Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 16.01.20, 22:03 / Powrót

KRS jest grzechem pierworodnym tej reformy

Ani prezydent, ani marszałek Senatu, ani większość senacka nie uciekają od stwierdzenia, że w sądownictwie potrzebne są reformy - powiedział w Programie 1 Polskiego Radia Marek Borowski. Jak ocenił senator, problem reformy sądownictwa i zmian w ustawie dotyczy nie tego, czy są potrzebne, ale jak są realizowane.
Marek Borowski przywołał wyniki badań CBOS z 2017 roku, w których połowa respondentów wskazała, że największym problemem wymiaru sprawiedliwości jest długotrwałość postępowań i oczekiwania na wyrok. - 33 proc. badanych mówiło o skomplikowanych i niejasnych procedurach, podobna liczba mówiła o kosztach. To sprawy, które powinny być uregulowane. Tymczasem, jak dowodził senator, nie dyskutuje się o tym, jak to zrobić, tylko cały czas mówi się o wymianie personalnej. - Wymieść setki sędziów i na to miejsce powołać nowych. To nie jest rozwiązanie.
Po ponad 4 latach reformowania sądów czas rozpatrywania spraw wydłużył się o 40 proc. Koszty wzrosły. Jeśli chodzi o wyposażenie sądów w środki techniczne, które by ułatwiały im życie, wielkiego postępu nie ma - wyliczał senator.
Komentując opinię Komisji Weneckiej, że zawarte w ustawie zmiany mogą osłabić wymiar sprawiedliwości i należy znaleźć inne rozwiązania, senator zwrócił uwagę, że Komisja Wenecka nawet pewne rzeczy proponuje, ale Senat ją nieco wyprzedza. - Kończymy prace nad projektem ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, która przywróciłaby jej walor legalności, autentyczności i demokratycznego wyboru. Pytanie, co PiS będzie chciał z tym zrobić.
Zdaniem Marka Borowskiego, KRS jest grzechem pierworodnym tej tzw. reformy, z naruszaniem konstytucji, ze złamaniem zasad kadencyjności. - Wybrano tam ludzi, którzy są totumfackimi ministra sprawiedliwości. Nie ma to nic wspólnego z demokratycznym wyborem. Do dzisiaj nie można się dowiedzieć, kto podpisał listy poparcia dla tych sędziów. To jest głęboko skrywane. Widać, że tam jest jakaś nieciekawa tajemnica. Ten problem najpierw trzeba rozwiązać. Jak się go rozwiąże, reszta pójdzie. Większość senacka podejmuje działania w tym kierunku. Uważamy to za nasz obowiązek - podkreślił.
Odpowiadając na zarzut, że senackie prace nad ustawami o sądownictwie odbywają się pod dyktatem zagranicy, senator zauważył, że po pierwsze, zagranica nie oznacza żadnych zamorskich krajów, tylko instytucje Unii Europejskiej, do której należymy, przyjęliśmy jej prawo i zasady, a także to, że te instytucje wypowiadają się co do różnych krajów w różnych sprawach, które są związane z przestrzeganiem prawa europejskiego. Po drugie, nie ma żadnego dyktatu – zapewnił. - Przez miesiąc robiliśmy to, czego Senat nie robił w poprzedniej kadencji: zapoznawaliśmy się z dziesiątkami opinii, z różnych stron, także instytucji europejskich, dlatego, że tzw. ustawa kagańcowa wprost ściera się z prawem europejskim. W związku z tym my musimy wiedzieć i obywatele muszą wiedzieć, jakie będą konsekwencje, również na arenie europejskiej, nie tylko krajowej, przyjęcia takiego prawa. I będą to konsekwencje negatywne. To wszystko wyszło w debacie, którą prowadziliśmy. Tych opinii była masa: Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej, Komisji Weneckiej, ekspertów krajowych, wybitnych konstytucjonalistów, biur legislacyjnych Sejmu i Senatu - wymieniał. - Wszyscy mówią: nie róbcie tego. Jest stare polskie powiedzenie: jak ci jeden powie, że jesteś pijany, to może się mylić, jak powie dwóch, to się zastanów, a jak powie trzech, to idź się prześpij.
Polskie Radio I - W samo południe - 16.01.2020

Powrót do "Wiadomości" / Do góry