Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 31.03.05 / Powrót

Gość Radia Zet

Marek Borowski:
Dzień dobry pani redaktor, dzień dobry państwu.
Monika Olejnik:
Dlaczego pan odmawia Józefowi Oleksemu ?
Marek Borowski:
Zanim odpowiem na to pytanie, jeśli pani pozwoli, zacznę troszeczkę nietypowo. Wczoraj dotarła do nas wiadomość o śmierci naszego kolegi, posła Marka Olewińskiego, członka Socjaldemokracji Polskiej, ale przede wszystkim posła wielu kadencji, człowieka niezwykle rzetelnego, uczciwego. W dobie, kiedy jest tyle pretensji do posłów o to, że nie wykonują swoich obowiązków tak, jak należy, że zachowują się w sposób nieprzyzwoity, chcę tym bardziej podkreślić to, że Marek Olewiński był posłem wzorowym, posłem rzetelnym, uczciwym i kompetentnym. Jest to wielka strata i dla wyborców, i dla nas, i dla jego kolegów, i całego Sejmu, tą drogą chciałem oddać mu cześć. Dziękuję za umożliwienie mi tego, przepraszam radiosłuchaczy, że nie odpowiadam od razu na pytania, ale wydało mi się to ważne.
Monika Olejnik:
To jest bardzo ważne. Wczoraj Sojusz Lewicy Demokratycznej namawiał SDPL do wspólnych list wyborczych, dlaczego pan odmawia Józefowi Oleksemu ?
Marek Borowski:
Ja muszę powiedzieć, że to już jest chyba jakiś rodzaj molestowania i to powinno być karalne. Wielokrotnie wypowiadaliśmy się na ten temat, nawet Radio Zet puszcza teraz taką zabawną historyjkę o czapli i żurawiu, jak to czapla do żurawia, żuraw do czapli, otóż wierszyk jest bardzo ładny i ładnie to jest wszystko zrobione, ale jest w nim pewna nieścisłość.
Monika Olejnik:
Ja wiem, bo pan nie dzwoni.
Marek Borowski:
No więc właśnie, więc sytuacja wygląda zupełnie inaczej. My określiliśmy nasze warunki rozmów i ewentualnie dojścia do wspólnych list wyborczych. Te warunki przez Sojusz Lewicy Demokratycznej nigdy nie zostały przyjęte, nie są realizowane, w związku z czym...
Monika Olejnik:
O co chodzi ?
Marek Borowski:
O co chodzi ? Ja myślę, że chodzi o to, że dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który nie może uporać się ze swoimi problemami wewnętrznymi jest dzisiaj rzeczą szalenie ważną otrzymanie takiego certyfikatu moralności. SDPL, partia która nie jest uwikłana w żadne afery i która buduje nową, wiarygodną lewicę w Polsce, bardzo by się przydała Sojuszowi jako partner. To zdjęłoby odium z Sojuszu, dałoby jakby taki sygnał, że w Sojuszu już jest wszystko w porządku. Tymczasem w porządku nie jest. To, co powinno się tam stać, nie stało się. Ja już nie chcę o tym ciągle mówić, bo to jest już po prostu nudne.
Monika Olejnik:
Tak, tak, my znamy na pamięć.
Marek Borowski:
Ja mogę tylko zacytować, żeby już nie swoimi słowami, zacytuję więc Włodzimierza Cimoszewicza, bo jak będę cytował kogoś, kto nie jest członkiem Sojuszu Lewicy Demokratycznej, to zawsze to może być stronnicze. Otóż, Włodzimierz Cimoszewicz, nie tak dawno, bo w wywiadzie dla “Faktu” powiedział, że “sytuacja SLD jest katastrofalna, cechuje go niezdolność do dialogu z innymi środowiskami lewicy i z tego punktu widzenia zachowanie ostatniej rady krajowej SLD” - nie tej wczorajszej, tylko tej poprzedniej, gdzie próbowano przyspieszyć posiedzenie rady, dokonanie zmian kierownictwa, to się nie udało - że “zachowanie tej rady krajowej, to dalszy ciąg ucieczki od rzeczywistości” - i dalej – “nie pojmuję dlaczego Oleksy popełnił największy błąd w swojej karierze i został przewodniczącym SLD i nie chodzi o zmianę jednej osoby, a wielu, także na poziomie struktur terenowych”. Czyż trzeba coś do tego więcej dodawać ?
Monika Olejnik:
No, można jeszcze dodać, że Włodzimierz Cimoszewicz mówi, że Sojusz Lewicy Demokratycznej jest przyssany do stołków i dlatego nie chce głosować za samorozwiązaniem parlamentu. A gdyby np. Sojusz zdecydował się na to, że będzie głosował za samorozwiązaniem, czy to by skłoniło SDPL do wspólnych rozmów, czy też nie ?
Marek Borowski:
Nie, no to jest zupełnie inny temat. Samorozwiązanie parlamentu to jest jedna sprawa, to jest ocena możliwości funkcjonowania tego parlamentu i tego rządu...
Monika Olejnik:
Ale to jest też kwestia spełniania obietnic.
Marek Borowski:
Ale Sojuszu, Sojusz składał te obietnice, Sojusz zmienił zdanie, podlega to ocenie wyborców. Natomiast wspólne listy wyborcze to jest coś zupełnie innego, to jest branie wspólnej odpowiedzialności za siebie wzajemnie.
Monika Olejnik:
I pan mówi nie.
Marek Borowski:
Otóż SDPL nie może wziąć odpowiedzialności za SLD w jego obecnym stanie.
Monika Olejnik:
I nic się nie stanie takiego, żeby był wspólny stolik i żeby usiedli przy nim liderzy i Unii Pracy, i SDPL-u, i SLD ?
Marek Borowski:
Nigdy nie można powiedzieć “nigdy”.
Monika Olejnik:
O, to już jest coś, myślę, że to już cieszy uszy Józefa Oleksego.
Marek Borowski:
Niech Józefa Oleksego to nie cieszy, dlatego, że nasze warunki były następujące: po pierwsze, wskazanie, odsunięcie i nieumieszczanie na listach wyborczych, bo to jest najważniejsze, osób, które były odpowiedzialne za afery, nieprawidłowości i bezpośrednio odpowiedzialne za ich tolerowanie i zaniechanie ich wyjaśniania, to się musi stać. Po drugie, to jest kwestia przedstawiania wiarygodnego, konkretnego programu naprawy państwa, w szczególności eliminacji partyjniactwa i korupcji, tego w sojuszu nie ma. I po trzecie, to jest wiarygodne kierownictwo, czyli musi się tam pojawić kierownictwo, które da gwarancje, że te wszystkie zmiany w Sojuszy będą miały miejsce. Ja mogę tylko powtórzyć to, znowu zostanę oskarżony o wtrącanie się w sprawy Sojuszu, więc teraz już naprawdę nic więcej nie powiem.
Monika Olejnik:
A gdyby prezydent Aleksander Kwaśniewski namówił panów do spotkania w pałacu, czy pan przyjdzie na takie spotkanie, czy nie ?
Marek Borowski:
Nic o tym nie wiem, żeby prezydent chciał organizować takie spotkanie.
Monika Olejnik:
Ale gdyby, ja mówię gdyby ?
Marek Borowski:
Jak Aleksander Kwaśniewski zgłosi taką propozycje spotkania, to pewnie się spotkamy, ale pewnie z tym samym efektem, tak to nazwę. Ja chcę powiedzieć, że w polityce liczy się także konsekwencja. No, nie może być tak, że powstaje partia polityczna, ta partia polityczna powstaje z określonych powodów, z powodu niezgody na określone praktyki, po czym nic się nie zmienia w tym względzie, albo niewiele się zmienia, po czym jak gdyby nigdy nic, sklejamy się z powrotem i mówimy wyborcom: głosujcie. No więc nie, tak być nie może.
Monika Olejnik:
Liderzy SLD mówią, że jeżeli panowie nie podejmą tego wyzwania, to będziecie również ponosili odpowiedzialność za klęskę lewicy w wyborach parlamentarnych.
Marek Borowski:
To jest taki zabieg, powiedziałbym, socjotechniczny, w którym wskazuje się odpowiedzialnego. Tymczasem odpowiedzialność za to, że lewica jest podzielona i że nie ma wspólnych list, i że prawdopodobnie nie będzie wspólnych list, odpowiedzialność za to ponoszą ci politycy SLD, którzy tolerowali afery, którzy tolerowali partyjniactwo i do dzisiaj je uprawiają. Ci są odpowiedzialni. Ja najmocniej przepraszam, mówię to bardzo zdecydowanie, ale oskarżanie ludzi, którzy mieli odwagę powiedzieć “nie” tym wszystkim zjawiskom, wyjść z SLD, utworzyć nową partię, stworzyć ją od początku, dzisiaj to jest partia licząca 10 tys. członków.
Monika Olejnik:
Ale w sondażach ma słabe notowania.
Marek Borowski:
W sondażach ma w okolicach 5 proc., do wyborów mamy nadzieję ten wynik poprawić. Otóż, oskarżanie tych polityków o to, że są odpowiedzialni, jest po prostu nieuczciwością i wywracaniem kota ogonem.
Monika Olejnik:
A czy według pana powinien być wspólny kandydat lewicy w wyborach prezydenckich, Sojusz chciałby, żeby tym kandydatem był Włodzimierz Cimoszewicz ?
Marek Borowski:
No więc, jeżeli Sojusz chciałby, żeby tym kandydatem był Włodzimierz Cimoszewicz, to powinien wystawić Włodzimierza Cimoszewicza. Włodzimierz Cimoszewicz powinien wystawić również swoją kandydaturę i wziąć udział w całej kampanii.
Monika Olejnik:
Pan nie ma zamiaru ustąpić na rzecz Włodzimierza Cimoszewicza ?
Marek Borowski:
Pani redaktor, nie ma dzisiaj jednej partii na lewicy. Czy ktoś domaga się od Donalda Tuska, żeby Donald Tusk ustąpił, bo Kaczyński się zgłosił.
Monika Olejnik:
Ale Donald Tusk ma żal do Kaczyńskiego, że nie ma wspólnego kandydata, że to będzie trudne dla prawicy.
Marek Borowski:
Ja nie słyszałem, żeby Donald Tusk wyrażał jakiś żal z tego powodu. Przeciwnie, słyszałem, że Donald Tusk zadeklarował, że wystąpi.
Monika Olejnik:
Ale to już później.
Marek Borowski:
Potraktujmy sprawę normalnie. Są kandydaci na prawicy, są kandydaci na lewicy. Co się będzie działo w pierwszej turze? A, to jest pytanie. Ja już deklarowałem wielokrotnie i mogę to powiedzieć jeszcze raz, ostateczną decyzje w tej sprawie podejmie konwent krajowy w przyszłym tygodniu. Ja na pewno sam się nie zgłoszę, muszę mieć w tym celu zgodę i poparcie mojej partii, to jest zupełnie jasne. W przypadku, jeżeli Sojusz Lewicy Demokratycznej zgłosi Włodzimierza Cimoszewicza, to w stosownym czasie, przed pierwszą turą, ale rozumiem, że taka deklaracja byłaby podjęta obustronnie i przeze mnie i przez drugiego kandydat lewicy, do pierwszej tury stanie ten, który będzie miał większe szansę.
Monika Olejnik:
Dziękuję bardzo, gościem Radia Zet był Marek Borowski, lider SDPL-u. A Włodzimierz Cimoszewicz nie mówi jeszcze ani tak, ani nie. Dziękuję.

Źródło: Radio Zet

Powrót do "Wywiady" / Do góry