Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 09.01.22 / Powrót

Rząd mydli społeczeństwu oczy, że nakłady na ochronę zdrowia rosną - wyborcza.pl

Anita Karwowska: Wyliczył pan, że w tym roku nakłady państwa na ochronę zdrowia spadną o 2 proc. Jak to? Przecież zgodnie z ustawą, co roku mają one rosnąć w tym - do 5,75 proc. PKB i w tym roku to 133 mld zł.

Marek Borowski:
Obecny sposób finansowania ochrony zdrowia to efekt rozmów Ministerstwa Zdrowia z rezydentami podczas ich protestu w 2017 r. Jednym z postulatów lekarzy, obok wzrostu wynagrodzeń, było podniesienie nakładów państwa na leczenie. Zawarto porozumienie, w wyniku którego rząd zobowiązał się do sukcesywnego podnoszenia tych środków liczonych w procencie od produktu krajowego brutto (PKB). W międzyczasie ustawa została już znowelizowana i obecnie zakłada, że na finansowanie ochrony zdrowia rocznie ma być przeznaczane nie mniej niż 7 proc. PKB, przy czym dochodzimy do tego stopniowo. W 2021 r. było to 5,30 proc. PKB, w 2022 r. – 5,75 proc. PKB, w 2023 r. – ma być 6 proc., potem kolejne wzrosty docelowo do 7 proc. w 2027 r. Tylko, że PKB brane jest za każdym razem sprzed dwóch lat, a nie tego roku, na który ustalane jest finansowanie.

To było zaskoczeniem dla rezydentów, którzy oczekiwali szybkiego wzrostu dofinansowania ochrony zdrowia.

Jakiś sens w tym był, choć jednocześnie kryło się oszustwo. Nie znamy PKB z 2022 r., podobnie jak nie znamy jeszcze danych z 2021 r. Jeśli więc wiążemy wydatki na zdrowie z PKB, to trzeba sięgnąć dwa lata wstecz.

To sens. A oszustwo?

Założenie, że w 2027 r. osiągniemy 7 proc. jest jawnie nieprawdziwe. W 2027 r. osiągniemy 7 proc., ale od PKB z 2025 r. A nakłady, wynoszące 7 proc. od PKB w 2027 r., osiągniemy w roku 2029! Wszystkich wprowadza się więc w błąd - począwszy od rezydentów, skończywszy na obywatelach. Ważne jest również to, że kiedy powstała ta ustawa, to rząd PiS założył dalszy wzrost PKB na poziomie pierwszych lat swoich rządów, czyli 4-5 proc. oraz inflację trzymaną w ryzach rzędu 2,5-3 proc. Gdyby to się utrzymało, to rzeczywiście te nakłady realnie każdego roku by rosły. Ale sytuację skomplikowała pandemia i lockdown. PKB w 2020 r. był mniejszy niż w 2019 r. Spadł po raz pierwszy w historii o 2,7 proc. Chociaż więc na papierze podnosimy w tym roku nakłady do 5,75 proc. PKB z 2020 r., to w rzeczywistości wzrost jest istotnie mniejszy, niż można się było spodziewać. Dochodzi jednak jeszcze szczególnie wysoka w tym roku inflacja. W efekcie mimo opowieści PiS o wzroście finansowania ochrony zdrowia, w tym roku właśnie ono zmaleje.

Jaki jest wpływ inflacji?

Gdyby utrzymywała się na poziomie 3 proc., to nie miałaby wpływu. Ale jest rekordowa, według wszelkich prognoz w 2022 r. wyniesie ok.8 proc. W efekcie cały model finansowania się sypie, bo nominalny wzrost nakładów na zdrowie w 2022 r. - i tak już zaniżony na skutek niskiej bazy PKB w 2020 r. – nie „dogoni” inflacji. Realnie nakłady na ochronę zdrowia spadają zatem w tym roku o ok. 2 proc. w stosunku do poprzedniego roku, co jeszcze pogłębi zapaść ochrony zdrowia.

Można z tego teraz wybrnąć? I czy w ogóle PiS ma taki zamiar?

Jestem przekonany, że absolutnie nie ma takiego zamiaru. Rządowi to przecież na rękę - wyda w tym roku na ochronę zdrowia mniej. Na przyszłość uważam, że zamiast opierać się na PKB sprzed dwóch lat, można by planować wydatki na ochronę zdrowia na podstawie szacowanego na dany rok PKB, z możliwością korekty w kolejnym roku.

Te 2 proc. mniej to miliardy mniej na leczenie. Jak to odczują pacjenci?

To nie jest tylko 2 proc. Przecież co roku miało być realnie, podkreślam: realnie, ponad inflację, więcej, a jest mniej. Łącznie różnicę szacuję na jakieś 20 mld złotych. Szpitale będą jeszcze bardziej zadłużone, a więc pogorszą się warunki leczenia.

Do tego dochodzi podwyżka cen energii. Dowiadujemy się o kolejnych przypadkach, gdy szpitale otrzymują drastycznie podwyższone rachunki za prąd. Np. Szpital Dziecięcy na Niekłańskiej w Warszawie zapłaci w ciągu roku o 840 tys. zł więcej niż do tej pory. Jak szpitale mają się ratować?

W pewnym zakresie być może pomogą samorządy, ale i one straciły na Polskim Ładzie. Szpitale będą więc zapewne ograniczać działalność, zamykać oddziały, przyjmować mniej pacjentów. Albo w ogóle tych rosnących rachunków nie będą płacić, popadając w jeszcze większe zadłużenie. A już wynosi ono 19 mld zł.

Kilka dni temu senacka komisja zdrowia zajmowała się właśnie budżetem na ochronę zdrowia w tym roku i zaproponowała zwiększenie wydatków na tel cel o 20 mld zł. Czy to ma szansę przejść, gdy projekt budżetu wróci do Sejmu?

Ta propozycja to sposób na odrobienie straty finansowej, o której rozmawiamy. Ale nie sądzę, by PiS zgodził się na tę poprawkę, chociaż ochrona zdrowia potrzebuje tych pieniędzy jak nigdy. Mamy pandemię, nieustające koszty walki z covid-19 i rosnące potrzeby zdrowotne Polaków wynikające z utrudnionego dostępu do leczenia w czasie pandemii. Rząd doskonale wie, jaka jest sytuacja, tylko mydli społeczeństwu oczy. A posłowie PiS powtarzają jak za panią matką partyjny przekaz, że nakłady na zdrowie rosną i liczą, że wszyscy w to uwierzą.

Źródło: wyborcza.pl

Powrót do "Wywiady" / Do góry