Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 13.03.19, 21:15 / Powrót

Święty spokój i beatyfikacja

Opozycja nie musi drżeć ze strachu, a na wszystkie prezenty, jakie PiS rozdaje, powinna mieć dla wyborców jedną odpowiedź: „nie zabierzemy Wam niczego, co dał PiS, i oddamy wszystko, co zabrał” - pisze Marek Borowski w najnowszym numerze tygodnika POLITYKA.


Po prezentacji tzw. piątki Kaczyńskiego wielu dziennikarzy ogłosiło pogrzeb opozycji. No bo przecież wszyscy emeryci, pracownicy do 26. roku życia, rodzice jednego dziecka, matki czworga dzieci i Bóg wie kto jeszcze na pewno zagłosują na PiS. Zastanawiam się, skąd to pogardliwe przekonanie, że Polakom chodzi tylko o pieniądze? W wyborach w 2015 r. PiS uzyskał 37,5 proc. głosów i po trzech latach rozdawnictwa oraz zmasowanej propagandy nadal ma tyle samo albo i mniej, a opozycja demokratyczna zawsze miała i ma w sumie poparcie większe niż PiS. Opozycja nie musi więc drżeć ze strachu, a na wszystkie prezenty, jakie PiS rozdaje, powinna mieć dla wyborców zawsze jedną odpowiedź: „nie zabierzemy Wam niczego, co dał PiS, i oddamy wszystko, co zabrał”.
Więcej: jeśli PiS jeszcze w tym roku przegłosuje wszystkie te pomysły, które w 2020 r. mają kosztować 40 mld zł, opozycja powinna PiS podziękować! Uwolni ją to bowiem od sporów, czyje kosztowne propozycje realizować po wyborach: PO, PSL czy SLD lub Nowoczesnej – na żadne z nich nie będzie już w budżecie miejsca. Dlatego opozycja powinna bez wybrzydzania zagłosować za „piątką PiS” i zabrać się wreszcie za opracowanie wspólnych propozycji programowych dotyczących tego, co „odda” – czyli: jak chce przywrócić demokrację i praworządność – a w tych kwestiach większych rozbieżności być nie powinno.

A teraz pytanie: co łączy pana Dariusza F. z Bełchatowa z ministrem Ziobrą i rzecznikiem praw dziecka Mikołajem Pawlakiem? Otóż nic nie łączy – a powinno. Dariusz F. stał się ofiarą brutalnego ataku nożownika. Leczenie jest bardzo kosztowne. Pan Dariusz mówi o tym tak: „Za wszystkie zajęcia musiałem płacić sam. Pieniądze pomogli mi zebrać znajomi i rodzina, sprzedałem samochód. NFZ nie finansuje rehabilitacji w takim zakresie. Nie ma w Polsce funduszu, który pomagałby w takich przypadkach”.
Przeczytałem i zdziwiłem się. Jak to nie ma, kiedy jest! I nawet adekwatnie się nazywa: Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Ma on za zadanie „okazywać pomoc osobom pokrzywdzonym przestępstwem, zwłaszcza pomoc medyczną, rehabilitacyjną oraz materialną”. Fundusz ten działa przy Ministerstwie Sprawiedliwości, nadzoruje go minister sprawiedliwości, a zarządza dyrektor właściwego departamentu ministerstwa. Dyrektorem tym – do chwili wybrania go na rzecznika praw dziecka – był właśnie Mikołaj Pawlak. Niestety, z tego Funduszu pan Dariusz nie dostał ani grosza. On po prostu o nim nie wiedział i nie dowiedział się ani od lekarzy, ani od rehabilitantów, bo ci także o nim nie słyszeli. Kontrola NIK wykazała przy tym, że Fundusz dysponował kwotą ok. 400 mln zł! Na co więc szły te ogromne środki? Okazuje się, że na pomoc potrzebującym wydano zaledwie kilkanaście milionów złotych, natomiast 25 mln zł otrzymało CBA (!), a sprzęt za 100 mln zł – Ochotnicze Straże Pożarne (!!).
W trakcie prowadzonej w Senacie procedury zatwierdzania pana Pawlaka na RPD poprosiłem go o wyjaśnienie, jaki ta szczodrość ma związek z celami Funduszu. Ciekawiło mnie to tym bardziej, że przed wyborami samorządowymi w internecie co rusz pojawiały się zdjęcia i filmy z uroczystego przekazania gminnym jednostkom OSP sprzętu o wartości tysięcy złotych, przy czym jakoś tak się składało, że darczyńcami byli zawsze politycy PiS.
Ci, co twierdzą, że obrady Senatu są nudne, nie słyszeli chyba odpowiedzi Mikołaja Pawlaka na te pytania. Oświadczył on mianowicie, że jeśli chodzi o CBA, to nic nie powie, bo to była operacja tajna (czyżby działalność CBA „produkowała” aż tylu pokrzywdzonych?!), a co do strażaków, to jeżdżą oni nie tylko do pożarów, ale także pomagają ofiarom wypadków drogowych, a zgodnie z prawem każdy taki wypadek to… przestępstwo!
Mamy tu więc do czynienia z wyjątkowo bezczelnym wydawaniem publicznych pieniędzy – gromadzonych w celu udzielania pomocy ludziom znajdującym się w dramatycznej sytuacji życiowej – na cele czysto polityczne; z traktowaniem państwowego funduszu jak partyjnej skarbonki. Prokuratorzy Zbigniewa Ziobry oskarżyli znakomitego menedżera, byłego prezesa Lotosu Pawła Olechnowicza, o nieefektywne wydanie 240 tys. zł (!). Chcieli go za te 240 tys. zł aresztować, grożąc karą kilku lat więzienia. Ile w takim razie lat w więzieniu powinien spędzić pan Pawlak i nadzorujący go minister Ziobro za te 125 mln zł? Może niedługo się dowiemy.

Rozgadał nam się ostatnio pan premier Morawiecki. Śmieszy, tumani, przestrasza. Śmieszy, gdy najwyraźniej, jak niewierny kochanek, porzuca już plany budowy miliona elektrycznych samochodów, flotylli promów pasażerskich, Luxtorpedy i tysięcy dronów, a w to miejsce wstawia przekop Mierzei Wiślanej, zachwalając tę inwestycję (oby nigdy nie powstała!) niemal jak budowę drugiej Gdyni. Tumani, gdy stwierdza, że dwukrotne podwyższenie kosztów uzyskania przychodu w podatku PIT, czyli 20 zł miesięcznie, będzie stanowiło „odczuwalnie więcej pieniędzy w portfelach”. A przestrasza wszystkich, bo rozjusza nauczycieli i wręcz zachęca ich do strajku, podając kłamliwe dane o ich zarobkach. Oferuje im w ciągu trzech lat podwyżkę przeciętnie o 6 proc. rocznie, gdy w kraju wzrost płac przekracza 7 proc. - i twierdzi, że to dowód wielkiej sympatii dla nauczycieli. Polakom chce dać – jak mówi - „święty spokój i dostatnie życie”. Brzmi ładnie, ale w istocie chodzi o to, aby wszyscy krewni i znajomi pisowskiego królika mogli obsiąść tysiące stanowisk, spokojnie się obławiać i aby nikt się do tego nie wtrącał.

Trzy Beaty (Szydło, Kępa i Mazurek) wybierają się do Brukseli. Zamiar prezesa Kaczyńskiego, aby beatyfikować Unię Europejską, jest oczywiście godny najwyższego uznania, dręczy mnie jednak pewna wątpliwość. Przecież Mateusz Morawiecki jeszcze nie zakończył zapowiedzianego przez siebie procesu chrystianizacji pogańskiej Unii, a tu od razu beatyfikacja?! Ale co ja tam wiem. Jeśli prezes ma taką moc, żeby prokuratora Piotrowicza, odznaczonego za dobrą pracę w stanie wojennym, słynnego także z obrony księdza pedofila z Tylawy, uczynić jedną z twarzy pisowskiej „moralnej rewolucji”, to i poganina może beatyfikować. O ile oczywiście poganin misjonarza nie pogoni.
***

Kaczyński na konwencji PiS. „Trzeba bronić rodziny przed atakiem”. Zgadzam się. Ale najpierw trzeba obronić prezesa przed atakiem ze strony jego własnej rodziny.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry