Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 20.09.04 / Powrót

Potrzebna przejrzystość w finansach kościoła - "Sygnały Dnia"

Henryk Szrubarz - W studiu Marek Borowski, lider Socjaldemokracji Polskiej. Dzień dobry.

Marek Borowski
- Dzień dobry panom, dzień dobry państwu.

Krzysztof Grzesiowski - Panie marszałku, w sobotę lider SLD Krzysztof Janik poinformował, że senatorowie partii pracują nad projektem ustawy znoszącej Fundusz Kościelny. Przypomnę, że Fundusz powstał w 1950 roku jako rekompensata za dobra Kościoła przejęte przez państwo. Budżet Funduszu jest określanym co roku w ramach budżetu państwa. No i teraz jak zachowa się w tej sytuacji Socjaldemokracja Polska? Pana kolega partyjny Tomasz Nałęcz zapewnił, że partia poprze rozwiązanie Funduszu. A pan?

M.B. - Po pierwsze jak słyszę, że senatorowie pracują nad ustawą znoszącą Fundusz Kościelny, to zastanawiam się, nad czym pracują, bowiem ustawa, która ma znieść Fundusz Kościelny nie wymaga aż takiej pracy. To jest po prostu krótki tekst, który ten Fundusz Kościelny znosi. Więc, jak rozumiem, sprawa nie jest taka prosta i rzeczywiście jest nad czym pracować i nad czym dyskutować. Wydaje mi się, że trzeba troszeczkę obniżyć taki poziom temperatury tej dyskusji, na jakim przebiegała konferencja Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Tu nie chodzi tylko o wypowiedź Krzysztofa Janika. Jak słyszeliśmy z wypowiedzi niektórych czołowych polityków SLD, np. wiceprzewodniczącego SLD pana Napieralskiego, to tam jest dużo nieporozumień. Pan Napieralski na przykład oświadczył publicznie, to znaczy z jego wypowiedzi wynikało, że Fundusz Kościelny służy tylko Kościołowi katolickiemu, co nie jest prawdą - służy także innym kościołom. Również parę innych jego wypowiedzi wskazywało na to, że nie ma dobrej orientacji w tym, jak sprawy wyglądają.

Otóż my uważamy (mówię o Socjaldemokracji Polskiej), że budżet państwa, jeśli świadczy jakieś środki, jakieś pieniądze, na czyjąś rzecz, to dla tych, którzy tego potrzebują. A jeśli to są organizacje pozarządowe, to ich finanse są znane - wiadomo, że nie mają one środków czy też realizują pewien cel, który jest społecznie użyteczny. Jeśli chodzi o Fundusz Kościelny, ma on różne cele. Jeden cel na przykład to jest renowacja zabytkowych kościołów. I ja na przykład uważam, ponieważ kościoły - niezależnie od tego, że są miejscem kultu - są także (zwłaszcza mówię o tych starych kościołach) po prostu zabytkami, w związku z tym to, że państwo łoży na ich remonty na przykład, to jest cel słuszny.

K.G. - Ale o jakiej sumie mówimy, panie marszałku, ile taki Fundusz jest wart?

M.B.
- Cały Fundusz to jest rząd 70 milionów złotych, tak że nie jest to jakaś minimalna kwota. Z tego część przeznaczona na zabytki to jest chyba kilkanaście milionów. I, podkreślam, to powinno być utrzymane. Natomiast reszta to są dwa rodzaje składek. Jedna to są składki emerytalne różnych grup duchownych, a druga składki zdrowotne, o których ostatnio była mowa przy...

K.G. - Też Senat chciał nakazać księżom, by płacili składki zdrowotne.

M.B.
- Tam była poprawka, która znosiła. I to dotyczy, chciałem powiedzieć, wszystkich kościołów, nie tylko Kościoła katolickiego. I teraz główne pytanie jest takie: czy kościoły te, czy ich sytuacja finansowa wynikająca z dochodów, które mają, pozwala im finansować te składki, bo jeżeli tak, to rzeczywiście budżet państwa nie powinien ich finansować, czy też sytuacja jest inna.

K.G. - A pozwala?
M.B.
- A właśnie to jest pytanie, ponieważ na przykład jeżeli chodzi o finanse Kościoła katolickiego, który jest dominującym kościołem, to nie są znane - nie znamy sytuacji finansowej Kościoła katolickiego. Na ten temat toczyła się zresztą wielokrotnie dyskusja i są hierarchowie w Kościele katolickim, którzy uważają, że te finanse powinny być ujawnione. To by niewątpliwie ułatwiło dyskusję. Faktem jest, że Fundusz powstał wtedy, kiedy państwo w 1950 roku odebrało Kościołowi nieruchomości, z których czerpał on pewne korzyści, zamieniło na Fundusz Kościelny. Po 1990 roku Kościół odzyskał te nieruchomości. Z danych, które znam, wynika, że co najmniej w tej samej wielkości, a nawet trochę więcej. Więc być może dochody, które osiąga z tych nieruchomości, są już wystarczające.

K.G. - Nie jest pan jednoznaczny w każdym razie. Nie powie pan: jestem za likwidacją Funduszu?

M.B.
- Nie, ja chcę powiedzieć tak: za likwidacją całości nie, bo tam są pewne elementy, jak powiedziałem, które mają charakter społecznie użyteczny (mówię o renowacji zabytków), natomiast co do pozostałych rzeczy potrzebna jest jednak dyskusja z kościołami (z kościołami, podkreślam, bo sytuacja kościołów jest różna). Wypowiedź biskupa Pieronka, który stwierdził, że ta sprawa jest przedmiotem rozmów z rządem i że on nie jest za tym, żeby utrzymywać stan z 1951 roku, ponieważ to także dla Kościoła nie jest zdrowe, daje - wydaje mi się - pole do tego rodzaju rozmów. Lepiej byłoby, gdyby rząd wypowiedział się, czy prowadzi takie rozmowy, czy nie. W każdym razie jeżeli się taki projekt pojawi, to rozumiem, że dyskusja będzie i wtedy uzyskamy niezbędne informacje.

Henryk Szrubarz - Niedawno w Sygnałach Dnia rzecznik Episkopatu ksiądz Józef Kloch powiedział: Nigdy Kościół nie odzyska wszystkiego, co zostało mu zabrane, to jest po prostu niemożliwe, natomiast nie wszystko odzyskał jeszcze z tego, co zostało zabrane mu z naruszeniem prawa.

M.B.
- Znam to stanowisko. W związku z tym byłoby dobrze, gdyby w tej sprawie przekazane zostały uczciwie pełne dane i pełne informacje, bo w przeciwnym wypadku każdy "hasa" dosyć swobodnie.

K.G. - Domaga się pan przejrzystości, jednym słowem.

M.B.
- Domagam się przejrzystości, uważam, że ona jest tu potrzebna. Zresztą wszędzie jest potrzebna. Zasada powinna być, tak jak powiedziałem, prosta, mianowicie: budżet łoży na te cele, które są społecznie użyteczne i na te organizacje, które realizują takie cele, a nie mają środków...

H.S. - Ale na razie te wszystkie deklaracje są odbierane jako początek walki z Kościołem. Czy pan się zgadza z tym?

M.B.
- Ja nie chcę walczyć ani z Kościołem, ani w ogóle z kimkolwiek. Dzisiaj trzeba walczyć z biedą, z marginalizacją, trzeba walczyć o coś. Natomiast na pewno nie trzeba walczyć z Kościołem, to jest absurd. Niemniej jednak istnieją pewne obszary, które nie są do końca przejrzyste i jasne, także jeśli chodzi o sprawy finansowe na styku państwo - Kościół i te sprawy powinny być wyjaśnione. Są także pewne kwestie podatkowe, na przykład dotyczące darowizn, które nie są jeszcze do końca jasne i też powinny być wyjaśniane. Moim zdaniem jest to w interesie Kościoła, dlatego że w przeciwnym wypadku te sprawy będą stale podnoszone i stale jakaś część społeczeństwa będzie coś podejrzewała. Wyjaśniać to trzeba jednak - podkreślam - w dyskusji z Kościołem, dlatego że jeżeli istnieje pewien system, a Funduszu Kościelny istniał i istnieje wiele lat - i chce się go znieść, to wymaga to dyskusji z tym, kogo to dotyczy. Zachowujmy się w sposób cywilizowany.

Socjaldemokracja Polska stojąc dość pryncypialnie na pewnych pozycjach, mianowicie że budżet nie powinien finansować tych, którzy sami się mogą finansować - mówiąc krótko - jednocześnie uważa, że Kościół jest poważną instytucją w państwie i nie można z zaskoczenia likwidować czegoś, co istnieje wiele lat, nawet jeśli ma się uwagi do tego. To wymaga, podkreślam, dyskusji. Liczę na to, że Kościół, który też częściowo zareagował dosyć ostro w tej sprawie, jednak wyjdzie naprzeciw pewnej potrzebie społecznej przejrzystości.

K.G. - Zapytamy o to arcybiskupa Gocłowskiego, metropolitę gdańskiego, który będzie naszym gościem kwadrans przed godziną dziewiątą. Panie marszałku, pan mówił o tym, z czym lub z kim trzeba walczyć, natomiast Andrzej Celiński, zdaje się, ma już dość walki. Chce odejść z Sejmowej Komisji Śledczej badającej PKN Orlen.

M.B.
- Nic o tym nie wiem.

K.G. - Jak się dowiedzieliśmy, pisze o tym "Gazeta Wyborcza", Andrzej Celiński rozważa, czy demonstracyjnie nie odejść z Komisji Śledczej. Działania niektórych posłów są haniebne - mówi Andrzej Celiński. - Z tym, że jest też jeszcze kwestia tego, że wszystko zależy od decyzji Socjaldemokracji, która mnie desygnowała do pracy w Komisji.

M.B.
- Dobrze, że pan dodał to ostatnie zdanie. Andrzej Celiński reprezentuje tam nie tylko siebie, ale reprezentuje Socjaldemokrację Polską. I nie dziwię mu się, że on czasami jest zniesmaczony różnymi pomysłami, które się tam pojawiają, ale co zrobić? Działamy w takim środowisku, w jakim działamy i w związku z tym każdy ma tutaj swoje obowiązki. I jestem przeciwny temu, żeby występować. Może być taka sytuacja, w której się demonstracyjnie występuje, ponieważ prace idą w takim kierunku, którego nie można firmować, a jak się tam jest, to się w jakiś sposób to firmuje. Na razie, moim zdaniem, taka decyzja byłaby przedwczesna i na pewno będziemy jeszcze na ten temat z Andrzejem Celińskim rozmawiali.

K.G. - Czyli Socjaldemokracja będzie miała wciąż swoje miejsce w Komisji Śledczej bez względu na to, czy Andrzej Celiński będzie, czy nie? Czy może gdyby zrezygnował, to SDPL da spokój?

M.B.
- Andrzej Celiński jest i powinien tam być. Tego typu decyzje, jeśli już, podejmuje się ze względów politycznych; mówi się, dlaczego i wtedy, oczywiście, nikt inny nie wchodzi na to miejsce. Ale ja w tej chwili nie oceniam tak sytuacji, żeby trzeba było podejmować taką decyzję.

H.S. - Marek Borowski, lider Socjaldemokracji Polskiej, gościem Sygnałów Dnia. Dziękuję bardzo.

M.B. - Dziękuję.

Źródło: Polskie Radio

Powrót do "Wywiady" / Do góry