Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 07.07.14, 11:26 / Powrót

Nie widzę w tym żadnego interesu publicznego

Jeżeli sprawy pozostają niewyjaśnione do końca, jeżeli opozycja może drążyć, pytać i nie dostaje wystarczających odpowiedzi, to dla ugrupowania rządzącego jest to sytuacja niekomfortowa, która kończy się pełzającym spadkiem poparcia - mówił Marek Borowski w "Radiu dla Ciebie" komentując aferę podsłuchową. Zdaniem senatora, koalicja nie dopuści do powstania komisji śledczej w tej sprawie, jak chciałby tego SLD. Poza tym w polskim Sejmie takie komisje się nie bardzo sprawdzają. Z reguły są okazją do popisów retorycznych, pokazywania siebie i swojej partii jako obrońców moralności politycznej, chociaż wszyscy wiedzą, że każda partia ma coś za uszami i rządząc nie wykazała się tym, żeby tak bardzo dbała o moralność.
Senator podkreślił, że w przypadku tej afery Tusk pozostaje cały czas poza podejrzeniami jako premier i w związku z tym ma jeszcze pewne możliwości działania. Przy czym nie kwestia wulgarnego języka jest tu najważniejsza. Jak stwierdził senator, polityka może być dobra lub zła niezależnie od języka, jakim politycy posługują się w rozmowach prywatnych, co pokazują przykłady także z innych krajów. Dodał też, że w tych rozmowach było dużo zwykłego plotkarstwa i publikowanie tego nie jest dziennikarstwem śledczym, lecz kloacznym. Są jednak sprawy, które wymagają wyjaśnienia. Np. wypowiedź byłego wiceministra finansów, Parafianowicza o tym, że blokował pewne działania służb skarbowych, czy ministra Sienkiewicza, z której to wypowiedzi wynika, że służby państwa można użyć do nękania biznesmena, jeżeli nie chce on podporządkować się oczekiwaniom rządu. Senator podkreślił, że trzeba wyjaśnić, czy takie działania były podejmowane, zresztą samo użycie tych sformułowań przez ministra spraw wewnętrznych uważa za niedopuszczalne.
Do wyjaśnienia są także fragmenty rozmów o problemach z Gazoportem w Świnoujściu, (wadliwym kontrakcie) oraz o finansowaniu pod stołem niektórych lotnisk, które są nierentowne.
Zdaniem senatora, premier powinien zlecić wyjaśnienie tego Najwyższej Izbie Kontroli, albo innym swoim służbom. Następnie powinno być podane do publicznej wiadomości, czy było to tylko mało odpowiedzialne "chlapanie ozorem" w atmosferze miłego spotkania w restauracji, puszenie się, „czego to ja nie potrafię” i „na czym to ja się nie znam”, bo tak bywa, czy rzeczywiście były tam jakieś niedociągnięcia i błędy, za które ktoś poniesie konsekwencje.
Senator poruszył też kwestię wydatków reprezentacyjnych. - Moje doświadczenie mówi mi, że Polacy wybaczają prędzej czy później wulgarny język, bo wiedzą, że jest on dość powszechny. Można i trzeba nad tym ubolewać, ale gotowi są przyjąć, że "ten typ tak ma". Wybaczają zdrady małżeńskie, czy nawet alkohol, jeśli polityk się pokaja i skruszony przeprosi. Ale bardzo nie lubią i nie wybaczają pazerności, a także rozrzutności, dysponowania groszem publicznym nie jak swoim, tylko jak cudzym. Jeśli ktoś czyta, że dwie osoby spożyły kolacyjkę za 1300 zł a wielu emerytów tyle dostaje na miesiąc, są też ludzie, którzy zarabiają niewiele więcej, to zastanawiają się, jak to jest możliwe - stwierdził. Senator dodał, że z funduszy reprezentacyjnych nie uzbiera się pieniędzy na podwyżkę emerytur. Te fundusze muszą być, by ministrowie i inne osoby miały możliwość spotkania się czasami z kontrahentami, partnerami itd. ale chodzi o to by zachować tu jakiś umiar i premier powinien w tej sprawie wydać określone zalecenia.
Marek Borowski odniósł się też do opinii, że nie można mieć tu pretensji do mediów, bo one kontrolują władzę, a tego rodzaju podsłuchy ją dyscyplinują. - Nie zgadzam się z tym. Mieliśmy tu do czynienia z czymś w rodzaju umowy, spisku, porozumienia, które z góry zakładało, że ponieważ politycy bywają w określonych miejscach, to można by tam założyć podsłuchy, dowiedzieć się czegoś ciekawego i następnie szantażować tych polityków, wyciągać od nich pieniądze albo sprzedać to korzystnie mediom i też zarobić. Głównie chodziło o zysk. Nie widzę w tym żadnego interesu publicznego - podkreślił. Jeżeli to się będzie tolerować, jeżeli to pozostanie bez konsekwencji , to Polska, która już jest krajem podsłuchów - co rząd to afera podsłuchowa - zamieni się w magiel.
- Ludzie lubią podsłuchać, poplotkować itd. w związku z czym są media, które chętnie to upublicznią i są ludzie, którzy chętnie będą podsłuchiwać. Temu trzeba położyć kres - uważa senator. Jak przypomniał, Kodeks karny mówi jasno: kto podsłuchuje bez zgody popełnia przestępstwo. Osoby, które to robią muszą być zatem surowo ukarane. Prawo mówi też, że nie wolno przekazywać informacji uzyskanych z nielegalnych źródeł innym osobom. Media mogą się wytłumaczyć, że kierują się interesem publicznym, ale jeśli tak nie jest, to też powinny ponosić konsekwencje, bo w przeciwnym wypadku nie będziemy się mogli normalnie poruszać, spotykać, rozmawiać, bo nigdy nie wiadomo, gdzie kto jaką pluskwę podłoży tylko po to, żeby na tym zarobić. Nie można zamknąć oczu na to, co media ujawniły i co uderza w demokrację i w interes publiczny, ale gloryfikowanie tego rodzaju działań jest zdaniem senatora niebezpieczne.
Odnosząc się do działań prokuratury w redakcji "Wprost" Marek Borowski stwierdził, że prokuratura miała prawo żądać wydania dowodów przestępstwa. Ale albo prokuratura jest skuteczna – i wtedy nie ma o czym mówić, albo jest nieskuteczna i to ją kompromituje. Tu była nieskuteczna.
Radio dla Ciebie" - 2 lipca 2014

Powrót do "Wiadomości" / Do góry