Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 03.12.13, 18:59 / Powrót

Gra na dwie strony nie popłaca

Komentując w TVP Info sytuację na Ukrainie Marek Borowski przywołał słowa prezydent Litwy, Dalii Grybauskaitė, która w trakcie unijnego szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, kiedy Wiktor Janukowicz uskarżał się na silną presję i szantaż ze strony Rosji, powiedziała, że Litwini też byli szantażowani. A jednak się nie ugięli, choć szantaż wobec Litwy, małego i bardzo zależnego wówczas od Rosji kraju, był znacznie łatwiejszy i mógł być bardziej skuteczny. - Litwa przetrzymała, ponieważ taka była jej wola, jej pragnienie, jak mówiła pani prezydent, więc tym bardziej jest to możliwe na Ukrainie, ale wymaga woli ze strony Wiktora Janukowicza - uważa senator.
Zdaniem Marka Borowskiego, prezydent Janukowicz od początku jednak uznał, że najlepiej będzie "grać na dwie strony", rozmawiać z jednymi i drugimi próbując i tu, i tam coś wytargować, co się teraz zemściło. Senator zwrócił uwagę na uzależnienie prezydenta od tzw. oligarchów, czyli biznesmenów, przedsiębiorców, właścicieli wschodniej części Ukrainy, od których dostaje on pieniądze na wiele rzeczy. - Jeśli chodzi o procedury wyborcze, Ukraina jest krajem demokratycznym, na pewno różni się pod tym względem od Białorusi i także od Rosji, ale słyszymy, że prezydent Janukowicz bardzo się bogaci, a jego syn jeszcze bardziej – w ciągu kilku lat kilkunastokrotnie zwiększył swój majątek - więc skądś te pieniądze płyną. One płyną od ludzi, którzy go popierają, a oni na wschodzie związani są z Rosją swoimi interesami biznesowymi. Wiktor Janukowicz umyślił więc sobie, że wobec tego będzie prowadził grę na dwie strony, a taka gra się kończy tak, jak to właśnie widzimy - wyjaśniał senator.
Zdaniem Marka Borowskiego dobrym wyjściem dla prezydenta Ukrainy - jeśli nie chce ustąpić i oddać władzy, a chciałby zachować twarz i majątek - byłoby referendum. Jeśli naród zdecyduje na tak, (obecnie ponad 60% społeczeństwa chce stowarzyszenia i wejścia do Unii Europejskiej), to weźmie na siebie konsekwencje. Drugim rozwiązaniem jest danie sobie jeszcze 3 - 4 miesięcy na dyskusje, o czym mówił premier Azarow. - W tym czasie konieczne są rozmowy z opozycją, przyjęcie programu działania i ustalenie, że pewne konsekwencje Ukraina bierze na siebie i opozycja nie będzie z tego powodu krytykować rządu.
TVP Info - 2 grudnia 2013

Powrót do "Wiadomości" / Do góry