Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 04.12.07, 19:37 / Powrót

Polacy za, rząd przeciw

Tydzień temu komentując expose premiera wyraziłem zdziwienie zapowiedzią, że Polska nie przyjmie Karty Praw Podstawowych, choć wcześniej były ze strony Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej inne deklaracje - pisze Marek Borowski w TEMI. Z sondażu opublikowanego niedawno przez jedną z gazet wynika, że zapowiedź premiera rozmija się z oczekiwaniami większości (57 proc.) Polaków, którzy chcą podpisania Karty. Przeciw jest 21 proc. a 22 proc. nie ma zdania na ten temat.
Właściwie dlaczego zrobił się z tego taki gorący temat? Czego lub kogo przestraszył się Donald Tusk?
Karta Praw Podstawowych jest dołączona do traktatu reformującego Unię Europejską, który ma być podpisany 13 grudnia w Lizbonie. Składa się z preambuły oraz z 54 artykułów ułożonych w 7 rozdziałów, takich jak: Godność, Wolności, Równość, Solidarność, Prawa obywateli, Wymiar sprawiedliwości i Postanowienia ogólne. W większości nie tworzy nowych praw i zasad tylko zbiera w jedną całość i porządkuje normy zapisane już w innych dokumentach, np. w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, Traktatach Europejskich, Europejskiej Karcie Socjalnej, czy w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Nieliczne, nowe regulacje dotyczą np. zakazu klonowania reprodukcyjnego ludzi, handlu ludzkimi organami, obowiązków w zakresie ochrony środowiska.
Wielka Brytania nie chce Karty podpisać ze względu na rozdział pt. Solidarność, w którym zawarte są prawa pracownicze, (np. ograniczenia maksymalnego czasu pracy, coroczny płatny urlop), socjalne i związkowe, w tym do strajku. A Polska?
Przeciwnicy Karty, głównie z kręgu PiS podnoszą, że jej przyjęcie może otworzyć drogę do legalizacji eutanazji i małżeństw homoseksualnych w Polsce. Podobne obiekcje ma też Kościół. Tymczasem Karta ogranicza się do dziedzin, które reguluje prawo wspólnotowe lub unijne. Ani kwestia eutanazji, ani małżeństw homoseksualnych do nich nie należą - zajmuje się nimi prawodawstwo poszczególnych państw.
Przyjęcie Karty miałoby też rzekomo ułatwić niemieckie roszczenia majątkowe na naszych ziemiach zachodnich i północnych. Jest to nonsens, bowiem Karta, jak każde prawo unijne, nie może działać wstecz. Poza tym prawo własności nieruchomości leży poza zakresem kompetencji Unii.
Z sondażu, o którym wspomniałem na początku wynika, że połowa elektoratu PiS jest - wbrew stanowisku tej partii - za przyjęciem Karty. Także Episkopat, mimo zastrzeżeń dotyczących spraw obyczajowych i moralnych zapewnia, że nie oczekuje, by rząd odmówił podpisania Karty. Biskupi wręcz chwalą zapisy odnoszące się do godności człowieka, solidarności, zasady pomocniczości oraz szacunku dla tożsamości narodowych. Zresztą z Kościoła płyną różne głosy. Ks. Stanisław Opiela, jezuita, były kierownik Katolickiego Biura Informacji i Inicjatyw Europejskich w Strasburgu uważa, iż Karta nie jest groźna dla Kościoła i nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby ją przyjąć. Przypomina, że w trakcie prac nad Kartą wypowiedziała się Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej i większość jej uwag została uwzględniona. W rezultacie Komisja Kartę zaaprobowała, a katolicka Irlandia oraz Malta (ta ostatnia ma religię katolicką zapisaną w konstytucji), podpisują ten dokument.
O tym, że Kartę należy przyjąć, mówi też ks. Bogusław Trzeciak, dyrektor Katolickiego Biura Informacji i Inicjatyw Europejskich w Warszawie.
Tym bardziej więc dziwi zmiana stanowiska Donalda Tuska. Niestety, uległ on absolutnie bezkrytycznie szantażowi PiS, sprawiając zawód wyborcom, którzy oddali głos na Platformę w nadziei na nową polską politykę europejską. Społeczeństwo nawet nie usłyszało od premiera, że PiS blokuje podpisanie bardzo dobrego dokumentu, dzięki któremu Polacy, podobnie jak inni obywatele Unii, mogliby – powołując się na Kartę – dochodzić swoich praw przed sądami europejskimi. Byłoby to ważne zwłaszcza dla Polek i Polaków pracujących za granicą. Po raz kolejny z powodu sprzeciwu PiS Polska stawia się na marginesie Unii. Gdyby Tusk zdecydował się na podpisanie Karty razem z traktatem reformującym, a następnie odwołał się do społeczeństwa rozpisując referendum w sprawie ratyfikacji, to otworzyłby nowy rozdział w naszej polityce, a ludzie w końcu uwierzyliby, że coś od nich zależy.

Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI - 5 grudnia 2007.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry