Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 27.06.07, 11:00 / Powrót

O Banku Śląskim z dystansem

W ubiegłym tygodniu byłem przesłuchiwany przez bankową komisję śledczą w sprawie prywatyzacji Banku Śląskiego - pisze Marek Borowski w TEMI. Kolejny raz – bo miałem już ku temu okazje – przedstawiłem argumenty przemawiające za tym, że nie było żadnej „afery” BSK. Nie było tzw. listy Pęka - polityków i innych prominentów, którzy nieuczciwie obłowili się na akcjach tego banku. Nieprawdą jest też, że akcje zostały wycenione zbyt nisko. Zarzuty te badała – na mój wniosek zresztą jako ówczesnego ministra finansów - Najwyższa Izba Kontroli w czasie, gdy jej prezesem był Lech Kaczyński, a także prokuratura. Ani jeden, ani drugi nie został potwierdzony. W stenogramach sejmowych a także prasie z tego okresu można znaleźć wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego, które nie pozostawiają w tej kwestii żadnych wątpliwości.
Co do wyceny, ekspertyzy sporządzone różnymi metodami, w tym przez biegłych powołanych przez prokuraturę, pokazują, że była ona prawidłowa. Ustalając jako minister finansów cenę akcji na 50 zł musiałem uwzględniać z jednej strony wpływy budżetowe, z drugiej uważać, by zbyt wysoka, zaporowa cena nie zabiła prywatyzacji. A także by nie okazało się, że po sprzedaży akcje są mniej warte, bo wtedy nabywcy poczuliby się oszukani. Pierwsze notowania w wysokości 675 zł zostały osiągnięte w wyniku tzw. bąbla spekulacyjnego, przy podaży 0,3 proc. wszystkich akcji i ogromnym popycie. Po roku płacono za akcję tylko 70 zł.
Prywatyzacja BSK była pierwszą wielką prywatyzacją z udziałem poważnego banku zagranicznego, ING, i pierwszą powszechną prywatyzacją w Polsce. Akcje kupiło ponad 800 tys. ludzi. Właściwie tak naprawdę od tego momentu zaczęło się funkcjonowanie giełdy warszawskiej.
Wszystkie zarzuty zbadała prokuratura. Nie dopatrzyła się żadnych wykroczeń ani przestępstw.
Dlaczego zatem temat wciąż jest drążony, a oszczerstwa rzucane od kilkunastu lat przez posła Pęka znowu znajdują wdzięcznych słuchaczy w Wysokiej Izbie? Czytelnicy pozwolą, że pozostawię to pytanie bez odpowiedzi. Chciałbym natomiast spojrzeć na całą sprawę z pewnego dystansu i z szerszej perspektywy.
Otóż kondycja polskiego sektora bankowego jest dzisiaj bardzo dobra. Nie jest tak, jak niektórzy powiadają, że mamy do czynienia z jakimś monopolem kapitału zagranicznego. Są przecież różne banki, które konkurują ze sobą. Słyszy się czasem, że banki zagraniczne nie lubią dawać kredytów przedsiębiorcom, a polskie - dają. Nieprawda. Według danych z końca września 2006 r. w całości aktywów banków z przewagą kapitału polskiego kredyty dla podmiotów gospodarczych, gospodarstw domowych itd. stanowią 42 proc., a z przewagą kapitału zagranicznego 43 proc. Nie ma tu więc różnicy. Podobnie jeśli chodzi o inwestowanie w papiery wartościowe. Wskaźnik dla jednych i drugich wynosi 23 proc. Zagrożone należności stanowią 8,8 proc., podczas gdy w 1993 r. stanowiły 31 proc., z czego 17 proc. były po prostu stracone. Maleje wskaźnik koncentracji banków
Wszystko to świadczy o tym, że polityka wobec banków była prowadzona prawidłowo. Oczywiście, zdarzały się pomyłki. Niektóre rzeczy można było, jak zawsze, zrobić lepiej. Co by jednak nie powiedzieć, Polska, chyba jako jedyny kraj, który wyszedł z tzw. realnego socjalizmu, uniknęła kryzysu finansowego, uporała się ze swoimi długami zagranicznymi, zbudowała silny system bankowy. Daje on wiarygodność naszej gospodarce i ubezpiecza ją.
Z całą pewnością sektor bankowy jest współautorem polskiego sukcesu gospodarczego ostatnich 18 lat – bo to był sukces, mimo problemów z bezrobociem, z powiększeniem się różnic materialnych. Wejście do Unii Europejskiej i naprawa finansów publicznych spowodowały, że obecny rząd jest w bardzo dobrej sytuacji. Może wydawać pieniądze na cele socjalne i planować wydatki, na które nie mogły sobie pozwolić poprzednie ekipy.
Czy członków komisji bankowej będzie stać także na takie wnioski? Czy dostrzegą las, a nie tylko drzewa? Mam co do tego wątpliwości.
Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI - 27 czerwca 2007

Powrót do "Wiadomości" / Do góry