Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 15.12.03, 18:59 / Powrót

Unia Europejska na razie bez konstytucji

Szczyt Unii Europejskiej w Brukseli, który miał przyjąć pierwszą w historii konstytucję dla Unii zakończył się 13 grudnia brakiem porozumienia. Jedną z głównych ról w sporze odegrała delegacja polska, która wspólnie z delegacją hiszpańską sprzeciwiła się wpisaniu do konstytucji zapisu o odejściu w 2009 r. od korzystnego dla obu krajów nicejskiego systemu głosowania w Radzie UE. Komentarz Marka Borowskiego: - Tą decyzją powiedzieliśmy Europie, że nie ulegamy presji - można się z nami dogadać, ale trzeba nas zauważyć i respektować. I to jest źródłem mojej satysfakcji z postawy rządu i premiera. Polska ma głębokie poczucie racji w tej sprawie. Zarówno w systemie nicejskim, jak i tzw. podwójnej większości wspólnym elementem jest liczba ludności. W systemie nicejskim trzeba mieć 62 proc. ludności, żeby przyjąć jakąś decyzję, a w systemie podwójnej większości 60 proc. To są niewielkie różnice. Zatem kraje, które w sumie mają 38 bądź 40 proc. ludności, a więc np. Francja, Niemcy i jeden duży kraj lub dwa mniejsze, mogą zablokować każdą decyzję w obu systemach. Rzecz nie polega więc na tym, że system nicejski nie pozwala Francji i Niemcom we współpracy z kimś trzecim w pewnym sensie sterować Unią. Pozwala - poprzez kryterium ludnościowe. Ale równocześnie - poprzez kryterium punktowe ważonych głosów, daje taką możliwość również np. Polsce razem z Hiszpanią i kimś trzecim. A zatem system nicejski wprowadza Polskę i Hiszpanię do grupy krajów, z którymi szczególnie trzeba się liczyć. Argument, że przy systemie nicejskim nie da się rządzić Europą jest niesłuszny. W rozmowach, które miałem wcześniej z niemieckimi i francuskimi politykami, zwracałem na to uwagę. Nie da się rządzić jedynie przy założeniu, że decyzje należą do trzech największych krajów. Jeśli jednak włączymy do grona decyzyjnego innych, w tym Polskę, to oczywiście da się rządzić, ale razem z innymi partnerami. To nasze stanowisko leży również w interesie małych krajów - Litwy, Estonii, Łotwy, Słowenii czy nawet Słowacji. Jest teraz czas, by powrócić do negocjacji bilateralnych w różnych układach, a także do dyskusji w kraju. Wiadomo, co zostało osiągnięte. Zakres nieuzgodnionych spraw jest stosunkowo wąski. Za dwa, trzy miesiące, pod prezydencją irlandzką, można się znowu spotkać. Podnoszone tu i ówdzie obawy, że czeka nas jakiś odwet, zemsta ze strony innych krajów, np. w postaci przydziału mniejszych środków z budżetu unijnego, są bezpodstawne. W polityce nie ma czegoś takiego jak zemsta. Są interesy. Jeśli Polska zachowa system nicejski, to będzie jednym z głównych rozgrywających. A skoro tak, to nasze głosy będą potrzebne i nie ma się co mścić, natomiast trzeba się z nami dogadywać. Dlatego w odwet po prostu nie wierzę. To co nas łączy jest zdecydowanie silniejsze od tego, co nas dzieli i to powinno zwyciężyć.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry