Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 21.07.03 / Powrót

Poranek w Toku - Radio TOK FM

JANINA PARADOWSKA: Janina Paradowska, witam marszałka sejmu, pana Marka Borowskiego. Dzień dobry, panie marszałku.

MAREK BOROWSKI: Dzień dobry pani i dzień dobry państwu.

JANINA PARADOWSKA: W najbliższym numerze "Polityki" zamieścimy taki tradycyjny nasz ranking najlepszych i najgorszych posłów.

MAREK BOROWSKI: Wszyscy posłowie czekają, jak znam życie.

JANINA PARADOWSKA: Jak pan sądzi, kto wygrał w tym roku?

MAREK BOROWSKI: A kiedy był robiony?

JANINA PARADOWSKA: Był robiony w ostatnich dwóch tygodniach. Typowało dziesięciu dziennikarzy.

MAREK BOROWSKI: No to zaryzykuje, że pewnie Rokita.

JANINA PARADOWSKA: Dobrze, to ryzyko było niewielkie, powiedziałabym. Rzeczywiście, sejm postrzegany jest w tej chwili głównie poprzez komisję śledczą i o najgorszych chyba nieb będę mówiła...

MAREK BOROWSKI: No dobrze, może pani pytać, a ja nie odpowiem.

JANINA PARADOWSKA: No właśnie, też tak sobie pomyślałam...

MAREK BOROWSKI: Ale nie wykluczam, gdyby komisja śledcza też wywarła swoje piętno...

JANINA PARADOWSKA: Komisja śledcza wywarła swoje piętno, Renata Beger i Anita Błochowiak, co wydaje mi się trochę niezasłużenie, ale to jest tak, że pionowe korytarze pozostały taką kalką, która do pani posłanki Błochowiak jakoś przylgnęła i widocznie koledzy to głównie zapamiętali. Premier Leszek Miller powiedział przed chwilą w Polskim Radiu, że rząd wycofa z sejmu ustawę o radiofonii i telewizji w związku ze śledztwem, które już się toczy. Komisja śledcza dodatkowy wniosek tutaj sformułowana, czyli spada panu jeden problem.

MAREK BOROWSKI: Niewątpliwie, tak. Premier wyciągnął wnioski z tej atmosfery, która narastała wokół ustawy. Myślę, że wziął także pod uwagę tę argumentację, która spowodowała, że ja z kolei skierowałem prośby o opinię, bo one się opierały na pewnej argumentacji i oznaczały przedłużenie prac. I w tej sytuacji, biorąc pod uwagę, że tam są przepisy bardzo istotne, z punktu widzenia naszego członkostwa w Unii Europejskiej, premier rozpatrując dwa warianty, znaczy trzeba poczekać na zakończenie prac komisji śledczej, no i ewentualnie, gdyby uwagi Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji były na tyle istotne, że trzeba by jeszcze ponownie otwierać ten projekt, co jest możliwe zgodnie z regulaminem, to wówczas czas ten by się zbytnio przedłużył i może lepiej zaproponować projekt nowy, znaczy może nie tyle nowy, bo tam będą na pewno przepisy znane, tylko stworzony już w innych warunkach, jakby uwolniony od tego grzechu pierworodnego, jaki na nim ciąży.

JANINA PARADOWSKA: Czyli wracamy do tego pomysłu, który opozycja forsowała od dawna, że potrzebna jest mała nowelizacja dostosowująca do prawa europejskiego i porządnie napisana ustawa. Tak to będzie, panie marszałku?

MAREK BOROWSKI: Tego nie wiem dlatego, że opozycja rzeczywiście proponowała bardzo zawęzić ten projekt, czy rząd przyjmie tę wersję, czy przyjmie wersję jednak trochę szerszą, to tego nie umiem powiedzieć.

JANINA PARADOWSKA: A za czym pan by się opowiadał?

MAREK BOROWSKI: Ja myślę, że tam są pewne przepisy, które były istotne dla uporządkowania nie tylko tzw. rynku medialnego w kontekście wejścia Polski do Unii Europejskiej, ale także takie przepisy, które były związane z funkcjonowaniem np. telewizji publicznej. Kwestia, powiedzmy sobie, koncesjonowania razem z pewnym wykazem zadań, które telewizja publiczna ma do spełnienia w ramach tzw. misji, była przepisem bardzo istotnym. Proszę zwrócić uwagę, że w tej chwili sytuacja jest taka, że telewizja pobiera pieniądze z abonamentu, ma tzw. zadania misyjne, ale właściwie na czym one polegają, to jest tylko przedmiotem dyskusji. Nie jest to przedmiotem żadnego zapisu, powiedziałbym, żadnego zadania, nałożonego przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, więc to jest przepis istotny. Trzeba by się zastanowić mimo wszystko, co dalej z archiwami, dlatego, że wszyscy chcą korzystać z tych archiwów, natomiast nikt nie chce wyłożyć pieniędzy, żeby te archiwa uporządkować, a to konkretnie oznacza przenieść na materiał cyfrowy, dlatego, że inaczej one po prostu ulegną zniszczeniu. To jest na przykład druga grupa. Trzecia grupa to są kanały tematyczne w telewizji publicznej. Ja jestem wielkim zwolennikiem kanałów tematycznych. Ja czekam na to, żeby się pojawił np. kanał muzyczny, czy kanał sportowy.

JANINA PARADOWSKA: Twórcy czekają na kanał wysokiej kultury, jak mówią...

MAREK BOROWSKI: To jest przedmiotem oczywiście różnych tam gry grup interesów, no ale, powiem szczerze, to mnie mało interesuje. Jako widz, po prostu chciałbym, żeby takie były. Także, ja myślę, że tam się może jeszcze znaleźć parę przepisów, które wybiegają poza taką ściśle określoną problematykę europejską. Oczywiście pozostaje kontrowersyjny artykuł 36 dotyczący przepisu antykoncentracyjnego. Nie wiem, to już rząd musi ściśle rozpatrzyć tę kwestię.
JANINA PARADOWSKA: Ale też pozostaje bardzo ważna kwestia uregulowania ściągalności abonamentu. Wcześniejsze ekspertyzy, o które pan prosił, jeszcze w toku prac nad ustawą, w tych wcześniejszych ekspertyzach, kwestie innego uregulowania ściągalności abonamentu zostały zakwestionowane. I co, ta sprawa leży odłogiem, w tej chwili?

MAREK BOROWSKI: No właśnie tutaj pani trafiła w czuły punkt tej ustawy dlatego, że jednym z najważniejszych elementów tej ustawy była zmiana przepisów dotyczących abonamentu tak, aby wpływy z tego abonamentu były zbliżone do maksymalnie możliwych. Ale ta konstrukcja, którą tam zaproponowano, została zgodnie zakwestionowana przez prawników. Została w związku z tym przez komisję kultury usunięta, ale od tamtego czasu minęły cztery miesiące i powiem szczerze: ja się spodziewałem, że jakaś propozycja przyjdzie. Tam z mojej strony były też pewne sugestie...

JANINA PARADOWSKA: To znaczy, propozycja z rządu?

MAREK BOROWSKI: Z rządu, bo tego nikt inny nie opracuje, to sobie trzeba zdać z tego sprawę. To jest trudna sprawa i ona wymaga dobrej współpracy z prawnikami, bardzo starannych zapisów. Ja tam proponowałem pewnych prawników, którzy się nawet, że tak powiem, zgłaszali w tej kwestii i powiem szczerze, ubolewam nad tym, że ten czas nie został na to wykorzystany. Być może rząd już był tak znękany pracą komisji śledczej, że się tym nie zajął.

JANINA PARADOWSKA: A teraz sprawą starachowicką, więc też nie będzie miał czasu, żeby się zająć...

MAREK BOROWSKI: Jednak rząd musi się otrząsnąć. To trzeba jasno powiedzieć. To są bardzo przykre przypadki i na pewno spędzają sen z oczy premierowi i jeszcze paru osobom, ale rząd jest rządem Rzeczypospolitej i musi wykonywać swoje zadania, więc mam nadzieję, że się otrząśnie.

JANINA PARADOWSKA: Prezes Robert Kwiatkowski złożył wniosek o wykluczenie z komisji śledczej trzech posłów, w tym przewodniczącego Nałęcza, Jana Rokitę i Zbigniewa Ziobro. Miał do tego prawo. Czy pana nie rozśmieszyło to, że posłowie oznajmili, że są bezstronni i zagłosowali, że zostaną w komisji, czy tak powinna wyglądać? Ja rozumiem, że mieli do tego prawo, bo tak w tej chwili jest napisana ustawa, ale coś jest chyba nie w porządku w tym sędziowaniu we własnej sprawie?

MAREK BOROWSKI: Ale proszę mi podać jakiś inny sposób na to. To jest coś takiego, jak wniosek o wykluczenie sędziego ze składu sędziowskiego.

JANINA PARADOWSKA: Ale to nie ten sam sędzia głosuje i rozpatruje, tylko inny skład sędziowski.

MAREK BOROWSKI: No zgoda, tylko w sejmie to trudno sobie wyobrazić, że miałoby się to dziać inaczej. To znaczy, po pierwsze, nie byłoby dobrym pomysłem, gdybyśmy powoływali od razu dwie komisje, jedną, która by pracowała, a drugą, która by nadzorowała i w razie czego podejmowałaby takie decyzje. Po drugie, gdyby to miał podejmować cały sejm, no bo jeszcze to można sobie wyobrazić, proszę zwrócić uwagę, że sejm to jest instytucja polityczna. To nie jest sąd niezawisły...

JANINA PARADOWSKA: Nie, jest stronnicza instytucja...

MAREK BOROWSKI: Tylko sam sejm jest stronniczy, jako taki. W związku z tym, jeżeli byłby wniosek o wykluczenie posła Rokity przykładowo ze składu, poseł Rokita jest w opozycji, no i większość sejmowa uznaje, że to bardzo słuszny wniosek i przegłosowuje wykluczenie posła Rokity. Oczywiście prowadzi to do - już nie mówię, że do awantury- ale praktycznie do likwidacji tego ciała, więc to jest może rozwiązanie ułomne, ale chyba lepszego się nie wymyśli i raczej się trzeba zastanowić nad tym, co zrobić, żeby unikać takich sytuacji, w których świadkowie zgłaszają wnioski o wykluczenie nie dlatego, że na samym początku dochodzenia, na przykład, przedstawiają fakty, z których wynika, że dotychczasowa działalność określonego posła stawia pod znakiem zapytania jego bezstronność, tylko dlatego, że zachowanie członka komisji śledczej w trakcie postępowania budzi wątpliwości. Więc, ja myślę, że z tej komisji śledczej będzie w ogóle dużo materiału do analizy albo zmian ustawowych, albo do zmian regulaminowych, albo jedno i drugie, i wreszcie do pewnego rodzaju budowy jednak pewnego obyczaju. Ja powiem szczerze, że ja jestem zwolennikiem tego, żeby członek komisji śledczej stawał się posłem szczególnym. Nie ogólnym, który w dalszym ciągu jest, dokładnie jak poprzednio, tak samo często obecnym w mediach, komentuje własne działania, komentuje działania kolegów, tylko na ten czas musi jednak przywdziać taką togę sędziowską i być bardzo wstrzemięźliwym w wypowiedziach.

JANINA PARADOWSKA: Apele tego typu pojawiały się od początku, ale nikogo to nie powstrzymało, a stało się nawet tak, co mnie już zdziwiło niesłychanie, że już po złożeniu przez prezesa Kwiatkowskiego, widziałam bez przerwy owych posłów w mediach, którzy besztali prezesa za to, że skorzystał ze swojego ustawowego, bądź co bądź, prawa i właściwie już z góry powiedzieli, że nawet ich nie interesował ten materiał, który prezes dostarczył do analizy...

MAREK BOROWSKI: No, tutaj jest tak, że jeden czyn pociąga za sobą drugi, to znaczy, jeżeli już powiedziało się "A" niestety, to znaczy, były różne wypowiedzi, które wskazywały na nabycie jakiegoś przekonania przez posła, członka z komisji, a potem był wniosek o jego wykluczenie, no to później oczywiście dziennikarze przychodzą i pytają się "Co pan na to, panie pośle?". No to pan poseł nie może się odwrócić na pięcie, no więc odpowiada i w ten sposób ten łańcuszek się ciągnie. Trzeba zwrócić uwagę na początek tego łańcuszka, mianowicie jednak na pewien sposób zachowania się i postępowania komisji, przy czym ja uważam, że wniosek prezesa Kwiatkowskiego był...

JANINA PARADOWSKA: Tą symboliczną demonstracją...

MAREK BOROWSKI: Symboliczną demonstracją... Prezes Kwiatkowski przyjął określoną postawę, do której ma prawo, mianowicie, że jest niewinny, że jest niesłusznie oskarżany, i że wszyscy, którzy to czynią, czynią to albo z niewiedzy, albo ze złej woli. I on to demonstruje w różny sposób, między innymi, zgłaszając taki wniosek, ale pozostaje w mocy to, co powiedziałem przynamniej, jeśli chodzi o mój pogląd, mianowicie, że trzeba być bardzo wstrzemięźliwym i... pani mówi "posłowie nie słuchają"... W ogóle poseł powinien się w różnych sprawach powinien zachowywać się w określony sposób, a jak wiemy, nie zawsze się zachowuje.

JANINA PARADOWSKA: Właśnie. Czy powinna pozostać w komisji pani posłanka Beger, jeżeli wpłynie do sejmu wniosek o uchylenie jej immunitetu i sejm ten immunitet uchyli, bądź ona sama chyba nie zrezygnuje, bo to jest też inny problem?

MAREK BOROWSKI: Otóż musi się stać coś, co będzie miało charakter oceny. Samo wpłynięcie wniosku, to jeszcze troszkę za mało. Wniosek jest umotywowany i wniosek służy temu, aby po ewentualnym zdjęciu immunitetu, można było postawić zarzuty. Natomiast, jeżeli sejm podejmie taką decyzję w głosowaniu o uchylenie immunitetu, to znaczy, że jakoś ocenił materiał dowodowy i to by, moim zdaniem, stawiało w trudnej sytuacji panią poseł Beger, jako członka komisji śledczej.

JANINA PARADOWSKA: W tym tygodniu zbiera się sejm. Ostatnio tak się dzieje, że co się zbiera sejm to niebezpieczna dla Polaków pora, coś się musi wydarzyć. Spodziewa się Pan jakiś wielkich wydarzeń bulwersujących opinię publiczną, nowych skandali w tym tygodniu?

MAREK BOROWSKI: Nie, ja przyjmuję założenie, że się nigdy nie spodziewam.

JANINA PARADOWSKA: I wszystko Pana zaskakuje?

MAREK BOROWSKI: Zaskakuje to może za mocno powiedziane, ponieważ gdzieś tam z tyłu głowy oczywiście jestem przygotowany na różne niespodzianki, bo tego życie nauczyło. Natomiast nie spodziewam się w tym sensie, że nie żyję w stałym napięciu i podenerwowaniu, bo to uniemożliwia pracę. Ja zakładam, że w jakimś momencie przyjdzie taki czas, że aczkolwiek w warunkach pewnego politycznego sporu, bo sejm jest takim miejscem, będziemy jednak trochę spokojniej pracować nad konkretnymi rozwiązaniami. Notabene na najbliższych posiedzeniach pojawią się takie projekty, które mam nadzieje trochę zogniskują spór w innym punkcie. Przykładowo nowa ustawa o dochodach samorządów terytorialnych, która ma charakter już pół rewolucyjny, i która co mam nadzieję, skupi posłów różnych opcji.

JANINA PARADOWSKA: Więcej pieniędzy dla samorządów?

MAREK BOROWSKI: To jest kwestia nie tylko więcej pieniędzy, bo tam co prawda zakłada się trochę więcej pieniędzy ze względu na Unię Europejską, ale tam jest przede wszystkim zasadnicza zmiana jeśli chodzi o udział dochodów własnych w porównaniu z dochodami zewnętrznymi, typ subwencja, czyli dotacja i udział w podatkach rośnie, co oznacza że będzie więcej zależało od inicjatywy lokalnej samorządu. Jeśli będzie przyciągał przedsiębiorców, inwestorów to będzie na tym zarabiał nie tylko w ten sposób, że będą tam miejsca pracy, ale będzie zarabiał materialnie, ponieważ będzie miał większe wpływy do kasy.

JANINA PARADOWSKA: To ja widzę panie marszałku, że jest pan wielkim optymistą sądząc, że to zogniskuje zainteresowanie, ja wątpię...

MAREK BOROWSKI: Pani redaktor, mój optymizm wynika z faktu, że ja musze stale dążyć do tego żeby sejm wykonywał swoją podstawową pracę, swoje podstawowe zadanie.

JANINA PARADOWSKA: No właśnie, żeby wykonywał. To kiedy dokona wyboru nowego członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji?

MAREK BOROWSKI: Na tym posiedzeniu.

JANINA PARADOWSKA: A nowego członka Rady Polityki Pieniężnej?

MAREK BOROWSKI: Tutaj mamy terminy pewne. Mianowicie kandydatów, zgodnie z ustawą, zgłasza się w ciągu 21 dni, a potem postawić na sejmie. Ten punkt można włączyć można po kolejnych siedmiu dniach, co oznacza, że już wkraczamy w sierpień, przy najlepszej woli, zatem wybór będzie dokonany...

JANINA PARADOWSKA: Będzie we wrześniu?

MAREK BOROWSKI: W sierpniu, bo my zaczynamy w sierpniu, tylko w końcu sierpnia.

JANINA PARADOWSKA: A czy dobrym pomysłem jest, żeby Grzegorz Kołodko został członkiem Rady Polityki Pieniężnej? Polskie Stronnictwo Ludowe zapowiada, że będzie trwać wiernie przy profesorze Kołodce?

MAREK BOROWSKI: Myślę, że jest to jeden z kandydatów, który może być brany pod uwagę.

JANINA PARADOWSKA: A sądzi pan, że dla ogólnej sytuacji, w momencie kiedy rząd zaczyna porozumiewać się z Radą Polityki Pieniężnej, z Narodowym Bankiem Polskim, tego typu wybór nie rozpoczęciem nowej wojny?

MAREK BOROWSKI: Nie chciałbym tego kwalifikować w takich kategoriach. Rada Polityki Pieniężnej to jest w sumie dziesięciu ludzi, przypominam.

JANINA PARADOWSKA: No czasem profesor za dziesięciu ludzi wystarczy, musi pan przyznać, panie marszałku.

MAREK BOROWSKI: No zdarzało się rzeczywiście , ale myślę że w Radzie Polityki Pieniężnej nie da się zadecydować za pozostałych dziewięciu. Tam są też indywidualności. Wymienię na przykład członka Rady Polityki Pieniężnej, z całym szacunkiem pana Grabowskiego...

JANINA PARADOWSKA: To byłyby fascynujące pojedynki... Grabowski - Kołodko.

MAREK BOROWSKI: No więc ja bym proponował nie dramatyzować tego wyboru, to jest ciało zbiorowe.

JANINA PARADOWSKA: Panie marszałku czy zamierza pan kandydować na prezydenta za dwa lata? Pana taki dystans do Sojuszu Lewicy Demokratycznej, widoczny na ostatnim kongresie, skłonił część komentatorów do rozważań.

MAREK BOROWSKI: No właśnie patrzę na zegarek, bo tak rozmawiamy i rozmawiamy i mnie pani nie zapytała..

JANINA PARADOWSKA: I nie padło to pytanie?

MAREK BOROWSKI: No, ale nie zawiodłem się.

JANINA PARADOWSKA: Widzi pan zdążyłam, jednak zdążyłam.

MAREK BOROWSKI: Przede wszystkim absolutnie nie zgadzam się z tym, co pani powiedziała. Nie ma żadnego dystansu do Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Ja przed kongresem byłem aktywny, i na kongresie byłem aktywny, zgłaszałem propozycje. Nie wypada mi samemu ich oceniać...

JANINA PARADOWSKA: To ja ocenię, że to były propozycje ciekawe...

MAREK BOROWSKI: Dziękuję bardzo.

JANINA PARADOWSKA: Dotyczące między innymi zmniejszenia liczebności, sposobu podejmowania decyzji, sposobu prowadzenia dyskusji wewnętrznej. Wszystkie przepadły?

MAREK BOROWSKI: No przepadły, nad czym ubolewam, więc żadnego dystansu tu nie było, bo dystans polegałby na tym, że ja bym, że tak powiem całą kampanię spędził gdzieś na plaży i następnie przyjechał na kongres, założył nogę na nogę i z ironicznym uśmiechem sobie słuchał, więc tak nie było. Przeciwnie, bardzo mi zależało na tym, żeby zacząć odmieniać to oblicze Sojuszu Lewicy Demokratycznej i swoje doświadczenia chciałem jakoś przekazać, także to dementuję, bo to może jest sugestia nieprawdziwa. Natomiast co do pani zasadniczego pytania, ja mam na to jedną odpowiedź i ona nie zmienia się od miesięcy. Mianowicie, że dzisiaj każdy z działaczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który albo myśli o tym, żeby tam może kiedyś kandydować, albo przychodzą do niego i mówią mu żeby pomyślał, to powinien przede wszystkim zastanowić się, co on przez te dwa lata zrobi, ale nie jako kandydat na prezydenta, ale na swojej funkcji po prostu, bo Sojusz Lewicy Demokratycznej nie jest w komfortowej sytuacji, jak wiemy. To jest język że tak powiem dość łagodny i rząd jest w trudnej sytuacji jeśli chodzi o poparcie społeczne, ale jednocześnie ma wielkie zadanie do wykonania. SLD jako partia ma przed sobą sporą pracę do wykonania i w tej sytuacji na tym trzeba się skupić przede wszystkim i udowodnić społeczeństwu, bo polityk jest do udowadniania czegoś społeczeństwu, że po coś jest, że ten wybór z 2001 roku, mimo że dzisiaj dla wielu może się wydawać chybiony, że jednak chybiony nie był. I to jest także dla mnie zadanie, jako marszałka...

JANINA PARADOWSKA: Ale to udowadnianie ciężko idzie, musi pan przyznać. Po kongresie wydawało się, że coś się odmieni i nic się nie odmieniło. Przeczytałam ostatnio, że Barbara Blida mówi, że premier Miller nie jest dobrym premierem, że właściwie powinien się zająć partią. Czy to jest tak, że w SLD tylko dwie kobiety, Sierakowska i Blida, mają odwagę mówić to, co podziela znaczna część społeczeństwa?

MAREK BOROWSKI: Kończąc poprzedni wątek... jako marszałek sejmu, przyzna pani, że mam sporo roboty?

JANINA PARADOWSKA: No, nie da się ukryć...

MAREK BOROWSKI: Tę robotę trzeba wykonać jak najlepiej, z pożytkiem dla tej instytucji, społeczeństwa i państwa, i naprawdę na tym trzeba się skupić i gdybym w tej chwili zaczął, jak to się mówi, kombinować, jak tu się ustawić, chociaż niektórzy tak piszą, oczywiście, jak tu się ustawić pod przyszłą prezydenturę, to po prostu przepadłbym w opinii publicznej, która ocenia przecież mnie dzisiaj jako marszałka sejmu, a nie jako kandydata na prezydenta.

JANINA PARADOWSKA: A o tych dwóch kobietach i o tej odwadze? Jak pan sądzi? Premier Miller dotrwa do końca kadencji na stanowisku premiera, czy pan też by podzielił pogląd pań, że coś się tutaj powinno się zmienić?

MAREK BOROWSKI: Krytyczne opinie wypowiadane były przez różne osoby. Oczywiście, niektóre były bardzo radykalne, inne może mniej radykalne, za to bardziej pogłębione. Ja uważam, że to nie jest tak, że w jakimś momencie można przesądzić definitywnie i powiedzieć "Nie, to już nic nie wyjdzie, w ogóle jesteśmy skazani na niepowodzenie". Myślę, że taka sytuacja bardzo rzadko występuje. Oczywiście, polityk może się poddać, powiedzieć "Dobra, to ja w ogóle rezygnuję z polityki, odchodzę i idę do biznesu albo gdziekolwiek indziej, albo na emeryturę", ale jeżeli tego nie chce zrobić, to za każdym razem musi udowadniać, że ma koncepcję, że ma pomysł, że wyciąga wnioski z przeszłości, z błędów itd. Rząd z Leszkiem Millerem na czele, w tej chwili, poza tym uwikłaniem w te różne sprawy, typu sprawa Rywina, czy sprawa starachowicka, czy od czasu do czasu, po tej linii partyjnej, wybuchające różne aferki pomniejsze, ma do wykonania w tej chwili niezwykle istotne zadanie. I znowu się powtórzę, bo to jest temat, który od paru miesięcy jest, można powiedzieć, na tapecie, czyli kwestie budżetu na rok przyszły i do tego dopasowanych zmian w finansach państwa, właśnie reformy samorządowej, zmian w podatkach, przygotowania Polski do członkostwa, co wymaga szybkich decyzji w różnych dziedzinach i stałego nadzoru. I moja rada dla moich kolegów, wtedy kiedy rozmawiamy na ten temat, jest: "Panie i panowie, róbcie to, co do Was należy, jak najlepiej i nie myślcie o tym, czy naród od razu zmieni zdanie, czy może trzeba będzie trochę poczekać.

JANINA PARADOWSKA: I tym apelem marszałka sejmu kończymy rozmowę z Markiem Borowskim. Dziękuję, panie marszałku.

MAREK BOROWSKI: Dziękuję bardzo.

Źródło: www.gazeta.pl

Powrót do "Wywiady" / Do góry