Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 11.03.09, 21:39 / Powrót

Co z tym budżetem?

Media donoszą o zaległościach finansowych ministerstw za ubiegły rok oraz rosnącym szybko tegorocznym deficycie budżetu państwa. Po dwóch miesiącach wyniósł on 5,5 mld zł z zaplanowanych 18,2 mld zł. Jaka jest naprawdę sytuacja budżetu państwa i co rząd zamierza w związku z tym robić?
Mimo że sejmowe wystąpienie ministra finansów, Jacka Rostowskiego trwało godzinę albo i dłużej i naszpikowane było liczbami - nadal niewiele wiadomo. Jeśli chodzi o ubiegły rok, dochody były niższe od zaplanowanych i dlatego resorty dostały w grudniu mniej pieniędzy i popadły w długi (8,3 mld zł), które teraz są spłacane. W styczniu przeznaczono na ten cel 3,6 mld zł. Co do dwóch miesięcy bieżącego roku, wpływ na wysokość deficytu miały m.in. właśnie wydatki przeniesione z ubiegłego roku, wyższa składka do Unii Europejskiej oraz wyższy koszt obsługi zadłużenia zagranicznego. Nie ma więc powodów do niepokoju – zapewniał minister. Tym bardziej, że według wstępnych szacunków, dochody budżetu w styczniu i lutym będą o ok. 1 mld zł wyższe od planowanych.
Dopiero w połowie 2009 roku może nastąpić nowelizacja budżetu , jeśli - jak powiedział minister - „taka potrzeba w pełni zaistnieje”. Tymczasem - jak wiadomo - ministrowie zostali przez premiera wezwani na dywanik i otrzymali propozycje nie do odrzucenia: mają w trzy dni znaleźć 17 mld zł oszczędności. Polecenie wykonali.
Cały szkopuł w tym, że Sejm wciąż nie otrzymał od rządu informacji, co się kryje za tymi oszczędnościami, to znaczy jakie wydatki zamierzają obciąć poszczególne ministerstwa. Osobiście bardzo mnie np. interesuje, na czym zamierza zaoszczędzić blisko 900 mln zł Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, uważam bowiem, że akurat na nauce Polska powinna oszczędzać jak najmniej. Podobnie – Edukacji Narodowej – 560 mln zł, Zdrowia – 340 mln zł, Pracy i Polityki Społecznej – 330 mln zł. Nie wystarczy stwierdzić, że są to oszczędności potencjalne, bo formalne decyzje zapadną w czerwcu. Mimo że nie zapadły, niektóre resorty zachowują się tak, jakby cięcia wydatków były faktem. Prasa przynosi alarmujące informacje o blokowaniu etatów i ograniczaniu inwestycji w policji. Na ulicach Warszawy protestowali pracownicy przemysłu zbrojeniowego w związku ze zmniejszeniem liczby zamówień ze strony MON. Szybko rośnie bezrobocie.
Problem polega też na tym, że te potencjalne oszczędności mogą okazać się za małe. Eksperci szacują, że spadek dochodów może być znacznie większy, niż wspomniane 17 mld zł. Czy rząd jest przygotowany na taki scenariusz? Chyba nie, skoro minister Rostowski zarzuca ekonomistom czarnowidztwo.
Reasumując, dopóki nie zostaną ujawnione szczegółowe dane o planowanej redukcji wydatków i zaprezentowany scenariusz awaryjny - trudno o merytoryczną debatę na temat budżetu. Nic więc dziwnego, że ta, która odbyła się w Sejmie, nie spełniła oczekiwań. Optymizm ministra Rostowskiego i posłów z rządzącej koalicji to za mało. Chyba zresztą nie wszyscy ten optymizm podzielają. Już po debacie w Sejmie padła zadziwiająca deklaracja z ust Zbigniewa Chlebowskiego, szefa klubu parlamentarnego PO. Otóż Platforma poważnie rozważa m.in. podwyżkę składki na fundusz rentowy oraz na fundusz zdrowia. Nie raz mówiłem i pisałem o tym, jak wiele szkód wyrządziła decyzja ministra Rostowskiego i całego rządu, a wcześniej rządu PiS, dotycząca niedawnej obniżki (!) składki rentowej. Wielu ekonomistów ją odradzało. Czy my zawsze musimy być mądrzy po szkodzie? I czy tej mądrości wystarczy na kryzys?

Marek Borowski

Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI


Powrót do "Wiadomości" / Do góry