Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 20.06.20, 21:21 / Powrót

Pytania do kandydatów na prezydenta

Zdaniem Marka Borowskiego, jedno z głównych pytań, które należałoby stawiać kandydatom na prezydenta Polski powinno dotyczyć tego, w jaki sposób zamierzają oni zasypywać podziały w społeczeństwie. - Jest wiele spraw, które interesują i denerwują wyborców tyle tylko, że jest to kampania prezydencka i tutaj trzeba pytać o to, co konkretnie prezydent może zrobić. Ta kampania jest pełna różnego rodzaju obietnic, których spełnienie w ogóle nie zależy od prezydenta - mówił senator w radiu TOK FM w audycji Wybory w TOKu. Jak podkreślił, największym nieszczęściem i największą winą PiS jest dokonanie w Polsce ogromnego, nienawistnego podziału społeczeństwa. Prezydent może tu podjąć działania. Pytanie, co chce w tej sprawie zrobić.
Kandydat na prezydenta powinien też odpowiedzieć na pytanie, jak przywrócić praworządność w Polsce, czyli niezależność takich instytucji, jak Trybunał Konstytucyjny, Krajowa Rada Sądownictwa, sądów w ogóle, prokuratury. Jak zahamować nepotyzm i kolesiostwo, które rujnują i polską gospodarkę, i polską demokrację. Co prezydent chciałby rozstrzygać w drodze referendum, bo to on ma prawo do jego ogłoszenia za zgodą Senatu. Jeśli chodzi o politykę zagraniczną, która w części należy do prezydenta, główne pytanie powinno, zdaniem Marka Borowskiego, brzmieć: jak przywrócić ważną rolę Polski w Unii Europejskiej. Wokół tych kwestii powinna się skupiać debata prezydencka, a nie pytań postawionych kandydatom w telewizji publicznej, które dotyczyły m.in. przygotowania do komunii w szkole, czy małżeństw homoseksualnych.
- To nie są sprawy, które dzisiaj nurtują Polaków. Owszem, one w opinii spin doktorów PiS powinny być nagłaśniane, ponieważ będą odgrywały rolę straszaka. Zresztą w polityce PiS to jest zawsze naczelny wektor: wystraszyć Polaków albo Rosjanami, albo Niemcami, albo LGBT, albo tym, że nie będą mogli uczestniczyć w uroczystościach religijnych itd. a następnie przedstawić siebie jako obrońcę, który do tego nie dopuści.
Odnosząc się do zapowiedzianej wizyty Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych senator stwierdził, że nie bardzo wierzy w to, że była ona przygotowana od dawna, starannie i tylko przypadkiem się złożyło, że odbędzie się 24 czerwca, przed I turą wyborów, ale niewątpliwie prezydent będzie chciał ją wykorzystać wyborczo. Będzie chciał coś podpisać, zyskać jakieś obietnice, przywieźć do kraju jakiś sukces. Jest jednak pytanie, w jaki sposób zapłaci za ten sukces.
- Znamy Donalda Trumpa. To jest pan, który na stanowisku prezydenckim w USA prowadzi po prostu biznes, czemu wielokrotnie dawał wyraz. Pamiętamy jak powiedział, że Polska to jest bardzo dobry partner, dlatego że niewiele żąda, a dużo płaci. Przypomnę o F-35, o opłaceniu obecności amerykańskiej w Polsce, przy czym tam do końca nie było wiadomo, czy chodzi o dolary, czy złote. Prezydent USA powiedział, że Polska zapłaci 2 mld dol. a prezydent Duda, że chodzi o złote. Więc cena, którą zapłaci prezydent za te obietnice jest tutaj niezwykle ważna.
Ceną może też być wykorzystanie Polski w charakterze konia trojańskiego. - Donald Trump prowadzi swoją politykę wobec Unii Europejskiej a także wobec NATO. Już wielokrotnie wypowiadał się krytycznie i wobec Unii, i wobec NATO, wobec Niemiec. Być może chciałby z Polski uczynić jak zwykle takiego konia trojańskiego, np. przesuwając jakieś oddziały z Niemiec do Polski. Polska nie powinna się na to godzić, dlatego, że to osłabia spoistość NATO i nasze związki z krajami europejskimi, które przecież są bliżej, a ten tysiąc czy dwa tysiące żołnierzy w Polsce więcej – dzisiaj jest 5 tys. - nie robi istotnej różnicy - przekonywał senator.
Radio TOK FM - 20 czerwca 2020

Powrót do "Wiadomości" / Do góry