Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 09.06.05, 12:48 / Powrót

Marek Borowski nie wycofa swojej kandydatury

Jestem politykiem odpowiedzialnym, samodzielnym i swojej decyzji nie zmienię. Był czas na te dyskusje w marcu i jeszcze w kwietniu. Były z mojej strony propozycje, te propozycje nie zostały przyjęte przez Włodzimierza Cimoszewicza z określoną argumentacją. Ja ją szanuję, chociaż jej wtedy nie podzielałem. Przystąpiłem do kampanii, zacząłem ją i chcę zadeklarować publicznie i ostatecznie, że 9 października moje nazwisko będzie na liście do głosowania - powiedział Marek Borowski w "Poranku w TOK FM".

Jacek Żakowski: Jedzie pan do Lecha Wałęsy na urodziny?

Marek Borowski: Jadę.

Jacek Żakowski: Był pan już kiedyś?

Marek Borowski: Nie byłem, ale w zeszłym roku otrzymałem zaproszenie. To nie jest pierwsze zaproszenie, otrzymałem je w zeszłym roku, ale nie mogłem pojechać. Przesłałem tylko list z gratulacjami.

Jacek Żakowski: A w tym roku to już jest tak ważna impreza, że nie sposób nie jechać?

Marek Borowski: W tym roku gdybym drugi raz odmówił to mogłoby to być przez Lecha Wałęsę interpretowane jako jakaś niechęć a ja żadnej niechęci do Lecha Wałęsy nie mam. Okazało się, że o ile w zeszłym roku nie szykowała się taka impreza, z tak różnorodnym zestawem gości, to w tym roku jest inaczej.

Jacek Żakowski: Wydawało się w zeszłym roku, że Lech Wałęsa jest na emeryturze, a w tym roku już się tak nie wydaje?

Marek Borowski: W tym roku Lech Wałęsa wkroczył znowu do polityki, trochę dlatego, że go tam wepchnięto. Mówię o wszystkich tych oskarżeniach o jego agenturalną przeszłość i próbę ściągnięcia go z piedestału a trochę, dlatego, że sam zaatakował ojca Rydzyka i całe to ugrupowanie, które rzuciło mu się do gardła.

Jacek Żakowski: Jak pan myśli, co z tego wyniknie? Czy Lech Wałęsa ma szansę stać się ważną postacią polskiej polityki a nie tylko historii?

Marek Borowski: Lech Wałęsa jest ważną postacią na pewno polskiej historii, w polskiej polityce on jednak jest jakoś obecny. Jeżeli nawet nic nie mówi, to się inni do niego odnoszą. Nie sądzę, żeby Lech Wałęsa mógł odegrać aktywną rolę w polityce.

Jacek Żakowski: Widać, że coś montuje. Jak pan myśli, o co mu może chodzić? To pojednanie z Aleksandrem Kwaśniewskim, spotkanie w telewizji z generałem Jaruzelskim to było widać, o co chodzi. Na pytanie dziennikarza, czy będzie generał Jaruzelski, odpowiedź, że jeżeli nie został zaproszony to jest błąd. To jest jednak bardzo daleko idące przesunięcie. Jaką grę pana zdaniem prowadzi Lech Wałęsa?

Marek Borowski: Lech Wałęsa, który zawsze był człowiekiem ambitnym, był człowiekiem, który chciał, żeby o nim mówiono, znalazł się na pewnym uboczu. Zaczęto o nim mówić w sposób dla niego nieprzyjemny. Jaka jest w tym momencie możliwość zmiany tego wizerunku, który był mu robiony a gęba była mu przyczepiana? Wyszedł z takimi pomysłami bardziej ekumenicznymi, pojednawczymi. Wiadomo, że Polacy zawsze dobrze reagują na próby pojednania. Lech Wałęsa to wyczuł. Ma instynkt polityczny. Wiele lat minęło i kadencja Kwaśniewskiego także zbliża się do końca. Wałęsa wyczuł to swoim instynktem i z takimi propozycjami wyszedł.

Jacek Żakowski: Jak pan myśli, skąd się bierze ta nienawiść do Wałęsy, która się pojawiła? Dlaczego prawica postanowiła go zniszczyć?

Marek Borowski: Główne źródło to jest stosunek do Okrągłego Stołu oraz podział na jego beneficjentów i tych, którzy pozostali trochę z boku. Po pierwsze, nie wszyscy zgadzali się z polityką Okrągłego Stołu, z tym, że ma być porozumienie i ci od początku byli wrogami Lecha Wałęsy chwytając się wszystkich możliwych metod.

Jacek Żakowski: To bardzo długo był margines.

Marek Borowski: To prawda, ale doszła druga grupa, powstała w wyniku różnych walk frakcyjnych i politycznych, które się zaczęły po Okrągłym Stole. Bardzo krótko trwało takie pojednanie obozu opozycyjnego. Już w 1991 roku do wyborów przystąpiło kilkanaście partii.

Jacek Żakowski: To nie jest ta sama gra, która była czternaście lat temu. Jakaś nowa jest gra z tym Wałęsą.

Marek Borowski: To już są sprawy, do których trzeba dodać nowe informacje, nowe elementy z teczek. Pojawił się IPN, dostęp do teczek, czyli nowe możliwości grania teczkami mówiąc krótko. Starzy przeciwnicy - a trzeba powiedzieć, że Wałęsa też sobie tworzył przeciwników jak mało kto. To nie był człowiek układny, który starał się ze wszystkimi żyć dobrze. On był człowiekiem walczącym metodami niekiedy dość ostrymi, więc stworzył sobie tych przeciwników i sytuacja, która powstała w ciągu ostatnich kilku lat, powstanie Instytutu Pamięci Narodowej, dostęp do teczek, możliwość także manipulowania nimi, to wszystko dało broń do ręki jego przeciwnikom.

Jacek Żakowski: Obroni się?

Marek Borowski: Ja myślę, że się obroni. Chcę powiedzieć jako człowiek lewicy i jako człowiek, który dobrych parę lat temu polemizował z Wałęsą publicznie i spierał się z nim w wielu sprawach. Z wielkim zażenowaniem obserwowałem i obserwuje tę akcję ściągania go z piedestału. Niektórzy Polacy mają jakąś taką szczególną tendencję do tego, że jeżeli coś może być naszym zawołaniem narodowym, naszym symbolem, naszą dumą to dobrze jest to w jakiś sposób ubrudzić, splugawić, zepchnąć, potłuc. Zawsze znajdą się tacy, którym to się nie podoba. To jest fatalne. Wydałem w swoim czasie oświadczenie, w którym zwracałem uwagę na niedopuszczalność tego rodzaju metod wobec Lecha Wałęsy. To jest - obok Jana Pawła II - nazwisko znane na całym świecie. Nie wiem, gdzie jest drugi taki kraj, który by ten symbol niszczył? Lech Wałęsa nie jest człowiekiem bez wad. On ma problemy, które przeżywał ze służbą bezpieczeństwa w roku 1970. To wszystko nie może przekreślać tego wszystkiego, co robił potem.

Jacek Żakowski: Będzie pan na wiecach równości, które zastąpią paradę równości zakazaną przez prezydenta Kaczyńskiego?

Marek Borowski: Ja akurat nie będę, bo mam przesłuchanie w komisji śledczej, ale mój wysłannik profesor Nałęcz będzie reprezentował Socjaldemokrację Polską. Będą także inni członkowie. Tutaj mamy do czynienia ze szczególną sytuacją, z bezprawiem, które jest ubrane w szaty prawne. To bezprawie to zakaz tej demonstracji konsekwentnie podtrzymywany przez Lecha Kaczyńskiego. To jest zdumiewająca sprawa. To nie jest sprawa stosunku do gejów. Można ich lubić, można nie lubić. Może się komuś podobać jak maszerują ulicą albo nie podobać. Mają prawo do tego i to jest elementarne prawo obywatelskie. Lech Kaczyński o tym doskonale wie. Absolutnie jawnie i cynicznie narusza to prawo nie skrywając, że on po prostu gejów nie lubi. Jeśli się będzie tolerowało tego rodzaju decyzje to potem przyjdą następne decyzje, bo każdy prezydent Warszawy czy inny włodarz może nie lubić tego albo nie lubić tamtego. Może kiedyś przyjdzie komuś do głowy, że na 1 maja nie trzeba już urządzać demonstracji, bo się przeżył albo jest to relikt komunistyczny. Zawsze znajdzie się jakiś powód. Jestem zdumiony, że kandydat na prezydenta, który ma być strażnikiem konstytucji, pozwala sobie na taką samowolę.

Jacek Żakowski: Jeżeli te wiece będą zakazane prawnie czy bezprawnie, ale skutecznie bo prezydent Kaczyński tam wyśle strażników miejskich a może też policję i będzie tam np. pan marszałek Nałęcz, to będziemy mieli poważny kryzys.

Marek Borowski: Organizatorzy zachowują się znacznie bardziej poprawnie i w zgodzie z prawem niż prezydent Lech Kaczyński, bo zapowiedzieli, że będzie to seria wieców a nie demonstracja. Na wiece nie trzeba mieć zezwolenia tego typu jak na demonstrację. Będzie to wszystko zgodnie z prawem a jednocześnie daje możliwość zademonstrowania swojego sprzeciwu wobec takich praktyk.

Jacek Żakowski: Pan marszałek będzie sam czy inni politycy SDPL też tam będą?

Marek Borowski: Będą inni, będą młodzi ludzie. My tam nikomu nie zaglądamy w poglądy, przekonania, orientację seksualną, ale nic o tym nie wiem, żeby byli gejami czy lesbijkami. Absolutnie popierają prawo od demonstrowania.

Jacek Żakowski: Włodzimierz Cimoszewicz podobno znowu zastanawia się, czy kandydować w wyborach prezydenckich, czy nie kandydować. Czy pan się zastanawia czy zrezygnować gdyby Włodzimierz Cimoszewicz zdecydował się na kandydowanie?

Marek Borowski: To jest jakiś chocholi taniec. Ja jestem poważnym człowiekiem, podjąłem decyzję o kandydowaniu. Prowadzę kampanię. Sondaże stopniowo pokazują wzrost mojego poparcia. Włodzimierz Cimoszewicz podjął decyzję o niekandydowaniu, o wycofaniu się dodając, że jest politykiem, który dotrzymuje słowa. Ja jestem politykiem odpowiedzialnym, samodzielnym i swojej decyzji nie zmienię. Był czas na te dyskusje. Ten czas był w marcu i jeszcze w kwietniu. Były z mojej strony propozycje, które nie zostały przyjęte przez Włodzimierza Cimoszewicza - z określoną argumentacją. Ja ją szanuję, chociaż jej wtedy nie podzielałem. Przystąpiłem do kampanii, zacząłem ją i chcę zadeklarować publicznie i ostatecznie, że 9 października moje nazwisko będzie na liście do głosowania. Włodzimierz Cimoszewicz - jak sam mówił - otrzymuje setki listów. Ja w to wierzę, bo to jest popularny polityk. Ja w swojej skromności chcę powiedzieć, że ja także otrzymuję setki listów, w których ludzie deklarują chęć pomocy, wolontariatu, ponieważ upatrują w mojej kandydaturze możliwość zatrzymania marszu braci Kaczyńskich. Staram się skupić wokół innej koncepcji niż ta, jaką proponują bracia Kaczyńscy jak największą liczbę elektoratu lewicowego i nie tylko lewicowego.

Jacek Żakowski: Dwóch kandydatów lewicowych to oczywiście żaden z panów nie wejdzie do drugiej rundy, bo będziecie się nawzajem blokowali i zwalczali. Czy jest jakakolwiek szansa, żeby pan się dogadał z panem Olejniczakiem i z SLD?

Marek Borowski: Jeśli będzie dwóch, no to nie ma szans? Bardzo słusznie. Informuję, że w tej chwili jest jeden. Jeżeli się zgłosi drugi to sam musi to rozważyć. To nie jest pytanie do mnie.

Jacek Żakowski: Czy pan widzi jakąś szansę dogadania się z SLD? Jak się pan z nimi nie dogada to oni postawieni pod ścianą wystawią swojego kandydata, nie będą mieli wyjścia.

Marek Borowski: Jeżeli SLD widzi możliwość poparcia mojej kandydatury to zna drogę do mnie. Ja jestem otwarty na rozmowy. Ja już się raz z Wojciechem Olejniczakiem spotkałem, porozmawialiśmy sobie trochę o sytuacji, choć jeszcze nie o tej sprawie. Taka rozmowa może się odbyć.

Jacek Żakowski: To taka rozmowa jeszcze się nie odbyła na temat prezydentury?

Marek Borowski: Nie, parę zdań dotyczących tego, co słychać w SLD. Tak brzmiało jak mniej więcej wiemy. SLD byłby zainteresowany kandydaturą Cimoszewicza, stowarzyszenie "Ordynacka" również. Jeśli nie, to szykuje się Szmajdziński. To, co wiedzieliśmy. Ja na takie rozmowy jestem otwarty, ale w dzisiejszej sytuacji może wyglądać tak, że ja będę zabiegał o te rozmowy, będę prosił o to poparcie, dopraszał się. To byłoby źle przyjęte.

Jacek Żakowski: Wspólne listy za poparcie pańskiej kandydatury na prezydenta. Ja nie mam żadnych wiadomości na ten temat, może oni by się zainteresowali wtedy?

Marek Borowski: To jest pytanie do pana Olejniczaka.
Rozmawiał Jacek Żakowski

Powrót do "Wiadomości" / Do góry