Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 19.10.13 / Powrót

Jesli lewica zyskuje, to ja się nie martwię - Magazyn TVP.Info

Teraz Senat przeniósł się do Sejmu, jak pan przyjmuje powrót do ław sejmowych z ław senackich?
Mogę tylko powiedzieć, że są bardzo niewygodne i niefunkcjonalne w porównaniu z fotelami i pulpitami senatorskimi.
Czy łatwiej oddać się refleksji w Senacie?
Zdecydowanie, stąd nazwa – izba refleksji.
To jest ruch parlamentarny, a teraz wszyscy żyją ruchami w rządzie. Czy jako szachista doradzałby pan Donaldowi Tuskowi roszadę w rządzie?
Na pewno są ministrowie, którzy się nie sprawdzili albo mają z tym trudności. Problem nie polega na tym, że sama zmiana dla zmiany wywoła już korzystne reperkusje w społeczeństwie. Takie rzeczy przeprowadzano w różnych sytuacjach i bardzo szybko sprawy wracały do normy. To nowe otwarcie musi zawierać nowy program – dwuletni, konkretny i realistyczny. Do tego programu premier oświadcza, że dobiera ludzi. Jeżeli, by to była tylko roszada – jedne nazwiska zamiast innych, to sądzę, że efekt mógłby być negatywny.
Na razie głównym punktem jest reforma systemu emerytalnego, jak pan przyjmuje te zmiany?
Generalnie uważam, że koncepcja OFE była nie do udźwignięcia dla polskich finansów. Ona generowała takie wydatki budżetowe, że w czasach dobrej koniunktury, już było trudno je udźwignąć. A w czasach kiepskich – takich jak teraz – czasach kryzysowych, to staje się zupełnie kamieniem u szyi. Także ta reforma była konieczna. Zgadzając się z tym, że trzeba zmniejszyć obciążenie finansów raczej sądziłem, że rząd pójdzie w zawieszenie składki na pewien czas, w ten sposób odciąży finanse, a to jest na pewno zgodne z wszelkimi konstytucyjnymi regułami. Uważam, że to umorzenie obligacji jest ryzykownym przedsięwzięciem. Podobnie jak to, że o ile przesuwanie składek na 10 lat przed wiekiem emerytalnym – stopniowe przesuwanie do ZUS-u, ma swoje uzasadnienie, to jednak powinno się opierać na zasadzie dobrowolności.
Czy pana zdaniem warszawska giełda przeżyje reformę OFE?
To właśnie zobaczymy, trzeba powiedzieć tak: bardzo dużo zależy od tego ile osób zostanie w OFE. Jeśli chodzi o samą składkę, to ona wprawdzie jest niska, ale mniej więcej odpowiada tym kwotom, które do tej pory OFE inwestowały na giełdzie. Czyli jeśli będą inwestować to wszystko na giełdzie, to nie będzie problemu. Tylko pytanie – ilu ludzi będzie płacić Jeżeli znacznie mniej niż do tej pory, to te kwoty znacznie zmaleją. To dla giełdy nie byłoby dobre.
Jaka jest teraz pozycja polityczna premiera Rostowskiego? Czy możliwa jest wymiana na tym stanowisku?
Oczywiście, że jest możliwa. Sam minister Rostowski może się czuć zmęczony. Każdy kto był ministrem finansów – a mnie się to zdarzyło – to wie, że to jest chyba – jak patrzę na wszystkie ministerstwa doceniając ich rolę – to jest najbardziej stresogenny resort. To jest resort, do którego wszyscy zgłaszają wnioski, pretensje, uwagi. Czynią ministra finansów odpowiedzialnym za decyzje podejmowane przez rząd, premiera. Ale to minister finansów trzyma kasę, więc to on jest odpowiedzialny. Wreszcie wszelkiego rodzaju kryzysy, które się pojawiają, one stawiają ogromne wyzwania przed finansami i przed ministrem finansów. Minister Rostowski, który jest już ministrem finansów 6 lat, też się może czuć zmęczony i może być tu zbieżność intencji. Zarówno ze strony premiera, który może chciałby pokazać nową twarz i ze strony ministra.
Czy Dariusz Rosati to jest dobry kandydat na następcę Jacka Rostowskiego?
Dariusz Rosati jest bardzo doświadczonym ekonomistą. Zresztą kiedyś był kandydatem na ministra finansów, nie wyszło wtedy. Z tego co wiem, on sam raczej nie zgłasza takiej chęci, ale to nigdy nie wiadomo.
A ekonomista o nazwisku Borowski to jest możliwe jako minister finansów?
Nie…nie jest to możliwe. Jeszcze jedną rzecz chciałem powiedzieć. Minister finansów jak mało który minister, musi mieć zaplecze polityczne. To nie może być po prostu fachowiec bez zaplecza politycznego, dlatego że bardzo szybko może zostać osamotniony kompletnie – ze swoimi pomysłami, koncepcjami i po prostu poniesie porażkę.
Musi to być polityk pana zdaniem?
Powinien być polityk, a w każdym razie ktoś, kto jest z ugrupowaniem politycznym silnie związany. Np. Jan Krzysztof Bielecki – nie jest dzisiaj posłem, nie jest na pierwszym planie, ale cały czas jest związany z finansami. To musiałby być ktoś taki.
Czy dostrzega pan w PO osoby, które chciałyby stworzyć coś nowego, by uniknąć niebytu politycznego?
Nie sądzę, to chyba nie jest ten moment. Kiedy powstawała Socjaldemokracja Polska, którą zakładałem to poparcie dla SLD sięgnęło dna - prawie 9 proc., podczas gdy wcześniej w wyborach to było 41 proc. To był moment, w którym ludzie pytali: „co się dzieje?”, „dlaczego?”, „trzeba spróbować czegoś nowego”.
To jeszcze nie jest ten moment?
PO póki co utrzymuje poparcie, no nie takie jak w wyborach, ale jednak te dwadzieścia kilka procent zawsze ma – w każdym sondażu, a w niektórych 30. Każda partia chciałaby mieć takie poparcie.
SLD zwyżkuje w sondażach. Czy pana cieszy wzrost popularności Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Leszka Millera?
Uważam, że SLD w tej chwili jest opozycją z dużymi problemami, tzn. przede wszystkim programowo. Uważam, że ma bardzo wielki problem z programem konstruktywnym. Jednak patrząc na to co się dzieje w kraju – różnego rodzaju szaleństwa się odbywają, wielu z nich patronuje PiS, to SLD jest jednak tą partią, która przed tym chroni. Potrafi się zachować rozsądnie również – patrz ostatnie referendum, gdzie nie usiadło razem ze wszystkimi chętnymi do obalenia Hanny Gronkiewicz-Waltz. Do wielu pociągnięć mam krytyczny stosunek, który wypowiadam, to jednak, jeśli lewica zyskuje, to ja się nie martwię.
Pan rozmawia z Leszkiem Millerem? Rozmawiacie o polityce?
A zdarza się. Nawet chyba jesteśmy umówieni na jakąś rozmowę. Chwilę czasu znajdziemy, zgramy, to sobie porozmawiamy.
A prezydentura Warszawy? To jest pomysł na przyszły rok?
To nie jest pomysł na mnie. Kandydowałem 7 lat temu. Bardzo dużo czasu zajęły przygotowania. Każde moje wyzwanie polityczne traktuje bardzo poważnie i nie na zasadzie, że jestem kandydatem obwoźnym, który może być i tu, i tam, i wszędzie można go rzucić. Chcę wyborcom potencjalnym pokazać, że mam jakiś program w tym zakresie. Wtedy miałem. Przez te 7 lat w Warszawie się sporo zmieniło i jako senator z Pragi sporo wiem, co się dzieje. Drugi raz spróbować wejść do tej samej rzeki chyba już nie. Też wymagałoby to poważnego zaplecza politycznego – jestem dziś politykiem niezależnym, niezrzeszonym.
Może spotkanie z Leszkiem Millerem pomoże to zmienić?
Nie, to ma zupełnie inny charakter. Jestem zainteresowany tym, żeby lewica w Polsce dobrze lądowała. Jeżeli mogę się do tego przydać, także głosem krytycznym, to jestem chętny. Jeżeli Leszkowi Millerowi będzie na tym zależało, to proszę uprzejmie, ale nie wchodzę do partii. Kandydat na prezydenta Warszawy – może gdzieś w jakimś mniejszym mieście, to może tak – ale w Warszawie bez silnego zaplecza politycznego, będzie miał bardzo poważne kłopoty.
Czy pana zdaniem Hanna Gronkiewicz-Waltz ma szansę na zwycięstwo w kolejnych wyborach samorządowych w Warszawie?
Jeżeli wyciągnie wnioski – a jak twierdzi już wyciągnęła – z tego referendum, tzn. z mankamentów swojego postępowania dotychczasowego i przez ten rok zmieni sposób działania – spowoduje, że będzie taki bardziej otwarty, wyluzowany, bardziej do ludzi. Jeśli jednocześnie zakończy szereg inwestycji, które zostały rozpoczęte i które powinny zostać zakończone w tej kadencji, to moim zdaniem ma pełne szanse.


Rozmawiał Krzysztof Nakonieczny


Źródło: TVP Info

Powrót do "Wywiady" / Do góry