Jak podkreślił senator, PiS robił to bez żadnych zahamowań, ale dla PKW ta sprawa nie jest prosta do rozstrzygnięcia.
- Po pierwsze, Państwowa Komisja Wyborcza może zajmować się tylko pieniędzmi, które były wydatkowane w okresie kampanii wyborczej, czyli od 8 sierpnia do 15 października, a np. Fundusz Sprawiedliwości był nieprawidłowo wydawany przez całe lata i tamte okresy podlegają śledztwu prokuratorskiemu. Pan Romanowski, który obecnie próbuje się ukryć za immunitetem Rady Europy, właśnie jest tego przykładem. Po drugie, działalność, która angażowała pieniądze publiczne, musi mieć wyraźnie charakter wyborczy. Widzieliśmy na przykład wystąpienie prezesa Kaczyńskiego na jakiejś imprezie monowskiej, gdzie on wyraźnie mówił, że zjednoczona prawica jest najlepszym wyborem, głosujcie na zjednoczoną prawicę. Czyli uprawiał czystą kampanię wyborczą za pieniądze publiczne. To jest dowód, to jest fakt. Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła tu dość precyzyjne wyliczenia. W przypadku Funduszu Sprawiedliwości sprawa jest trudniejsza. Nie przesądzam, bo tam być może znajdą się takie przypadki, ale przykładowo, jeżeli pan Romanowski czy pan Woś wręczali samochód straży pożarnej na jakieś imprezie w okręgu, z którego kandydowali, ale nie mówili głosujcie na mnie, nie rozdawali ulotek, to będzie ciężko to uznać za wykorzystywanie pieniędzy publicznych dla kampanii. Natomiast nie jest wykluczone, że prokurator dojdzie do wniosku, że było to niezgodne z ustawą o Funduszu Sprawiedliwości, co grozi konsekwencjami karnymi, a nie obcięciem subwencji.
Marek Borowski studził oczekiwania osób, które bardzo by chciały, żeby PiS stracił całą subwencję, lub znaczną jej część.
- Zmieniono przepisy. Kiedyś za byle głupstwo można było stracić całą subwencję i takie przypadki były. Natomiast teraz, jeśli Państwowa Komisja Wyborcza ustali jakąś kwotę, która była nielegalnie pozyskana bądź wydana, to potrąca trzykrotność tej kwoty, a nie całą subwencję. PiS może więc stracić najwyżej kilka milionów z ponad 20 mln subwencji rocznej. Będzie to przykre dla niego, ale nie jakieś zabójcze.
Jak dodał senator, nie chodzi jednak o to, żeby za wszelką cenę odebrać PiS-owi wszystkie pieniądze korzystając z tego, że w Państwowej Komisji Wyborczej większość mają przedstawiciele koalicji rządzącej. Ważne jest
ostrzeżenie wszystkich następnych ekip, iż takich rzeczy robić nie wolno.
- Jedna rzecz to jest wykorzystanie przepisów, które są, po to, żeby PiS stosownie do nich ukarać, ale druga to jest zastanowienie się, co w tych przepisach zmienić, żeby szara strefa, którą PiS też uprawiał, a której dzisiaj nie można podciągnąć pod te przepisy, w przyszłości nie miała miejsca.
Zdaniem Marka Borowskiego, nie jest prawdą, że - jak twierdzą politycy PiS - PKW jest poddawana naciskom w tej sprawie i jest to atak na demokrację.
- Ja bym proponował, żeby politycy PiS-u nie wypowiadali się o demokracji, bo nie mają do tego żadnego tytułu. Oczywiście, jest wiele osób, które uważają, że wykorzystywanie środków publicznych przez PiS było tak bezczelne i tak niespotykane do tej pory w naszej historii, że powinni ponieść surową karę, więc jest z ich strony takie oczekiwanie, taka presja, ale wydaje mi się - jak obserwuję działalność PKW i wstrzemięźliwe wypowiedzi jej członków - że jednak będą się kierowali przepisami.
Fakty po Faktach; TVN24 - 4.08.2024
Powrót do "Wiadomości" / Do góry