Przede wszystkim na samym wstępie zastrzegę, a to w takim celu, aby pan senator Radziwiłł na mnie później nie nakrzyczał, że ja nie będę głosował przeciwko tej ustawie, co nie znaczy, że wszystko mi się w niej podoba.
Otóż jest takie powiedzenie, że można ustrzelić jednym strzałem 2 ptaki. To jest marzenie bardzo wielu myśliwych, a także ekonomistów, którzy chcieliby różnymi rozwiązaniami załatwić od razu kilka spraw. Nie wiem, może to się udaje, ale na ogół rzadko.
Weźmy taki przykład jak 500+. O 500+ mówiono, że ma 2 cele. Pierwszy cel to zmniejszyć ubóstwo, a drugi – poprawić dzietność. Efekt jest taki, że ubóstwo zmniejszono. To nie ulega wątpliwości. A jeśli chodzi o dzietność, to w poprzednim roku się poprawiła, w tym roku mamy już spadek urodzeń. Po prostu nic z tego nie będzie, nie tą metodą. Są inne metody, które trzeba byłoby zastosować w tym celu. Jeżeli się stosuje te metody, a nie stosuje się innych, to z reguły jest tak, że jeden cel się osiąga, a drugiego celu się nie osiąga i marnuje się pieniądze. Bo – wracam do przykładu 500+ – jakaś część tych pieniędzy, przekazywana rodzinom, które z punktu widzenia dochodów tego nie potrzebują, jest po prostu… może inaczej, mogłaby być lepiej wykorzystana. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że jeśli chodzi o ten przypadek, który dzisiaj omawiamy, tę bardzo ważną ustawę, to ona również ma takie dwa cele. O tym zresztą tu przed chwilą pan senator Radziwiłł mówił: że jeden cel to są właśnie te emerytury, które szykują się niskie, więc trzeba by jednak zachęcić obywateli do tego, żeby oszczędzali na przyszłość, a drugi cel jest taki, że nie ma kapitału, za mało jest tego kapitału i w ten sposób my ten kapitał tworzymy. No więc jest pytanie, czy te 2 cele można tak swobodnie osiągnąć. Otóż uważam, że nie, że w tym projekcie coś jest ukryte, to znaczy w gruncie rzeczy któryś cel jest ważniejszy.
Nie ma to jak cytować samego siebie. Otóż w roku 2012 na łamach poczytnej „Gazety Codziennej” napisałem w takim artykule dotyczącym systemu emerytalnego: apelowałem do rządu o – cytuję – «rozpropagowanie potrzeby indywidualnego oszczędzania emerytalnego (III filar)». Niestety, przez rok nic się nie działo”. Rok później, kiedy likwidowano… jeszcze nie likwidowano, ale w każdym razie mocno reformowano otwarte fundusze emerytalne, napisałem, że „ani reformy OFE, ani ZUS nie zapewnią godziwych emerytur. Świadczenia wyliczane z nagromadzonych składek będą relatywnie znacznie niższe niż dziś. Grozi nam powstanie wielomilionowej grupy sfrustrowanych emerytów i spore koszty budżetowe wynikające z obowiązkowej dopłaty do emerytur niższych od minimalnych. Sytuację może uratować tylko dobrowolne oszczędzanie w III filarze. Potrzebne są bardziej zdecydowane, materialne zachęty do oszczędzania w tej formie i szeroka sponsorowana przez rząd akcja informacyjna i promująca w mediach”. Można powiedzieć, że ten projekt niewątpliwie wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom w części emerytalnej. I ja rzeczywiście kładłem nacisk na kwestię emerytur. Dlaczego? Dlatego, że nie ma innego sposobu na to, żeby emerytury za 20, 30, 40 lat były w miarę godziwe, pozwalające się utrzymać, jak oszczędzanie dzisiaj przez obywateli. Nie ma innego sposobu. Bo te inne sposoby, to znaczy np. podwyższanie dzisiaj obowiązkowej składki zusowskiej, będą prowadziły do problemów gospodarczych, ekonomicznych. Odkładanie tego na przyszłość, zakładanie, że przyszły budżet wypłaci więcej, to jest odkładanie problemu, przerzucanie tego worka z węglem komu innemu na plecy. Czyli nie ma innego sposobu jak to, żeby obywatele dzisiaj oszczędzali. Ale jeżeli chodzi o inwestycje w Polsce, to jest cała gama możliwości, cała gama możliwych działań, które rząd – ten i następne – może podejmować, żeby inwestycje w Polsce rosły, poczynając od stabilnego prawa podatkowego i nie tylko podatkowego, również karnego, również cywilnego, a także odpowiedniego działania urzędów skarbowych, izb skarbowych, różnego rodzaju wsparcia, które może być stosowane. I tu przede wszystkim trzeba by działać. A kwoty, które będą oszczędzane przez obywateli na przyszłe emerytury, powinny tylko być wspomagające. To nie powinno być głównym celem – czy jednym z dwóch głównych celów – tego programu. Tymczasem próbuje się z tego zrobić jeden z tych głównych celów. Dlaczego tak twierdzę? Dlatego, że jeśli chodzi o emerytury, no to mamy już powtórkę z rozrywki, muszę powiedzieć. Pamiętacie państwo, jak wchodziły OFE, to były te różnego rodzaju reklamy o wakacjach pod palmami itd. Potem się z tego wyśmiewano. No, dzisiaj tak reklamować chyba nie wolno, ale rząd to w pewnym sensie robi, a mianowicie wszędzie upowszechnia takie tabelki, w których podaje, że jak ktoś będzie oszczędzał 2%, a pracodawca dołoży mu 1,5% – razem to będzie 3,5% – to po 40 latach będzie miał emeryturę dodatkową 2 tysiące 700 zł. No i teraz bez jakiegoś dodatkowego wyjaśnienia każdy, kto to czyta, myśli sobie tak: no to jest świetna rzecz; dzisiaj 2 tysiące 700 zł jest więcej niż przeciętna emerytura. No tak, tylko że za 40 lat płace też będą odpowiednio wyższe. To po pierwsze. /.../
Wyobraźmy sobie – tu trzeba dużej wyobraźni, ale tak wynika z tych danych, które rząd pokazuje – za 40 lat przeciętna płaca wynosić będzie ok. 13,5 tysiąca zł, i to realnie. Podkreślam, że realnie, a to znaczy że zakładamy, że nie ma ruchu cen w ogóle. Czyli tak jakby dzisiaj wynosiła 13,5 tysiąca. No, to w tym momencie emerytura wynosząca 2 tysiące 700 już nie wydaje się taką wielką emeryturą. Oczywiście ona jest dodatkowa, bo jest jeszcze ta emerytura podstawowa z ZUS. Prawda? Ta jest dodatkowa.
A teraz przyjrzyjmy się temu, jak to zostało wyliczone. Otóż zakłada się, że składki, które będą wnoszone, te 3,5%, do odpowiednich funduszy, będą przynosiły zyski roczne, co roku 3,5%. Proszę państwa, gdzie takie zyski są? W których akcjach? W jakich obligacjach? Przecież chyba nie zakładamy, że sytuacja budżetu polskiego będzie tak dramatyczna, że nasze obligacje skarbowe trzeba będzie sprzedawać i płacić odsetki w wysokości 3,5%, 4% itd. Raczej zakładamy, że będzie coraz lepiej i że w związku z tym będziemy schodzili do poziomu, nie wiem, niemieckiego, francuskiego, do 1,5%. A przecież te obligacje, te fundusze inwestycyjne mają kupować… One mają przynosić zyski dla emerytów. A teraz sprawa akcji. Przez minione 24 lata dość burzliwego rozwoju Polski – Polska nie jest w ruinie – indeks WIG20 wzrósł dwukrotnie, mówiąc krótko, przeciętny wzrost miał w okolicach 2%. Pytam więc, skąd te 3,5%. Mało tego, część tych pieniędzy będzie lokowana na depozytach bankowych. Które banki będą dawać 3,5%? Proszę państwa, mamy tutaj do czynienia z manipulacją po prostu. Ja przeciwko temu protestuję, bo taka manipulacja już raz miała miejsce – w 1999 r. – i drogo nas to kosztowało. Mówcie prawdę. Nie róbcie takich obliczeń. Mówcie prawdę, że to będą pieniądze skromne. Mało tego, jeżeli chodzi o tych najniżej zarabiających, w materiale Ministerstwa Finansów jest taka tabelka, która pokazuje, że tzw. pierwszy kwintyl, czyli 20% najmniej zarabiających Polaków… Oni więcej wydają, jak zarabiają, oni są po prostu zadłużeni. W związku z tym oni albo nie będą przystępować do tego programu w ogóle, albo… Widać, że rząd stara się ich jakoś przyciągnąć, bo mówi: ci będą mogli zmniejszyć swoją część składki z 2% do 0,5%. I do tego pracodawca dołoży 1,5%. No, proszę państwa, to oznacza, że oni, jak już przejdą na emeryturę, dostaną z tych dodatkowych środków, tak na dzisiejsze pieniądze, 80 zł. Tak więc akurat dla nich to ma najmniejsze znaczenie, a przecież mówi się, że tu chodzi o to, żeby ci, co mają najniższe emerytury, mieli je wyższe. Proszę państwa, widać wyraźnie, że ten program jest przede wszystkim nakierowany na zdobycie pieniędzy na inwestycje.
Aczkolwiek oczywiście dla znacznej części społeczeństwa to oszczędzanie przyniesie w przyszłości pewien dodatek do emerytury, i dobrze. Ale zdecydowanie za mały nacisk jest tu położony na kwestię tych ludzi, którzy mają niskie zarobki. I te propozycje, które tutaj są, czyli premia powitalna, potem dodatki roczne… One są niezwykle skromne i one tych problemów nie rozwiążą. A dopuszczenie do tego, żeby pracownicy zmniejszali sobie składkę do 0,5% – faktycznie tak to formalnie jest, prawda? – sprawi, że ten późniejszy dodatek do emerytury będzie już zupełnie śladowy. Dlatego ja po prostu twierdzę, że to nie kwestia emerytur, a przynajmniej nie kwestia tych najniższych emerytur leżała u podłoża tej propozycji. U jej podłoża leżała sprawa środków na inwestycje. Wspomniałem już o tym, że ta wspominana waloryzacja, o te 2 tysiące 700 zł, jest rozdęta do niemożliwości i że po prostu tak nie wolno mamić ludzi. A jeżeli chodzi o same środki inwestycyjne, to w ustawie jest powiedziane, że fundusze inwestycyjne powinny co najmniej 40% środków przeznaczać na akcje spółek notowanych w WIG20. A wiemy, co to jest WIG20 – to są przede wszystkim spółki państwowe, czyli to do nich będzie kierowany dopływ tych pieniędzy. Gdyby było pełne zaufanie do tego, że spółki te są obsadzane ludźmi kompetentnymi, że nie są poddawane presji rządu, żeby realizować pewne zadania rządowe, nawet jeżeli to się nie opłaca, to jeszcze pół biedy. No ale dzisiaj mamy taką sytuację, że spółki państwowe np. dofinansowują górnictwo, pośrednio, ale to robią, czy np. samochód elektryczny, ten fantom wymyślony przez pana premiera, czy inne pomysły, typu ten prom nieszczęsny, którego stępka rdzewieje tam gdzieś na pochylni „Wulkan” w Szczecinie, czy jakaś Luxtorpeda. Jest Państwowy Fundusz Rozwoju, który co i raz coś kupuje. Ostatnio w prezencie panu prezesowi kupił kolejkę. Tak więc rzecz polega na tym, że efektywność tych inwestycji może się okazać niska. Nie ma tutaj żadnej gwarancji, że będzie inaczej.
Dalej. Fundusze prywatne, ale i te związane z państwowymi firmami, z bankami itd. będą inwestowały w akcje. Dobrze. Jaka jest gwarancja dla tego przyszłego emeryta, który tam odkłada, że będą to inwestycje rozumne? W tej chwili już pomijam naciski państwa w tym względzie, tylko skupiam się na tym, czy będą to inwestycje rozumne. Ja obserwowałem inwestycje naszych funduszy inwestycyjnych – nie będę wymieniał nazw oczywiście – i to, jak one inwestowały. Otóż, nie wiem, chyba po prostu eksperymentowały. Mają określoną opłatę od aktywów, 0,5%, i to zawsze wezmą. Pozostaje oczywiście 0,1%, jeżeli dobrze będą inwestować. No, ale jak będą źle inwestować, to będą miały 0,5%. Niestety, jak obserwowałem tamte fundusze, to zauważyłem, że bardzo często ci pracownicy, którzy mieli tam powierzone określone działki, zwyczajnie sobie eksperymentowali. Ja wiem, że w tej ustawie są pewne zabezpieczenia, że jest pewien procent na to, pewien procent na to, ale w tych granicach można jeszcze wykazać się niekompetencją. I teraz pytanie brzmi: jakie jest tutaj zabezpieczenie? Bo przecież te fundusze będą obracały pieniędzmi określonej grupy przyszłych emerytów. Gdyby znalazły się tu takie zabezpieczenia, że w przypadku negatywnego wyniku towarzystwa muszą dołożyć, że muszą po prostu, do pewnego stopnia przynajmniej, wyrównać tę stratę, no to może byłaby jakaś gwarancja, ale tak niestety nie jest.
I wreszcie, żeby jeszcze potwierdzić to, co mówiłem o inwestowaniu tych środków w inwestycje, na których zależy rządowi, a co niekoniecznie musi być rentowne… Przeczytałem, dowiedziałem się, że np. jest problem z elektrownią Ostrołęka C. To jest elektrownia węglowa. Banki nie chcą tego kredytować, są z tym problemy. Ministerstwo Energetyki stwierdziło, była taka wypowiedź, że zapewne uda się to zrobić za pomocą właśnie tych funduszy emerytalnych, które są tworzone przez PGE, przez inne przedsiębiorstwa energetyczne. I to budzi niepokój. I to niestety nie zostało rozstrzygnięte i nie ma tutaj bezpieczników. Dlatego, podkreślam, byłem za tego typu rozwiązaniem, już dawno, co cytowałem, i szereg rozwiązań w tej ustawie jest dobrych… Miejmy nadzieję, że te zagrożenia, o których tutaj mówię, nie wystąpią. Na pewno będziemy to wszyscy bacznie obserwować, ale szkoda, że nie usunięto ich od razu.
Druga rzecz. Jeszcze raz apeluję: proszę nie manipulować danymi, nie oszukiwać obywateli, nie obiecywać im gruszek na wierzbie. Dziękuję.
Źródło: Senat
Powrót do "Wystąpienia" / Do góry