Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 16.05.03 / Powrót

Zanim gajowy zainterweniuje - "Trybuna"

Z Markiem Borowskim, marszałkiem Sejmu, rozmawia Mariusz Nowik

Jedna z ekspertyz zlecona przez sejmową komisję śledczą badającą sprawę Rywina może kosztować prokuraturę apelacyjną 197 tys. zł. Tymczasem rocznie może ona wydać na ekspertyzy tylko 200 tys. zł. Kto za to zapłaci?
- Niestety, musi płacić rząd. Sejm na pewno nie zapłaci. To jest jeden z tych problemów, które muszą być przedyskutowane po zakończeniu prac komisji. Powiedziałem jasno, że nowe komisje mogą być powoływane dopiero, gdy ta skończy pracę i kiedy przedyskutujemy wnioski z jej pracy. Otóż jeden z wniosków dotyczy kosztów. Ta komisja może zlecać różne rzeczy zupełnie nie oglądając się na koszty, a niektóre z tych zleceń są niezwykle drogie. Więc trzeba się nad tym zastanowić wspólnie z rządem. Bo jeśli takie komisje miałyby działać w przyszłości, kwestia finansowania ich działalności musi być w jakiś sposób uregulowana. Komisja śledcza to powinien być ewenement. Coś co jest powoływane w bardzo szczególnych warunkach.

Teraz mówi się o powołaniu kilku nowych komisji...
- Niestety, w tej chwili zapanowała moda na komisje. Zgłoszenia sypią się jak z rękawa. Politycy uważają po prostu, że jeżeli ich zdaniem jakaś sprawa jest niewyjaśniona, to trzeba powołać komisję śledczą. Niech ona to wyjaśni. Nic bardziej błędnego. Przede wszystkim musimy zadbać o to, by prawidłowo pracowały organy ścigania: policja, prokuratura i sąd. Na tym trzeba się skupić. Oczywiście możemy interesować się ich pracą w konkretnej sprawie, możemy przepytywać na tę okoliczność ministra sprawiedliwości, prokuratora krajowego, komendanta policji. A komisja śledcza to jest przypadek, który może pojawiać się raz na kilka lat, w bardzo specyficznych warunkach. Przyjęcie innego założenia będzie nas prowadziło do przekształcenia Sejmu w zupełnie inne ciało, do ograniczenia jego działalności ustawodawczej i kontrolnej w innych dziedzinach i co gorsza, wyjaśnianie tych spraw przez niefachowych posłów na pewno nie będzie lepsze niż przez prokuraturę. To jest złudzenie.

To znaczy, że nie bardzo Pan wierzy w sukces pracującej obecnie komisji?
- Nie sądzę, by wyjaśniła, kto stał za Rywinem, dopóki sam Rywin tego nie powie. Ktoś może mówić, że rozmawiał z tym, rozmawiał z tamtym. Ten drugi mówi, że nie i to jest nie do udowodnienia. Może być tylko przedmiotem spekulacji. Może coś się nagle w tej sprawie odmieni i wyjaśni, ale nie wygląda na to. Jeśli się czegoś dowiemy, to dopiero przed sądem. Nie znaczy to, że działalność komisji nie ma sensu. Dowiadujemy się o pewnych mechanizmach sprawowania władzy, które mogą być przedmiotem krytyki. Z drugiej jednak strony - czego też nie można pomijać - niektórzy członkowie komisji wykorzystują przesłuchania nie tyle do wyjaśnienia sprawy, ile do pognębienia lub oczernienia przeciwników politycznych.

Skąd się bierze ta moda na komisje?
- Rzeczywiście, wniosków o komisje śledcze ci u nas dostatek. Posłowie dostrzegli w nich wygodny oręż do walki politycznej, a niektórzy także do autoreklamy. Jeśli ulegniemy tej modzie, Sejm zamieni się w prokuraturę, do tego nieprofesjonalną. W końcu, jak w znanej anegdocie, przyjdzie gajowy i wszystkich rozpędzi. Marszałek Sejmu ma wiele zadań, a jedno z nich polega właśnie na tym, aby gajowy nie miał powodu do interwencji.

Dziękuję za rozmowę.

Źródło: www.trybuna.com.pl

Powrót do "Wywiady" / Do góry