Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 01.09.03, 10:30 / Powrót

Dyskusja o Centrum przeciwko Wypędzeniom

Na łamach prasy niemieckiej i polskiej toczy się dyskusja na temat Centrum przeciwko Wypędzeniom. Z ideą jego budowy wystąpiła w 2000 r. przewodnicząca Związku Wypędzonych Erica Steinbach tworząc fundację na ten cel. Według E. Steinbach, centrum powinno znaleźć się w Berlinie, gdyż powojenne wysiedlenie kilkunastu milionów obywateli to część narodowej historii Niemiec. Przeciwko budowie centrum według jej koncepcji wypowiadają się m.in. kanclerz Gerhard Schroeder i szef niemieckiej dyplomacji Joschka Fischer. Ostatnio w wywiadzie dla tygodnika "Die Zeit" Joschka Fischer powiedział, że Niemcy nie powinni dyskutować o wypędzeniach, lecz o "niemieckim samoounicestwieniu", o tym co utracili z własnej winy. Komentarz Marka Borowskiego: - Całkowicie się z tym zgadzam, ale nam jest oczywiście bardzo łatwo zgodzić się z taką wypowiedzią Joschki Fischera. Myślę, że jemu było trudniej to powiedzieć, bo jest Niemcem. Tym większe uznanie dla niego. Kiedy byłem dwa miesiące temu w Berlinie na zaproszenie przewodniczącego Bundestagu, Wolfganga Thiersego, obserwowałem nie tylko proces przyjmowania przez Bundestag traktatu akcesyjnego do Unii Europejskiej - z tej okazji zostałem zaproszony - ale wysłuchałem też przemówienia pani Steinbach, która zarzuciła Polsce i kilku innym krajom niewypełnianie kryterium członkostwa. Powróciła też wtedy sprawa Centrum i parlamentarzyści niemieccy, między innymi Marcus Meckel, który jest przewodniczącym niemiecko-polskiej grupy parlamentarnej w Bundestagu, zwrócili się do mnie i do polskich parlamentarzystów o włączenie się do dyskusji na ten temat po to, by ten ośrodek powstał w innym kształcie i celu, niż życzyłby sobie niemiecki Związek Wypędzonych. Nie dla upamiętnieniu losu i cierpień 15 mln Niemców, przymusowo wysiedlonych po II wojnie światowej z Europy Środkowej i Wschodniej, lecz jako europejskie centrum poświęcone w ogóle kwestii wypędzeń i prześladowań. Byłem bardzo sceptyczny wobec tej propozycji, dlatego, że inicjatywa budowy centrum wyszła z określonych kręgów tzw. wypędzonych, czyli po prostu przesiedlonych Niemców. Nie wyobrażałem sobie, żeby w takiej sytuacji mógł powstać ośrodek, który uczyłby prawdziwej historii. Jeżeli mimo wszystko coś takiego miałoby zostać utworzone, musiałoby się inaczej nazywać. Joschka Fischer powiedział to jasno: to nie może być miejsce pamięci ku czci wypędzonych, lecz ośrodek opowiadający o niemieckim samounicestwieniu. Nie powinno się mówić o skutkach, lecz przyczynach prześladowań i przesiedleń. A w przypadku Niemców przyczyna ta jest znana i sięga swymi korzeniami 1933 roku. Dlatego wypowiedź Joschki Fischera - nie pozostawiająca w tej kwestii żadnych wątpliwości i niedomówień - jest bardzo znacząca.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry