Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 26.02.10, 12:25 / Powrót

Demolować konstytucji nie trzeba

Polskie Radio I, "Sygnały Dnia": Panie pośle, pan był jednym z twórców Konstytucji, która obowiązuje do dziś. A słyszeliśmy przed chwilą i to jest chyba prawda, że Platformę i PiS łączy w sprawie Konstytucji tylko jedno: głębokie przekonanie, że Konstytucja musi być zmieniona. Pan by się podpisał pod tym twierdzeniem?
Marek Borowski:
Nie, nie podpisałbym się pod takim twierdzeniem, że Konstytucja musi być zmieniona w tak szerokim zakresie, bo tu trzeba dodać, że propozycje PO czy propozycje PiS-u oznaczają dość radykalne zmiany i jeżeli tak będziemy je rozumieli, to bym się nie podpisał. Zgadzam się z opinią, że propozycje PO i PiS-u są bardzo rozbieżne, to są zupełnie inne koncepcje ustrojowe.
Z.D.: Woda z ogniem.
M.B.:
Tak jest. Tymczasem dzisiejsza sytuacja w Sejmie, w Senacie, a przede wszystkim w Sejmie jest taka, że Platforma Obywatelska nie może przeprowadzić zmian bez PiS-u, a PiS nie może przeprowadzić zmian bez Platformy. W gruncie rzeczy te dwie partie mogłyby się umówić między sobą, reszty w ogóle nie brać pod uwagę, co też jest niebezpieczne. Przypomnę, że jak była opracowywana Konstytucja w 1997 roku, przez kilka lat, to aczkolwiek nie była jednogłośnie przyjęta, to jednak bardzo wiele propozycji ugrupowań, które miały wtedy poniżej jednej trzeciej w parlamencie, w Sejmie, zostało uwzględnionych, czyli było dążenie do maksymalnego kompromisu.
Z.D.: No tak, ale przepraszam, może to było dążenie na wyrost. To znaczy mamy teraz sytuację taką, że dochodzi między ośrodkami władzy w Polsce do kolejnych patów, do kolejnych sytuacji konfliktowych, z których naprawdę nie wiadomo, jak wybrnąć, więc może powinno być tak, że powinna być taka większość konstytucyjna, która ma jasno sprecyzowany pogląd i przeprowadza zmiany, jeśli uznaje je za konieczne, a nie budowanie kolejnego ciała, takiego jak zaproponowany konwent, gdzie będą się ucierały kompromisy, z których może wyjść coś, co nie będzie czytelne.
M.B.:
Wrócę do pani pytania, czy zmieniać, czy nie zmieniać. Otóż powiedziałem, że w tak szerokim zakresie nie, natomiast na pytanie, czy Konstytucja jest tak znakomita i doskonała, że tam żadnych zmian nie potrzeba, odpowiadam również przecząco: nie jest tak. Dwanaście lat mija od uchwalenia Konstytucji. To jest dobry czas, żeby się przyjrzeć spokojnie różnym rozwiązaniom. W tej kadencji niczego się nie uchwali. Chodzi tylko o to, czy elity polityczne mają takie przekonanie, że Konstytucja to jest pewnego rodzaju dobro narodowe i wobec tego pochylają się nad nią z równym zaangażowaniem, bez takiego czysto partyjnego i utylitarnego nastawienia, to znaczy: „a bo my właśnie wygramy wybory albo przegramy wybory, w związku z tym chcielibyśmy, żeby prezydent był silny/słaby, miał coś tam do powiedzenia/nie miał do powiedzenia”.
Z.D.: Czyli kontekst czysto polityczny i doraźny.
M.B.:
On w tej chwili dominuje, to widać wyraźnie. Tymczasem warto się nad pewnymi sprawami zastanowić. Ta propozycja, którą wysunęła pani przewodnicząca Gęsicka z PiS-u, nie jest zła, tam może szczegóły są do ustalenia. Taką propozycję wysuwała jeszcze Lewica i Demokraci w wyborach, po wyborach, mianowicie, żeby powołać komisję konstytucyjną, ale pozaparlamentarną, co nie znaczy bez udziału parlamentarzystów. Z udziałem...
Z.D.: Ale nie jako instytucję parlamentu.
M.B.:
Ale nie jako komisję wewnętrzną, taką zwykłą komisję konstytucyjną do spraw zmian w Konstytucji, gdzie byliby szefowie klubów, byli marszałkowie, premierzy, prezydenci, byli szefowie Trybunału Konstytucyjnego, i dokonano by takiego przeglądu, gdzie pierwsze pytanie byłoby takie: Proszę państwa, co waszym zdaniem źle funkcjonuje w Konstytucji? Wypiszmy to i teraz zastanówmy się, czy mamy jednakowy pogląd/niejednakowy, wiemy, jak zmieniać/nie wiemy. W tym trybie można by się dopracować na przykład jednego, dwóch czy trzech punktów, gdzie uzyskano by większość konstytucyjną i można by zmienić. Przykładowo: jest sprawa podpisywania przez prezydenta traktatów międzynarodowych. Ja wiem, jaka była intencja, nas, którzy opracowywaliśmy Konstytucję, kiedy mówiliśmy, że Sejm ratyfikuje odpowiednią większością, prezydent podpisuje. To wiedzieliśmy, prezydent był tutaj rzeczywiście notariuszem. Tymczasem prezydent Kaczyński traktat lizboński podpisywał bardzo długo i to jeszcze warunkował go różnymi innymi okolicznościami ...
Z.D.: Przypisując sobie dużą dawkę władzy. Musimy już niestety kończyć...
M.B.:
Sprawa referendum, jeszcze tylko powiem jedną rzecz – w Polsce referendum nie funkcjonuje praktycznie z powodu bardzo restrykcyjnego przepisu o 50–procentowej frekwencji. Nad tym się warto zastanowić, ale demolować Konstytucji nie trzeba.
Z.D: Konwent Konstytucyjny, jeśli powstanie, czeka więc długa i ciężka praca. Dziękuję bardzo za rozmowę.
M.B.:
Dziękuję.

Rozmawiała: Zuzanna Dąbrowska

Polskie Radio I - "Sygnały Dnia" - 26 lutego 2010

Powrót do "Wiadomości" / Do góry