Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 21.02.17, 16:56 / Powrót

Kłopot z naszą dyplomacją

Komentując rozmowę Witolda Waszczykowskiego z Fransem Timmermansem w audycji „A teraz na poważnie” w radiu TOK FM Marek Borowski stwierdził, że w dyplomacji nie zawsze można milczeć, ale zna ona różnego rodzaju sformułowania, które mają charakter obejścia tematu. W momencie, kiedy Frans Timmermans zwrócił uwagę na łamanie w Polsce prawa, konstytucji, co jest oczywiste dla wszystkich albo prawie wszystkich krajów Unii Europejskiej, ale nie dla obecnie rządzących w Polsce, min. Waszczykowski, zamiast wdawać się w polemikę i używać argumentów, które rozbawiły salę, mógł powiedzieć, że to są skomplikowane sprawy, pracujemy nad tym...Tak odpowiadano Komisji Weneckiej.
- To byłaby też obłuda, ale nie kompromitująca rządu polskiego. Poprzez tę bardzo nieudaną polemikę min. Waszczykowski wniósł temat na salę, na której siedzieli wszyscy ważni. Niektórzy politycy PiS mówią, że to już na świecie nikogo nie obchodzi, nawet nie wiedzą, co się w Polsce dzieje. To właśnie się dowiedzieli. Waszczykowski zasugerował, że Polska jest jakimś innym krajem, w pewnym sensie wybranym, w którym te same przepisy istniejące w konstytucjach lub prawie innych krajów, są u nas stosowane zupełnie inaczej.
Zdaniem senatora, kłopot z naszą dyplomacją polega głównie na tym, że ona niczego nie wnosi do polityki europejskiej. - To jest dyplomacja na „nie”. Mówi, że trzeba zrewidować i zreformować traktaty – napisać nowe, co jest nierealne, ale jeżeli już, to trzeba powiedzieć, o co chodzi, które artykuły należy zmienić. A takich pomysłów nie ma. W sprawie problemów Europy z imigracją jesteśmy kompletnie z boku. Mówimy, trzeba pomagać na miejscu – w Syrii, w Afryce. Słusznie. Ale jednocześnie jest spora już liczba imigrantów, która przedostała się do Europy i jest ogromnym ciężarem tylko dla niektórych krajów, w tym także tych, które płacą do wspólnego budżetu więcej niż dostają, czyli płacą także dla nas. Domagamy się solidarności, ale sami jej nie wykazujemy. Europa ma również problemy ekonomiczne, teraz już mniejsze na szczęście, bo wychodzi z kryzysu. W tej sprawie też nic nie zgłaszamy. Również w kwestii, w czym bardziej się integrować, w czym mniej. W sprawie Brexitu toczą się dość poufne rozmowy, więc nie oczekuję jakichś publicznych wypowiedzi, ale chciałbym, żeby i tu Polska była aktywna. Jakiejkolwiek kwestii byśmy nie ruszyli, która dotyczy Europy, to nasza propozycja jest tylko jedna - więcej nacjonalizmu, więcej suwerenności, czyli po prostu stopniowy rozkład Unii Europejskiej - podkreślił senator.
Marek Borowski uważa, że teza, iż polityka zagraniczna ma służyć polityce wewnętrznej nie jest absurdalna. - W końcu każdemu krajowi chodzi o to, żeby mu było lepiej. Natomiast uprawianie konkretnej polityki zagranicznej – poprzez wypowiedzi, stanowiska, które tak naprawdę są skierowane do wewnątrz kraju, powoduje, że wypowiadającym kompletnie ucieka z pola widzenia, jakie to będzie miało przełożenia na stosunki z innymi krajami, a zatem zwrotnie również na Polskę. Są to jakby dwie oddzielne płaszczyzny. Tu sobie wewnątrz coś dłubiemy, a nie zwracamy uwagi, że nasze postępowanie na rynku zagranicznym, zwłaszcza w Unii Europejskiej, gdzie mamy pewien stopień integracji, w niedalekiej przyszłości może się odbić negatywnie na naszej sytuacji wewnętrznej.
Pytany o to, czy Donald Tusk będzie ścigany przez PiS europejskim listem gończym, senator zwrócił uwagę, że znaleźliśmy się w takiej sytuacji, iż co pewien czas padają pytania, które charakteryzują sytuację jako kompletnie absurdalną. - Minister Macierewicz powiada, że NATO się zajmie Smoleńskiem i potem wszyscy na ten temat dyskutujemy, bo co mamy robić? Jest upokarzające, że w Polsce, dużym, ważnym kraju europejskim poświęcamy czas na tego rodzaju dyskusje. Po trosze nie mamy wyjścia. Ściganie Donalda Tuska? Europejskie listy gończe? To jest po prostu żałosne.
Senator zastrzegł, że nie wiadomo, czy Jarosław Kaczyński to powiedział. Ma nadzieję, że nie. Ale gdzieś być może to padło w środowisku pisowskim. - Z tego, co słyszę, rząd polski w różnych rozmowach bilateralnych zachęca niektóre kraje, żeby nie poparły tej kandydatury. Pewnie mu się nie uda, bo niby dlaczego miałyby to robić. Jeżeli głównym argumentem, przynajmniej tu do wewnątrz, jest to, że Donald Tusk nie realizuje polskich interesów, to dlaczego ma się tym przejąć Litwa, Czechy, czy Włochy. Dla nich to dobrze. To znaczy, że jest Europejczykiem. Myślę, że jeszcze jakieś drobne akcje będą, ale jeśli pozostałe kraje wytrwają w postanowieniu utrzymania Tuska, to nie wykluczam, że najlepszym rozwiązaniem dla Polski, po tym wszystkim co powiedziano, będzie wstrzymanie się od głosu. Być może tak się to skończy.
Radio TOK FM - 20 lutego 2017

Powrót do "Wiadomości" / Do góry