Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 30.08.04 / Powrót

Giertycha poprzemy, kiedy Belka nie dostanie wotum zaufania - Radio TOK FM

Janina Paradowska: Czy politycy mają czas na oglądanie olimpiady?

Marek Borowski: Ja myślę, że tak.

Janina Paradowska: Pan oglądał trochę.

Marek Borowski: Zresztą olimpiada trwała akurat w okresie przerwy w Sejmie. Oglądałem, nie byłem przyklejony do telewizora, to bym przesadził, może po części dlatego, iż Polacy nie odgrywali, mówiąc delikatnie, dominującej roli na olimpiadzie. A zawsze dobre występy Polaków przyciągają jednak do ekranu. Ale oglądałem i chcę powiedzieć, że jak już człowiek usiądzie i zacznie oglądać, to nawet jak nie ma tam Polaka, to jednak to wciąga. ten klimat olimpiady jest wspaniały.

Janina Paradowska: Klimat jest fantastyczny. Ale jakie wnioski z tego, że Polski występ najgorszy od 56 lat, jak mówią specjaliści? Czy naprawdę musimy przegrywać z Rumunią, Ukrainą?

Marek Borowski: Tak wymieniła pani dwa kraje, które od dawna osiągały wyniki porównywalne. Ukraina jest krajem pięćdziesięciomilionowym o dużych tradycjach sportowych jeszcze z czasów Związku Radzieckiego, więc tutaj to akurat myślę, że nie wstyd. Natomiast ja myślę, że to, co się w sporcie w Polsce dzieje, a zwłaszcza jeśli chodzi o wyniki olimpijskie, które wymagają długoletnich przygotowań, to to jest efekt tego, co się w ogóle w Polsce działo w ostatnich latach, spadek aktywności gospodarczej, zniechęcenie ludzi, odwracanie się od spraw publicznych, mało pieniędzy na różne rzeczy, spadek takiej zapobiegliwości i odpowiedzialności i to, co widzieliśmy na olimpiadzie, to było taką kulminacją tego wszystkiego.

Janina Paradowska: Nie, to był wie pan, taki smutek, brak profesjonalizmu...

Marek Borowski: Absolutnie...

Janina Paradowska: ...a to jakaś szmatka.

Marek Borowski. Tu nie wrzucono kapoków to łodzi, tam zważono kajak na jakiejś starej wadze.

Janina Paradowska: No więc właśnie. To nie jest sprawa biednego kraju i braku pieniędzy.

Marek Borowski: Nie, nie, ja mówię o pewnym klimacie, który się w Polsce wytworzył i on przeszedł na sport również. To po pierwsze. Po drugie jednak i pieniądze, bo trzeba powiedzieć, że przygotowanie sportowców w wielu dyscyplinach wymaga bardzo takiej długofalowej pracy i wymagającej pieniędzy dobrze, że tak powiem, ulokowanych. W sumie oczywiście te przypadki, które świadczyły o nieodpowiedzialności działaczy, o jakimś "tumiwisizmie", mam nadzieję, że będą rozliczone i jakieś głowy polecą, bo to po prostu było żenujące, kiedy dowiadywaliśmy się o tego rodzaju zaniedbaniach, tym bardziej, że one marnowały często wieloletni wysiłek tego zawodnika, który, zresztą każdy kto się trochę sportem interesuje, to wie , że to jest katorżnicza praca przez dwa, trzy lata, a potem się okazuje, że ktoś, że tak powiem, nie wrzucił jakiejś szmatki czy właśnie ją wyjął.

Janina Paradowska: Także myśli pan, że potrzebne nam są jakieś solidne rozliczenia wreszcie?

Marek Borowski:: Myślę, że tu w Polsce, w wielu dziedzinach potrzebne są solidne rozliczenia i sport jest częścią naszego życia i one są tu też potrzebne. Ale jednocześnie chciałem, że tak powiem uchylić kapelusza przed tymi wszystkimi naszymi sportowcami, którzy zdobyli medale, którzy poprawili swoje najlepsze wyniki życiowe. To jest ich wielki sukces no i dla nas oczywiście ogromna przyjemność. I znowu będę miał problem pod koniec roku, kiedy będziemy wybierali najlepszego sportowca, czy Otylia, czy Korzeniowski.

Janina Paradowska: Myślę, że chyba jednak Otylia. W końcu co trzy medale, to trzy medale. Ale to już będzie pana wybór. "Czysta kartoteka" to nazwa nowej akcji Socjaldemokracji Polskiej. Informujemy dzisiaj o niej od rana w "Poranku". Chcą państwo doprowadzić do zmiany konstytucji, która uniemożliwiłaby zasiadanie w Sejmie osobom skazanym.

Marek Borowski: Tak, to jest temat, można powiedzieć, znany jest nie od tej chwili.

Janina Paradowska: Nie jest nowy. Właśnie nie wiem, dlaczego trzeba zbierania podpisów. Nie wystarczy zebrać podpisów w Sejmie, żeby taką zmianę w konstytucji wprowadzić?

Marek Borowski: Jakoś ciężko idzie zbieranie podpisów w Sejmie, nie bardzo umiem to sobie wytłumaczyć. Jest tak, że dla zmiany konstytucji potrzeba dziewięćdziesięciu dwóch podpisów, to znaczy dla wniosku o zmianę konstytucji. Dla zmiany konstytucji trzeba 2/3 głosów. I u nas od pewnego czasu, już nie wiem, od roku czy nawet dłużej, wtedy, gdy mówi się o sprawach, co do których nawet większość się zgadza, ale wymagających zmiany w konstytucji, to wówczas pojawiają się głosy "no tak, ale to otworzy worek z propozycjami, tu będzie cała masa innych propozycji, nic z tego nie będzie, lepiej tego nie ruszać." Tego rodzaju podejście powoduje, że w sprawach absolutnie koniecznych, z którymi nie można czekać, nic się nie będzie działo. I my zwróciliśmy się, składając nasze propozycje ustawowe w tej sprawie jeszcze półtora miesiąca temu, do wszystkich klubów z prośbą, żeby wsparły to działanie.

Janina Paradowska: I nie udało się zebrać 92 podpisów przy takiej powszechnie deklarowanej woli?

Marek Borowski: Nie, po prostu nie było odpowiedzi. W polskiej polityce obowiązuje zasada "co moje, to nie rusz, do innego się nie przyłączam, zbieram punkty, procenty" i tak dalej. To jest fatalny stan. My zadeklarowaliśmy, mówię o Socjaldemokracji, że jeśli inne ugrupowanie wyjdzie z propozycją sensowną, z która my akurat nie wyszliśmy, to my ją poprzemy i my nie będziemy mieli zahamowań, że to inny wyszedł, że może to on zbierze na tym jakieś punkty. Ale jednocześnie jeśli my występujemy z taką inicjatywą, to liczymy na to, że kto inny się przyłączy, jeśli też tak uważa. Otóż w tej sprawie niby wszyscy tak uważają, czy prawie wszyscy, powiedzmy sobie.

Janina Paradowska: Samoobrona tak nie uważa.

Marek Borowski: Samoobrona ma pewne problemy, ponieważ tam rzeczywiście jest parę spraw trudnych, ale większość się do tego przychyla. No więc zdawałoby się, można by zebrać te podpisy dość łatwo. Okazuje się, że każdy jakby chciałby być tutaj liderem w tej sprawie, to on będzie to zmieniał i tak dalej. Ponadto niektórzy uważają, że tu nie trzeba zmieniać konstytucji i że wystarczy wrzucić ustawę. W tej sprawie są ekspertyzy dosyć jasne, zresztą ja myślę, że każdy nawet świetnie obeznany z prawem wie, że nie można ograniczać prawa wybieralności, to znaczy czy ja mogę kandydować do Sejmu, nie można ograniczyć zwykłą ustawą w ten sposób, że się powie na przykład, że bo ja wiem, osoby, które się charakteryzują tym czy tamtym, nie mogą kandydować.

Janina Paradowska: to kiedy państwo zaczynacie zbierać podpisy?

Marek Borowski: Już zaczęliśmy w sobotę, wczoraj również, to potrwa. Ale ja chcę powiedzieć o czymś tutaj więcej. Bo to nie jest tylko sprawa tej akcji jednej, zbierania tych podpisów, to jest część pewnej naszej szerszej strategii, polegającej na tym, iż na pierwszym miejscu Socjaldemokracja postawiła walkę «starania, zabiegi o różnego rodzaju zmiany, które będą likwidowały patologie w polskim życiu publicznym, które krótko mówiąc będą zmierzały do budowy uczciwego państwa. Uważamy to dzisiaj za kluczową sprawę dla Polski i, co tu dużo gadać, także dla lewicy, która przez ostatnie lata właśnie dopuściła do zawłaszczania państwa, do upartyjniania jeszcze większego niż to było za rządów AWS-u.

Janina Paradowska: Rozmawialiśmy o patologiach trapiących nasze państwo, których źródłem były lewicowe rządy.

Marek Borowski: Wcześniej także prawicowych żeby zrównoważyć, lewicowe.

Janina Paradowska: Taka polemika toczy się na ten temat w dzisiejszych gazetach. Zbigniew Siemiątkowski bliższy jest temu, o czym pan mówi, natomiast na naradzie działaczy SLD na Mazowszu, mówiono głównie o tym, że brak "lewicowych" wartości, wrażliwości społecznej, a także podniosły "bełkot" o reformie finansów państwa, jak powiedział pan Zdrojewski, jest przyczyną porażek lewicy. Pan uważa, że plan Hausnera jest przyczyną porażek lewicy?

Marek Borowski: Plan Hausnera na pewno zwolenników rządowi i lewicy nie przysporzył. To nie ulega wątpliwości. Pewne błędy w jego wdrażaniu, nie zwracanie uwagi na zabezpieczenia dla najsłabszych, także zaszkodziły, ale w żadnym razie nie można określić tego jako główną przyczynę, czy w ogóle jakąś przyczynę takiego dramatycznego spadku poparcia. Przypomnę, z 41 do 6-7%, zależy jak tam który sondaż pokazuje. To byłoby głęboko niesłuszne i niesprawiedliwe wobec samego Hausnera, planu i rządu i rządu Leszka Millera, który ten plan usiłował wdrażać. Ten plan był po prostu konieczny. W mojej ocenie i w ocenie SDPL, która notabene dlatego powstała. Główną przyczyną było to, że Sojusz Lewicy Demokratycznej, który doszedł do władzy po rządach AWS-u, które były negatywnie oceniane przez społeczeństwo - w dużym stopniu, czy głównie dlatego, że zaczął się szerzyć nepotyzm, "partyjniactwo", nieprzejrzyste decyzje podejmowane zakulisowo. SLD doszedł do władzy pod hasłami: "Przywróćmy normalność", a potem się okazało, że tej normalności nie ma.

Janina Paradowska: Była normalność w tym sensie, że "partyjniactwo" było zawsze.

Marek Borowski: Było kontynuowane. Gdyby położono dostateczny nacisk na budowę uczciwego państwa, to wszystkie niedogodności związane z wdrażaniem trudnego planu ekonomicznego, spowodowałyby pewien spadek poparcia, ale bardzo wiele ludzi uznałoby, że jest to konieczna cena reform. Ważne jest, że rządzą nami ludzie uczciwi, przekonani do tego, żeby Polskę wyciągnąć z tych kłopotów ekonomicznych. Zbiegły się dwie rzeczy: problemy ekonomiczne i jednocześnie tolerowanie korupcji i afer, zaczął się dramat.

Janina Paradowska: Panie marszałku, pana ugrupowanie dało rządowi Marka Belki te trzy miesiące, do 7 października. W ostatnich dniach czytam różne wypowiedzi, nie bardzo wiadomo, czy my 7 października ten rząd Marka Belki poprzemy, bo on właściwie nie wykonuje całkiem tego, czego my chcemy. Czego nie wykonuje?

Marek Borowski: Przypomnę, że podzieliliśmy nasze postulaty na dwie grupy: oczekiwania z zakresu zwalczania patologii, budowy państwa opartego na zdrowych fundamentach, a druga grupa, to były sprawy z dziedziny polityki społeczno-gospodarczej. Chodziło nam o pewne programy, które by chroniły najsłabszych.

Janina Paradowska: Z czym jest gorzej, z pierwszą czy drugą sprawą?

Marek Borowski: Z pierwszą. To nie znaczy, że jest źle, ale jest gorzej.

Janina Paradowska: To znaczy? Konkretnie o co by chodziło?

Marek Borowski: Oczekujemy na projekt ustawy, nowy projekt ustawy, który by wprowadzał powszechne, przejrzyste konkursy na wszystkie stanowiska w administracji publicznej, zaczynając od rządowej. To jest ponad sto tysięcy stanowisk w Polsce, gdzie do tej pory panuje "wolna amerykanka".

Janina Paradowska: Nie panuje, bo jest ustawa o służbie cywilnej.

Marek Borowski: Ustawa o służbie cywilnej obejmuje tylko wąski fragment. W tej chwili mamy tysiąc pięćset stanowisk objętych służbą cywilną, następnych sześćset się szykuje, bo to wymaga pieniędzy. Jeżeli chodzi o pozostałe stanowiska, to tutaj daje się ogłoszenie, że potrzebny jest ktoś, o odpowiednich kwalifikacjach. Nie wiadomo kto się zgłosił i czy ten, którego powołano ma najlepsze kwalifikacje w porównaniu z tymi, którzy się zgłosili. Projekt ustawy, o który nam chodzi powinien zobowiązywać wszystkie organy np. ministerstwa, agencje, urzędy centralne, urzędy wojewódzkie, inspekcje; do publikowania wszystkich kandydatów, którzy się zgłosili na swoich stronach internetowych z minimalnymi informacjami na ich temat. Po dokonaniu wyboru, opublikowaniu nazwiska tego, którego wybrano z uzasadnieniem. To daje możliwość kontroli społecznej nad tego rodzaju procesem.

Janina Paradowska: Czyli konkursy to jedno, co dalej?

Marek Borowski: Konkursy to jedno, druga sprawa to rady nadzorcze. Tam jest kilka tysięcy miejsc w tej chwili, mówię o spółkach skarbu państwa, które były przydzielane od dawna, nie tylko na zasadzie kompetencji, ale także na zasadzie wywdzięczania się za różnego rodzaju przysługi polityczne. Przypomnę, że za rządów AWS-u był taki słynny pan Kasza, który krążył wokół przewodniczącego Mariana Krzaklewskiego i on rozdzielał te miejsca.

Janina Paradowska: A kto taki przy Leszku Millerze był?

Marek Borowski: Za następnych rządów trudno mi powiedzieć jak to tam było.

Janina Paradowska: To nie zainteresował się pan? Był pan ważnym działaczem SLD. Zastanawiam się, czy kiedyś pan poprosił premiera Millera o to, żeby panu pokazał taką listę osób, które powołuje na członków rad nadzorczych?

Marek Borowski: Nie, nie prosiłem go o taką listę, ale też i sam nie występowałem o nikogo. Natomiast dostrzegałem, że wtedy, kiedy się do mnie zgłaszali różni chętni to jakoś bardzo łatwo przechodzili te kursy, bo tam trzeba było przejść kurs i już byli wykwalifikowanymi członkami można powiedzieć rad nadzorczych. To jest kilka tysięcy stanowisk.

Janina Paradowska: A to jak to Marek Belka ma to zmienić w ciągu tych dwóch miesięcy?

Marek Borowski: Nasza propozycja jest po pierwsze: opublikować te nazwiska wraz z jakąś minimalną informacją i po drugie, że tak powiem, wyeliminować z tych rad nadzorczych wszystkie te osoby, które tych minimalnych warunków kompetencyjnych nie spełniają. Po trzecie w ogóle ograniczyć liczbę miejsc w radach nadzorczych, bo to jest także możliwe ustawowo. Czwarta kwestia to jest sprawa poinformowania opinii publicznej o wszystkich sprawach toczących się w prokuraturze, w które są zamieszani funkcjonariusze publiczni. To są sprawy, które się ciągną już nie miesiącami, a nawet latami. Opinia publiczna ma takie wrażenie, że jeśli jest sprawa, w którą zamieszany jest funkcjonariusz publiczny, to ona już nigdy nie zostanie wyjaśniona. Zawsze będą jakieś przeszkody. Poinformowanie opinii publicznej i jednocześnie poinformowanie jakie działania zamierza podjąć resort, żeby te sprawy zakończyć, albo w jedną, albo w druga stronę, to znaczy albo umorzyć, albo skierować sprawę do sądu, to tylko może w części przywrócić zaufanie obywateli, że coś się w tych sprawach dzieje.

Janina Paradowska: Czyli premier ma ponaglić prokuraturę, tak?

Marek Borowski: Ministra Sprawiedliwości, ale ja myślę, że to raczej Minister Sprawiedliwości musi ponaglić prokuratorów. Tam były jeszcze inne nasze propozycje, mamy także dalszy program działań w tym zakresie. Chcę powiedzieć tak, że premier z tego co mi wiadomo z jego wyjaśnień, podjął działania, ale jeszcze efektów nie ma.

Janina Paradowska: Czyli możemy się spodziewać, że jednak siódmego października zagłosujecie państwo za wotum zaufania dla rządu Marka Belki?

Marek Borowski: Pani redaktor, my stawiamy sprawę jasno, to czasami budzi pewne zdziwienie, ponieważ u nas się przyzwyczajono do tego, że albo się popiera, albo się nie popiera...

Janina Paradowska: Nie, nie, u nas się przyzwyczajono do tego, że jest się za a nawet przeciw panie marszałku.

Marek Borowski: To też, ale w tym przypadku sprawy wyglądają inaczej. Te oczekiwania, warunki, postulaty, czy jak je nazwiemy zostały sformułowane na piśmie, zostały opublikowane. Co miesiąc pojawiamy się przed dziennikarzami, dwukrotnie już to zrobiliśmy i oceniamy wykonanie, po to, żeby nie było wątpliwości, że od tego będzie zależał nasz stosunek do rządu.

Janina Paradowska: A Roman Giertych chce złożyć projekt uchwały o samorozwiązaniu Sejmu, to może Romana Giertycha poprzecie?

Marek Borowski: Romana Giertych poprzemy wtedy, kiedy Marek Belka nie dostanie wotum zaufania.

Janina Paradowska: No ale wtedy to już nie trzeba popierać Romana Giertycha...

Marek Borowski: No nie całkiem, dlatego, że jeżeli Sejm się sam nie rozwiąże mówiąc krótko, to wtedy czeka nas nużący spektakl trzech kroków konstytucyjnych, który prawdopodobnie też do niczego nie doprowadzi.

Janina Paradowska: Czyli wtedy pan uważa, że lepsze jest samorozwiązanie Sejmu?

Marek Borowski: Oczywiście, wtedy lepiej się samorozwiązać.

Janina Paradowska: A widzi pan te trzysta siedem głosów?

Marek Borowski: Ja myślę, że jeżeli rząd Marka Belki wotum zaufania by nie dostał, to znaczy innymi słowy nie miałby poparcia w Sejmie, to już żaden rząd nie będzie miał poparcia w Sejmie. Wtedy nie ma sensu się męczyć i jeszcze przez trzy czy cztery miesiące odbywać tę ceremonię.

Janina Paradowska: A nie sądzi pan, że jest taka możliwość, żeby SLD związało się z PSL, a premierem został Józef Oleksy?

Marek Borowski: Mówiło się o takim wariancie wtedy, kiedy Marek Belka nie dostał pierwszego wotum zaufania. Wiem, że jakieś intensywne poszukiwania trwały, ale muszę powiedzieć, że ja nie bardzo poświęcam czas na analizowanie tego rodzaju możliwości. Dla nas jest istotne to, czy w tych warunkach politycznych, jakie są obecnie, przy rządzie Marka Belki da się wprowadzać do praktyki polskiego życia dobre, potrzebne rozwiązania. Jeżeli się da, to skończmy tę kadencję w przyszłym roku, najlepiej na wiosnę i wprowadźmy tych rozwiązań jak najwięcej, bo tak na marginesie, ja mam pewne obawy, może przesadne, może niesłuszne, czy po wyborach, które zapewne wygrają dzisiejsze ugrupowania opozycyjne i będą się starały stworzyć rząd, czy będą one tak bardzo zainteresowane na przykład systemem konkursowym w administracji rządowej, czy przypadkiem nie naobiecywały już swoim zwolennikom, że takie czy inne miejsca zajmą.

Zresztą jak patrzę dzisiaj na praktyki na przykład w sejmikach wojewódzkich, na różnych stanowiskach, które od sejmików zależą, to widzę, że nepotyzm i partyjniactwo w wykonaniu dzisiejszych partii opozycyjnych kwitnie w najlepsze.

Janina Paradowska: Kwitnie, to jest prawda panie marszałku.

Źródło: TOK FM

Powrót do "Wywiady" / Do góry