduje, że jeżeli kościołowi należy się kwota, powiedzmy miliona złotych, to jeśli wycenimy grunt na np. 5 tysięcy za metr, to należy się dwieście tysięcy metrów kwadratowych. Jeżelibyśmy go wycenili prawidłowo, to znaczy nie za 5 tysięcy, a za 50 tysięcy, to by się należało 20 tysięcy. Po czym mamy do czynienia z takimi kwiatkami, że określona instytucja kościelna, która otrzymuje bardzo dużą powierzchnię, dużo tych metrów kwadratowych wycenionych nisko, za 3 dni sprzedaje ją z ogromnym przebiciem. To wszystko budzi oburzenie. SDPL nie proponuje rozwiązania tej komisji, chcę to jasno powiedzieć, to znaczy uważamy, że to nie byłoby już dzisiaj dobre rozwiązanie.

Jakub Urlich: Rozumiem, że co do tego, że kościołowi należą się rekompensaty za własność straconą po II wojnie światowej nie ma wątpliwości.

M.B.:
Nie było całkiem w porządku, że rozwiązano jeden tylko problem, bo przecież kwestia reprywatyzacji dotyczy bardzo wielu osób zarówno kościelnych, jak i świeckich, osób fizycznych. W stosunku do tych drugich problemu nie rozwiązano do końca do dzisiaj. W stosunku do kościoła zrobiono ten gest. No dobrze, ale to już się stało, to się stało 20 lat temu i nie ma powodu dzisiaj, żeby...

H.S.: No, komisja majątkowa funkcjonuje już chyba od początku lat 90., w wyniku podpisania konkordatu...

M.B.:
No właśnie mówię, tak że nie proponujemy rozwiązania...

H.S.: Dlaczego dopiero teraz te zmiany miały nastąpić?

M.B.:
Zawsze przychodzi taki moment, prawda?

J.U.: Kiedy prasa zaczyna pisać o konkretnych przypadkach.

M.B.:
Tak jest. Myślę, że po prostu takim bodźcem było szereg tego rodzaju przypadków, które wskazywały na to, że tu po prostu odbywa się niezbyt uczciwy proceder.

H.S.: Czy były już jakieś konsultacje z przedstawicielami innych klubów poselskich?

M.B.:
Rozesłaliśmy tę ustawę do wszystkich posłów i do wszystkich klubów poselskich...

H.S.: I?

M.B.:
To się stało wczoraj, więc nie mamy jeszcze odzewu. Ale naszą intencją, tak jak powiedziałem, nie jest, żeby tę komisję likwidować, tylko żeby ona pracowała jawnie, z udziałem zainteresowanych, żeby wyceny gruntów były również jawne i było widać, że nie ma tutaj żadnych podejrzanych operacji. Dlatego dobrze byłoby, żeby ten projekt nie był po prostu jakimś projektem partyjnym i żeby się rozegrała wokół tego partyjna bijatyka - zupełnie bezsensowne, dlatego że on jest moim zdaniem również w interesie kościoła. Myślę, że te wszystkie przypadki nie przysparzały splendoru kościołowi. I dlatego zależy nam na tym, żeby się pod tym podpisali różni posłowie. Powiem więcej – jeżeli jakiś inny klub chciałby być przedstawicielem wnioskodawców, to nie będziemy protestowali.

J.U.: Który z klubów pan sądzi mógłby wystąpić czy poprzeć waszą propozycję, który wystąpiłby przeciwko kościołowi?

M.B.:
Ja uważam, że to źle postawione pytanie. To nie jest wystąpienie przeciwko kościołowi.

J.U.: Ale może zostać tak odebrane.

M.B.:
To jest wystąpienie za prawem i w interesie kościoła. Więc ja bym tutaj nie różnicował klubów na te, które są przeciwko kościołowi i za kościołem. Uważam, że to jest we wspólnym interesie.

H.S.: A jakby pan się określił – przeciwko czy za zmianami w Konstytucji?

M.B.:
Jestem za dyskusją w tej sprawie...

H.S.: No to wszyscy są za dyskusją w tej sprawie.

M.B.:
Nie, nie wszyscy są, ale ponieważ premier postawił pewne tezy, no więc nikt nie powie: nie chcemy dyskutować, każdy powie: chcemy podyskutować.

H.S.: Premier chce ograniczyć kompetencje prezydenta.

M.B.:
Jest różnica, panie redaktorze, między tymi co chcą, i innymi co chcą. Jeszcze jako Porozumienie Lewica i Demokraci w programie wyborczym zgłosiliśmy propozycję - i potem ją ponowiliśmy po wyborach, ale niestety bez odzewu, zwłaszcza ze strony Platformy Obywatelskiej - żeby powołać coś w rodzaju rady konstytucyjnej składającej się z byłych premierów, marszałków, byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego, szefów klubów politycznych, która by od razu po wyborach usiadła i przejrzała Konstytucję.

J.U.: I?

M.B.:
No, niestety nie było na to odzewu.

H.S.: To teraz jest moment przed wyborami kolejnymi.

M.B.:
Prezydenckimi.

H.S.: Prezydenckimi.

M.B.:
Do wyborów parlamentarnych są jeszcze prawie 2 lata. Tu znowu muszę powiedzieć, że ponad rok temu, w maju, razem z panem Onyszkiewiczem, ówczesnym szefem Partii Demokratycznej, publicznie zgłosiliśmy propozycję - i wysłaliśmy znowu odpowiednie listy do klubów - podjęcia pracy nad ordynacją mieszaną. Brak odzewu.

J.U.: No więc o czym to wszystko świadczy? Że w obecnym parlamencie nie ma miejsca na porozumienie ponadpartyjne?

M.B.:
Nie, to świadczy o tym, że Platforma Obywatelska, a ściślej premier, dlatego że sama Platforma była tym zaskoczona, postanowił, ze względów, moim zdaniem, raczej bieżącej polityki, np. zbliżających się wyborów prezydenckich, wyjść z tymi propozycjami. Oczywiście, tam się jeszcze dokłada chęć przykrycia afery hazardowej, ale ja w to nie wchodzę. Uważam, że premier oczywiście ma prawo wystąpić z różnymi propozycjami, tyle tylko, że nie może wymagać od opozycji, która była gotowa rozmawiać na ten temat już znacznie wcześniej, żeby dzisiaj po prostu akceptowała te propozycje bez poważnej debaty.

H.S.: A co przedstawiciel partii opozycyjnej może zrobić w kwestii ściągalności abonamentu?

M.B.:
Spodziewałem się tego pytania. Proszę pana, gdyby to miało poskutkować, to bym się przykuł do kaloryfera jako opozycja, bo więcej to za dużo nie mogę. Mogę oczywiście pisać interpelacje i tak dalej, ale przecież ta sprawa jest doskonale znana. Niejednokrotnie w tym studio na ten temat rozmawialiśmy. Po prostu o tym, jak wygląda finansowanie mediów publicznych, praktycznie decydują partie koalicyjne, partie rządzące.

H.S.: A co pan zrobił, kiedy był pan w większości rządzącej?

M.B.:
Wie pan, wtedy abonament był zbierany i nikt publicznie nie ogłaszał, że to jest fatalne rozwiązanie, że trzeba je zmienić i tak na dobrą sprawę, jeżeli ktoś abonamentu nie opłaca, to żadna krzywda mu się nie stanie. Uważam, że to było naruszenie wszelkich zasad współżycia społecznego...

H.S.: Chodzi o słowa premiera.

M.B.:
Nie chcę wkładać ich nikomu konkretnie w usta, ale takie sugestie padały. I dzisiaj jesteśmy trochę w kropce, bo większość rządząca nie chce się tym zająć, wyraźnie zostawia te sprawy. To najbardziej uderza w radio publiczne, dlatego że radio bez dofinansowania nie jest w stanie się utrzymać, tutaj się reklamami nie wybronicie. Telewizja reklamami się wybroni, tyle że jej poziom będzie bardzo niski.

J.U.: Poza przykuciem się do kaloryfera co jeszcze?

M.B.:
Proszę pana, w tej chwili można zgłaszać, oczywiście, jeszcze kolejne propozycje, tyle tylko że jest rzeczą zupełnie jasną, iż bez zgody koalicji rządzącej nic się tutaj nie uchwali. Abonament został lekko czy nawet mocno przyblokowany, nowych propozycji nie ma...

J.U.: Pracują nad nimi twórcy.

M.B.:
Pracują twórcy, tu jest pewna szansa. Ja nie znam tego projektu, który tam powstanie, ale mam nadzieję, że będzie on wychodził naprzeciw tym rzeczywistym potrzebom i będzie mógł liczyć na nasze całkowite poparcie.

H.S.: Dziękuję bardzo.

J.U.: Marek Borowski, lider Socjaldemokracji Polskiej, w Sygnałach Dnia. Dziękujemy za wizytę i rozmowę.

M.B.:
Dziękuję bardzo.

Rozmawiali: Henryk Szrubarz i Jakub Urlich
Polskie Radio I - "Sygnały Dnia" - 27 listopada 2009

Powrót do "Wiadomości" / Do góry