Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 18.12.99 / Powrót

Ucywilizować politykę ("Rzeczpospolita")

Eliza Olczyk: - Sojusz Lewicy Demokratycznej deklaruje w manifeście programowym, że po ewentualnych zwycięskich wyborach zapewni opozycji "obecność w organach monitorujących newralgiczne dziedziny życia publicznego". Jak to ma wyglądać w praktyce?

MAREK BOROWSKI: Ucywilizowanie stosunków między rządzącymi a opozycją uważamy za rzecz pierwszej wagi. Obecnie mamy taką sytuację, że AWS, przejmując władzę, wyciął ludzi SLD i PSL (albo tylko podejrzanych o "kolaborację"), gdzie się dało, przekraczając pod tym względem wszystkie dokonania poprzedniej koalicji, bo ona nie była święta, choć wykazywała daleko większą wstrzemięźliwość. Politycy Akcji ponadto nadszarpnęli obyczaj parlamentarny, czyli coś, czego nie powinno się naruszać. Przypomnę chociażby, że od początku lat 90. przy wyborze sędziów do Trybunału Stanu obowiązywał parytet partyjny. Teraz o żadnym parytecie nie ma mowy. Dlatego bardzo wielu ludzi - nie tylko z naszego obozu, bo również z PSL czy Unii Pracy - czeka na zmianę rządów, m.in. po to, żeby się odegrać. To jest stan fatalny, także dlatego że zwiększa to u obecnie rządzących na różnych szczeblach chęć "nachapania się" przed potencjalną dymisją, a wszystkich może wprowadzić w spiralę bez wyjścia. Dlatego chcemy to zmienić. Proponujemy umówić się co do pewnych rzeczy i niech to już pozostanie niezmienne, niezależnie od tego, kto wygra wybory. Trzeba raz na zawsze sprecyzować zasadę parytetowego obsadzania różnych ciał. Wyciągając wnioski z debaty podatkowej, powinniśmy się też umówić co do rozumienia regulaminu - który można dowolnie wyginać w różne strony - aby potem nie zarzucać sobie wzajemnie łamania zasad parlamentarnych. Ponadto proponujemy, aby przedstawiciele opozycji (choćby jedna osoba) zasiadali w radach nadzorczych przedsiębiorstw państwowych, spółek publicznych z przewagą kapitału skarbu państwa, agencji dysponujących publicznym groszem czy innych instytucji państwowych. W ten sposób raz na zawsze unikniemy oskarżeń, że jakaś partia zawłaszcza publiczne pieniądze. To samo jeżeli chodzi o bezpieczeństwo publiczne, szczególnie bezpieczeństwo państwa, o obronę narodową, o integrację z Unią Europejską, gdzie potrzebny jest stały system konsultacji rządu z opozycją. Podjęcie tych spraw byłoby ważnym, wspólnym wkładem w cywilizowanie polskiej demokracji.

- Czy macie już Państwo wytyczone priorytety, które będziecie realizowali, jeżeli wygracie wybory parlamentarne? Czasami słyszy się, że SLD, jeżeli przejmie władzę, będzie "odkręcał" wszystkie reformy realizowane przez AWS.

-Nie chcemy "odkręcać" wszystkiego, jeżeli jednak rząd nie poprawi reform, na co ma jeszcze trochę czasu, to my będziemy musieli to zrobić. Dużo zależy od tego, jaki będzie stan prawa i gospodarki po wyborach. Do tego czasu mamy jeszcze dwa lata, trudno więc mówić o szczegółach. Co do polityki makroekonomicznej, to już dziś mogę powiedzieć, że jesteśmy za stopniowym obniżaniem deficytu budżetowego, zadłużenia publicznego i inflacji, ale bez szkody dla wzrostu gospodarczego, walki z bezrobociem i polityki socjalnej. Jeżeli zredukowanie deficytu czy inflacji potrwa rok czy dwa lub dłużej, a jednocześnie będziemy osiągali wysoki wzrost gospodarczy, to nic się złego nie stanie. Poza tym uważamy, że potrzebne jest trzyletnie planowanie budżetowe i wielokrotnie mówiliśmy, że utworzymy taki plan.

- Za koalicji SLD - PSL nie było trzyletniego planowania budżetowego.

-Rzeczywiście, porządnego trzyletniego planowania budżetu nie było, ale uważam, że czas już to zrobić. Przedstawimy społeczeństwu potrzeby i ograniczenia wynikające z wcześniejszych zobowiązań. Ułatwi to dyskusję nad priorytetami.

- Co więc jest Państwa priorytetem?

-Podwyższenie konkurencyjności polskiej gospodarki, a to oznacza przede wszystkim podniesienie poziomu edukacji i równy dostęp do niej oraz zwiększenie nakładu na badania naukowe. Są to tak zwane inwestycje w człowieka. Ważnym celem generalnym jest prowadzenie polityki równych szans, która wiąże się między innymi z minimalnymi gwarancjami socjalnymi, z dostępnością do opieki zdrowotnej, do możliwości uzyskania dachu nad głową, do kultury. Chodzi o to, żeby na poziomie pewnych standardów, na które stać Polskę, każdy miał szansę na rozwój osobowości.

- To bardzo obszerny priorytet.

- Niekoniecznie, wszystko zależy do standardów.

- A Państwo jakie standardy przyjmujecie?

-Zobaczymy, jakie będą możliwe. To zależy od sytuacji finansowej państwa, dlatego m.in. jesteśmy przeciwni obniżaniu dochodów budżetowych, przynajmniej w najbliższym czasie, kiedy mamy przed sobą tak ważne zadania, oraz przeciwni kosztownej reprywatyzacji. Troska o równe szanse jest niezbędnym warunkiem długofalowego rozwoju Polski dlatego, że ten kraj będzie się szybciej rozwijał wtedy, gdy potrafi wykorzystać wszystkie talenty - a one się rodzą tak samo dobrze wśród kobiet, jak i wśród mężczyzn, wśród biednych i bogatych, na wsi i w mieście.

- W waszym programie napisaliście, że zamierzacie upowszechnić wychowanie przedszkolne, podwyższyć płace nauczycielom nikogo nie zwalniając, zachować bezpłatne studia i zwiększyć pomoc socjalną dla studentów. Ile to będzie kosztowało?

-Obliczyliśmy to i wyszło nam, że na prawdziwą reformę oświaty (bo obecna jest raczej restrukturyzacją) trzeba będzie wydać ok. 3 - 4 miliardów złotych. A zwolnienia nauczycieli nie są konieczne. Nadwyżka nauczycieli powinna zostać zagospodarowana poprzez zmniejszenie liczebności klas oraz przywrócenie zajęć dodatkowych - wyrównawczych dla dzieci, które nie dają sobie rady, kół zainteresowań dla bardziej zdolnych uczniów czy wreszcie zajęć sportowych. Do tego dochodzą pracownie internetowe w każdej szkole i upowszechnienie nauki języków obcych. Oczywiście nie zakładamy, że to wszystko można zrobić w ciągu jednego roku. Sądzę, że w ciągu czterech, pięciu lat wszystkie cele mogą zostać osiągnięte. Wtedy koszty też się rozłożą w czasie.

- Potrzebne też będą pieniądze na ożywienie budownictwa, o czym wspominacie w swoim programie.

-Na to wystarczy likwidacja ulgi mieszkaniowej, która "kosztuje" budżet ok. 2 mld zł rocznie. Jesteśmy - podobnie jak obecny rząd - za tym, żeby zlikwidować tę ulgę, tyle tylko że chcemy, aby te środki zostały przeznaczone na wspólne z gminami budownictwo czynszowe.

- Czy planujecie podwyższenie podatków?

-Nie sądzę. Budżet i fundusze wokół budżetu kryją w sobie pewne rezerwy. Uważamy jednak, że środki pochodzące z tych źródeł nie powinny być przeznaczane na pospieszną likwidację deficytu budżetowego, lecz na inwestycje w człowieka i w infrastrukturę. Jeżeli powiemy, że oszczędzamy, aby przeznaczyć dodatkowe pieniądze na realizację konkretnego celu, to łatwiej uzyskamy na to zgodę społeczną. Zapewniam, minister finansów nie musi być najmniej lubianym członkiem rządu.

Rozmawiała Eliza Olczyk



Źródło: "Rzeczpospolita"

Powrót do "Wywiady" / Do góry