Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 26.11.18, 13:38 / Powrót

Jak wygrać z PiS?

Marek Borowski przedstawił w telewizji Onetu swój pomysł na wygraną zjednoczonej opozycji z PiS w wyborach parlamentarnych. - Jak popatrzymy na wyniki ostatnich wyborów, nawet jeśli założymy, że PSL miał zawyżony wynik, ponieważ w wyborach samorządowych zawsze wypada lepiej, to okaże się, że na opozycję łącznie głosuje więcej osób niż na PiS. Problem polega na tym, że od trzech lat liczone w milionach poparcie dla demokratycznych partii opozycyjnych jest większe niż dla PiS. A to PiS rządzi – stwierdził senator.
Jego zdaniem, ażeby to zmienić powinna powstać lista Zjednoczonej Opozycji, tyle że musi być ona w odpowiedni sposób konstruowana.
Jak wyjaśniał senator, dotychczasowe próby stworzenia wspólnej listy kończyły się niepowodzeniem z kilku powodów. Po pierwsze, około 35 proc. wyborców nie zna w ogóle kandydatów, głosuje na partie, czyli na pierwszą osobę na liście. W związku z tym partie, które mogłyby razem wystartować w wyborach, biją się o to pierwsze miejsce, a tych jest 41, tyle ile okręgów wyborczych. W sytuacji, gdy jest kilka partii, łamigłówka jest nie do rozwiązania. Po drugie, małe partie, które uważają, że samodzielnie przekroczą próg 5 proc., obawiają się, że ich kandydaci na wspólnych listach się rozmyją. Wyborca ich zwyczajnie nie znajdzie i wobec tego będą śladowo reprezentowani w Sejmie. A jak wystartują sami i przekroczą 5 proc. próg to będą mieli ok. 20 posłów i swój klub. Trzeci element to różnice programowe. Jedno ugrupowanie chce obniżać podatki, inne podwyższać itp. Wyborcy mogą zadawać pytania, co łączy np. SLD z Platformą Obywatelską.
W celu rozwiązania tych problemów senator proponuje, by w każdym z 41 okręgów wyborczych każda partia miała to samo miejsce na wspólnej liście, wynikające z układu sił. - Na pierwszym miejscu powinien zawsze być kandydat PO, na kolejnych miejscach kandydaci Nowoczesnej, PSL, SLD, Razem itd. W kampanii wyborczej wszystkie te partie wzywałyby swoich zwolenników do głosowania na swój numer na jednej liście. A więc wyborca nie miałby problemu z wyszukaniem np. kandydata SLD. W ten sposób każdy głosowałby na swoją partię i jej program.
Jak podkreślił senator, zaletą takiego rozwiązania jest też to, że partie musiałyby wystawić na przypisane im miejsce w każdym z okręgów popularnych, liczących się kandydatów, a nie takich, którzy by zniechęcali wyborców.
Marek Borowski rozwiewał obawy, iż takie rozwiązanie zablokują działacze, którzy nie będą mieli szans na znalezienie się na miejscu przypisanym ich partii, lecz przypadnie im to z dalszej części listy. Zdaniem senatora, są one nieuzasadnione, gdyż wszystkie partie opozycyjne, poza Platformą Obywatelską, która ma ponad 20 proc., mają dziś jednocyfrowe poparcie. To znaczy, że jeśli wystawią własne listy, to nikt z drugiego miejsca i tak nie wejdzie i nie zawsze z pierwszego. Przykładem PSL.
Jak dowodził, nie podważa zalet jego propozycji również to, iż małe partie, idąc do wyborów osobno, mogą liczyć na 3 proc. głosów i związane z tym dotacje. - Koalicja też dostaje pieniądze i je dzieli między partie wchodzące w jej skład. Więc każda partia otrzyma pieniądze, w sumie więcej niż gdyby wystartowała sama. Przed wyborami podpisuje się porozumienie w tej sprawie.
Jeśli chodzi o program zjednoczonej opozycji, senator stwierdził, iż powinien on być zbudowany na wspólnych filarach, czyli na sprawach ustrojowych - m.in. takich jak sądownictwo, Trybunał Konstytucyjny, prokuratura, media publiczne, służba cywilna, Unia Europejska, kultura, organizacje pozarządowe. - Czyli wszystkie te dziedziny, które PiS wywraca na nice, muszą zostać postawione z głowy na nogi. I widzę po dotychczasowych wypowiedziach, działaniach, że można się w tych sprawach porozumieć – dodał.
A co będzie się działo w Sejmie po wygranych przez opozycję wyborach? - - Myślę, że nie da się uniknąć tego, że powstaną kluby. Poza ustrojowymi jest cała masa innych spraw – podatkowych, socjalnych itd., i te partie będą się w tych kwestiach różnić. W związku z tym trudno sobie wyobrazić jeden klub. Powinno być coś takiego, jak komitet porozumiewawczy tych klubów, który zbierałby się przed każdym posiedzeniem i rozpatrywał sprawy, które powinny być wspólnie głosowane. Być może dogadywałby się także w innych, trudniejszych kwestiach, socjalnych czy ekonomicznych – mówił Marek Borowski. W ten sposób mielibyśmy pewną różnobarwność różne poglądy, ale i pewną spójność.Co do wyborów do Senatu, zdaniem senatora sprawa jest prostsza. - Mamy 100 okręgów jednomandatowych. Tu po prostu trzeba wystawić jednego popularnego kandydata i łatwiej jest się dogadać. PO ma teraz 32 senatorów, czyli nawet gdyby oni wszyscy jeszcze raz kandydowali, to 68 miejsc pozostaje nieobsadzonych, czyli można się porozumieć z innymi ugrupowaniami i wystawić jednego popularnego, kandydata, niekoniecznie partyjnego- ocenił.
Onet - 23 listopada 2018

Powrót do "Wiadomości" / Do góry