Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 25.10.01 / Powrót

Liczymy się ze spadkiem notowań ("Życie")




Joanna Bichniewicz, Piotr Śmiłowicz: Dlaczego głosował Pan za kandydaturą Andrzeja Leppera na wicemarszałka Sejmu?
Marek Borowski: Mój klub uznał, że w Prezydium Sejmu trzy osoby powinny być reprezentowane przez koalicję, a dwie przez opozycję. Zaproponowaliśmy więc opozycji, by wysunęła dwóch kandydatów, którzy by ją reprezentowali. Nie była w stanie. Na sali każde ugrupowanie zgłosiło swojego kandydata. W tej sytuacji przyjęliśmy zasadę, że w Prezydium powinny być reprezentowane dwa kolejne największe kluby. Wchodziła więc w grę Platforma Obywatelska i Samoobrona, która wysunęła Leppera. Co do poparcia jego kandydatury, dla mnie kluczowe było to, czy Lepper zadeklaruje zawieszenie immunitetu, gdy sąd wezwie go do stawienia się. Tak się stało.
- Wyobraża Pan sobie wicemarszałka Sejmu, który staje przed sądem za pospolite przestępstwa?
- To, czego się dopuszczał Lepper, to nie były pospolite przestępstwa, ale nieposłuszeństwo obywatelskie. Gdy wszedł do Sejmu zadeklarował, że jest w stanie ponosić konsekwencje.
- I wiele wskazuje na to, że stanie przed sądem w Gdańsku. Jak dla Pana brzmi zdanie: wicemarszałek Sejmu przed sądem?
- Rzeczywiście brzmi dziwnie...Nie mogę jednak przesądzać o winie Leppera.
Można sobie wyobrazić sytuację, że do Sejmu dostaje się znany gangster, np. pojmany niedawno Słowik. Czy SLD również wybrałby go na wicemarszałka?
- To jest sytuacja hipotetyczna, a gdyby się zdarzyła, przygoda w Sejmie takiego człowieka prawdopodobnie jak najszybciej by się skończyła, bo zająłby się nim prokurator. Trudno odnosić się do przykładów, które posuwają się poza taką cienką granicę, oddzielającą to, co dopuszczalne od tego, co nie.
- Czyli jednak jest jakaś granica?
- Jest, ale nie da się jej ustalić jak nożem uciął.
- Wybór Andrzeja Leppera zamiast np. Lecha Kaczyńskiego sugeruje, że jednak nie kierował się Pan kryterium kompetencji.
- Większe kompetencje ma Lech Kaczyński. Temu nie sposób zaprzeczyć.
- To może powie Pan otwartym tekstem, że wybór Leppera wynikał z kontraktu, jaki zawarł SLD z Samoobroną. Wsparcie w parlamencie za stanowisko wicemarszałka.
- Jednak trudno byłoby przekonać cały klub SLD, gdyby Samoobrona nie była trzecim klubem pod względem wielkości. SLD był w pierwszej kadencji drugim co do wielkości klubem, a - mimo to - nie otrzymał miejsca w prezydium. Argumentacja wtedy była taka, że SLD jest ugrupowaniem groźnym dla demokracji. My dzisiaj w Samoobronie zobaczyliśmy trochę siebie z tamtych
czasów. A przecież przed nikim nie należy zamykać drogi do respektowania reguł demokratycznych, zajmowania pewnych stanowisk, które takiemu ugrupowaniu z racji wielkości się należą. A jeśli chodzi o Lecha Kaczyńskiego, u nas były dyskusje na ten temat i może byłby większy opór wobec Leppera, gdyby nie dwa elementy. Pierwszy to wystąpienie Kazimierza Ujazdowskiego, który rekomendował Lecha Kaczyńskiego i zrobił mu krzywdę, napadając na SLD. Drugi element to głosowanie PiS w czasie wyboru marszałka Sejmu. Jest zasada, że największy klub wysuwa kandydata na marszałka. Wszyscy go powinni poprzeć, chyba że mają zastrzeżenia co do osoby. Cztery lata temu my zagłosowaliśmy na Macieja Płażyńskiego, choć AWS była nam bardzo obca. Tym razem jednak Platforma zagłosowała za, ale PiS - przeciw. Jeśli nie podoba im się konkretnie moja osoba, to powinni to jasno powiedzieć. Skoro nie akceptują podstawowych reguł, dlaczego oczekują ich w stosunku do siebie?
- Jak się Panu współpracuje z Lepperem jako wicemarszałkiem?
- Lepper się dość szybko uczy i z punktu widzenia sprawności może jeszcze sprawić niespodziankę.
- Myśli Pan, że utrzyma się na stanowisku wicemarszałka do końca kadencji?
- Tego mu życzę, ale tego nikt nie wie.
- Kiedy po raz pierwszy poprowadzi obrady?
- Jeszcze to ustalimy.
- Czy Senat powinien być zlikwidowany?
- Albo zlikwidowany, albo radykalnie zmieniony. Tak czy owak wymaga to zmiany konstytucji.
- To mówi Pan co innego niż prezydent i marszałek Senatu...
- Jeśli chodzi o prezydenta, to od początku miał inne zdanie w tej sprawie. Jeśli zaś chodzi o senatorów, to rozumiem, że sprzeciwiają się likwidacji Senatu w tej kadencji. Nie po to przecież wystawiliśmy kandydatów do Senatu, by senatorowie zrobili sobie harakiri. Po to ich tam wybraliśmy, by podjąć decyzje dotyczące zmiany charakteru lub likwidacji Senatu po zakończeniu kadencji.
- A na czym miałyby polegać te zmiany charakteru?
- Były takie propozycje Platformy Obywatelskiej, by Senat był mniej liczny i zajmował się tylko niektórymi sprawami, tak jak Senat amerykański. Można sobie wyobrazić, że zajmowałby się sprawami bezpieczeństwa i samorządu. Byłby wtedy mniejszy i wybierany w okręgach jednomandatowych. Ale to zmieni się w następnej kadencji.











Źródło: "Życie"

Powrót do "Wywiady" / Do góry