Kontrowersje wokół Komisji ds. służb specjalnych23 października Sejm wybrał 5-osobową Komisję do Spraw Służb Specjalnych. Jej przewodniczącym został Zbigniew Wassermann z Prawa i Sprawiedliwości. Zarówno skład Komisji (3 posłów SLD, jeden z PSL, jeden z PiS), jak i jej liczebność zostały ostro skrytykowane przez posłów z partii i ugrupowań opozycyjnych, które nie są reprezentowane w Komisji. Komentarz Marka Borowskiego: Obecny kształt Komisji do Spraw Służb Specjalnych ma charakter przejściowy, wynikający z faktu, iż jej członkowie muszą legitymować się tzw. certyfikatem bezpieczeństwa uprawniającym do dostępu do tajnych informacji. Nie we wszystkich klubach sejmowych są osoby posiadające taki certyfikat, Sejm stanął więc przed dylematem: wybrać komisję w pełnym, 9-osobowym składzie, w której zachowany byłby parytet, to znaczy wszystkie kluby miałyby tam swoich przedstawicieli, ale Komisja nie mogłaby od razu, bezproblemowo przystąpić do pracy (Urząd Ochrony Państwa ma trzy miesiące na wydanie certyfikatu), czy też do czasu uzyskania certyfikatów przez pozostałych kandydatów powołać Komisję w mniejszym składzie. Prezydium Sejmu zdecydowało się na ten drugi wariant, ponieważ w pierwszym Komisja nie byłaby zdolna do podejmowania żadnych poważnych decyzji. Na niepowoływanie Komisji do czasu uzyskania certyfikatów przez wszystkich kandydatów - bo i taki wariant był rozpatrywany - nie możemy sobie pozwolić ze względu na sytuację międzynarodową. Rozszerzenie Komisji nastąpi w możliwie szybkim terminie - wystąpię do Urzędu Ochrony Państwa o przyspieszenie operacji wydawania certyfikatów, więc być może obecny stan przejściowy potrwa krócej niż trzy miesiące. Ważne jest to, że przewodniczącym tej Komisji będzie zawsze przedstawiciel ugrupowania pozarządowego. Do tej pory, choć funkcja ta sprawowana była rotacyjnie, częściej pełnili ją przedstawiciele koalicji niż opozycji.
Powrót do "Wiadomości" /
Do góry 
