Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 17.11.07 / Powrót

Lewica poprze PO w dobrych obyczajach - "Sygnały Dnia"

Marek Mądrzejewski: Panie marszałku, pozwolę sobie w ten sposób: był pan marszałkiem Sejmu i o tym pamiętamy. Sto pierwszy konkret, ten łączący LiD z PO, zrealizowany i zaprzysiężeniem rządu Tuska ostatecznie potwierdzony: PiS odsunięty od władzy. Co jeszcze łączy LiD z PO?
Marek Borowski: A, to się okaże. W sferze zapowiedzi różnego rodzaju, które padały z ust Donalda Tuska czy niektórych innych polityków Platformy Obywatelskiej, można znaleźć więcej elementów łączących, ale ja już za długo żyję na tym świecie i w polityce się obracam, żeby od razu ślepo wierzyć wszystkim tym zapowiedziom. Po pierwsze będzie exposé, więc to będzie pierwsza...
M.M.: Troszkę poczekajmy, tak?
M.B.: To będzie pierwsza oficjalna wypowiedź premiera, a po drugie będzie praktyka działania, bo jak pamiętamy na przykład exposé czy premiera Marcinkiewicza, czy premiera Kaczyńskiego - później w realizacji bywało różnie. Tak że praktyka pokaże. Chciałbym, żeby było sporo elementów łączących w sferze budowania czy odbudowywania reguł demokratycznych w Polsce, standardów demokratycznych i dobrych obyczajów. Na pewno jeśli w tym względzie ten rząd, premier będą konsekwentni i będą rzeczywiście realizowali swoje zapowiedzi, to my będziemy takie działania wspierać.
M.M.: A patrząc przez pryzmat tych standardów, jak ocenia pan styl przekazywania władzy?
M.B.: Jak wiadomo, styl przekazywania władzy zależy od tych, co przekazują i tych, co przejmują. Ci, co przejmują, są z reguły stremowani i lekko speszeni, natomiast ci, co przekazują, mogą to robić z pewną klasą i poczuciem, że dobrze wykonali swoje obowiązki albo też z lekką złośliwością. No więc tu spodziewano się różnych rzeczy. Jeśli chodzi o prezydenta, to chyba odbyło się wszystko dość normalnie, były wystąpienia i uprzejme słowa z obu stron. I dobrze, to tak powinno wyglądać. Jest rzeczą troszeczkę nietypową, że normalność jest oceniana.
M.M.: Tak.
M.B.: To znaczy cieszymy się: „Ano, odbyło się normalnie”, prawda? Podczas kiedy tak po prostu powinno być. Natomiast jeśli chodzi o ministerstwa, to nie uniknięto pewnych napięć. Ministerstwo Sprawiedliwości na przykład, sam premier, który nie bardzo chciał się pokazać, zostawił list, pani minister Fotyga. Tutaj widać, że element napięcia emocjonalnego i niechęci do następcy był tak duży, że ci państwo nie chcieli się pokazać.
M.M.: Czy Tusk będzie zdecydowanym premierem, czy to jest tylko takie zdecydowanie wykreowane medialnie?
M.B.: Proszę pana, tego nikt nie jest w stanie przewidzieć absolutnie, tu wszystko zależy od skali...
M.M.: Ale wnioskując na przykład na podstawie doboru gabinetu, który jednak chyba zahacza o takie niezdecydowania w różnych...
M.B.: Panie redaktorze, wszystko zależy od skali problemów, jakie spotkają ten gabinet. Jeżeliby sprawy toczyły się bardzo dobrze, tempo wzrostu gospodarczego by się podnosiło, wpływy do budżetu rosły i tak dalej, to wtedy skala tych problemów byłaby mniejsza, konieczność zdecydowanego działania premiera również, można więcej konsultować, więcej, jak to się popularnie mówi, odpuszczać. Natomiast jeżeli pojawią się problemy i ministrowie nie staną na wysokości zadania, to decyzje powinny być dosyć twarde. Ale podkreślam: program rządu musi być całkiem jasny. To, co mnie jednak niepokoi, to jest to, że program Platformy Obywatelskiej był bardzo rozbudowany i bardzo niejasny w wielu punktach. Do końca nie bardzo było wiadomo, czy coś się obniży, czy coś się podwyższy, czy się zmieni w lewo, czy w prawo. I w związku z tym...
M.M.: No, 10 punktów ogłoszone na końcu mówiło o tym, że we wszystkim się polepszy.
M.B.: No więc dla mnie jako dla ekonomisty bardzo były zastanawiające i zadziwiające na przykład takie trzy tezy, podane praktycznie obok siebie. Po pierwsze – że zwiększy się wydatki, chodzi zwłaszcza o wydatki na płace, na przykład nauczycieli, służby zdrowia...
M.M.: No, to obiecano, tak.
M.B.: Tak jest, to obiecano, radykalnie, podkreślam, bo było słowo „radykalnie”.
M.M.: Co ma podwójne znaczenie – że wysoko i szybko.
M.B.: I szybko. I to była pierwsza obietnica. Druga obietnica – że zmniejszy się podatki, czyli zmniejszy się wpływy do budżetu. To jeszcze jest możliwe za cenę zwiększenia deficytu budżetowego. Tylko że trzecia obietnica była taka, że się zmniejszy deficyt budżetowy. Więc ja rozumiem, że w kampanii wyborczej mówi się różne rzeczy, tylko że potem się za to płaci. Lewica i Demokraci - będąc opozycją konstruktywną, bo powiedziałem to na początku, że będziemy popierać sensowne projekty - będziemy bardzo wnikliwi i krytyczni, jeżeli chodzi o realizację zapowiedzi, które dla nas są ważne. W naszym programie mamy szereg różnych zapowiedzi, ale staraliśmy się, żeby one ze sobą współgrały.
M.M.: Panie marszałku, jako ekonomista jak pan ocenia sytuację na giełdzie? Czy to jest brak zaufania do tego nowego rządu – spadki zdecydowane utrzymujące się od pewnego czasu?
M.B.: Jeżeli to jest od pewnego czasu, to, oczywiście, nie jest związane akurat z rządem jako takim. Zresztą wybory generalnie, biorąc pod uwagę, nazwijmy to, ekonomiczny wizerunek tej opcji politycznej, która wygrała, były raczej miłe sercu przedsiębiorców, inwestorów giełdowych i tak dalej. Nie, tutaj mamy do czynienia z pewnymi trendami globalnymi, światowymi. Zaczęło się od słynnych kredytów hipotecznych w Stanach Zjednoczonych, osłabienia dolara i różnych zapowiedzi, które w związku z tym padły w różnych częściach świata, między innymi w Chinach. Ktoś tam zapowiedział zmianę struktury rezerw dewizowych, przejście z dolara na euro, a Chiny to jest bilion przecinek sześć dziesiątych, czyli bilion sześćset miliardów rezerw w dolarach. Więc każdy ruch z ich strony to już jest lekkie trzęsienie ziemi. Tak że myślę, że to są raczej czynniki absolutnie niezwiązane ze zmianą rządu.
M.M.: Jedna z pierwszych decyzji tego rządu – budżet bez autopoprawki. Jak pan to ocenia?
M.B.: Tu muszę powiedzieć, że sytuacja jest dziwaczna. Rząd pewną rację tu ma przyjmując czy kierując się tym, co miało miejsce dwa lata temu. Mianowicie, po przejęciu władzy przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, pojawiła się próba takiego zinterpretowania konstytucji przez prezydenta, że cztery miesiące na uchwalenie budżetu liczą się nie od momentu złożenia projektu przez nowy rząd, tylko od momentu złożenia projektu przez stary rząd - Marka Belki. I wtedy, jak pamiętamy, Lech Kaczyński groził rozwiązaniem Sejmu. Moim zdaniem, jest to kompletnie niekonstytucyjne i ten...
M.M.: Ale wdawanie się w interpretacje jest ryzykowne.
M.B.: ...i ten rząd nie powinien się tego obawiać. Tak na marginesie: nie powinien się obawiać także wyborów. Natomiast zdaje się, że ten rząd, nie chcąc wdawać się w żadne interpretacje, uznał, że 22 czy 25 stycznia to jest ostateczny termin, kiedy musi przekazać budżet do prezydenta, a w związku z tym w tej chwili kieruje projekt, który jest i będzie próbował prawdopodobnie w trakcie prac sejmowych jakimiś autopoprawkami, jakimiś zmianami w komisji doprowadzić go do kształtu własnego.
M.M.: W czasie kampanii wyborczej państwo często mówili, to znaczy lewica, że w gruncie rzeczy między Platformą a PiS-em wielkiej różnicy nie ma. W jakiej mierze ten rząd będzie kontynuacją rządu PiS-u? Czy w ogóle taka możliwość zachodzi?
M.B.: Mam takie przekonanie, oczywiście, ono jest trudne do udowodnienia, że ta linia wizerunkowa, propagandowa, wyborcza, którą stosowaliśmy mówiąc, że jedyną konsekwentną opozycją wobec PiS-u jest koalicja Lewicy i Demokratów, w pewnym momencie spowodowała, być może także pod wpływem innych czynników, że Donald Tusk zorientował się, iż jeśli zdecydowanie nie pokaże innego oblicza, takiego antypisowskiego, to może nawet nie wygrać wyborów. Więc można powiedzieć, że my w pewnym sensie przyczyniliśmy się do tego, że w Platformie Obywatelskiej nastąpiło przesunięcie akcentów w kampanii wyborczej. I pytanie tylko: czy był to czysto wyborczy makijaż, czy też rzeczywiście ugruntowane przekonanie? Dzisiaj nie mam przekonania, czy jest tak, czy inaczej, bo słyszę bardzo różne wypowiedzi.
M.M.: To zakończmy w takim razie tym pytaniem, mając świadomość, że będzie okazja, aby do niego wrócić. Marek Borowski...
M.B.: Myślę, że już niedługo. Dziękuję.
M.M.: ...poseł Lewicy i Demokratów był naszym gościem.

Źródło: Polskie Radio - Sygnały Dnia

Powrót do "Wywiady" / Do góry